Rozdział 4.

637 61 22
                                    

-Jak to jest, że wystarczy jego obecność, żeby wyprowadzić mnie z równowagi?-Dipper wraz z Willem siedzieli pod drzwiami do klasy, w której mieli mieć następną, już ostatnia na ich szczęście, lekcje. Szatyn narzekał i macham rękami na wszystkie strony wywołując uśmiech u swojego towarzysza. Bardzo uroczy jego zdaniem uśmiech.
-Przesadzasz troszeczkę.-Odpowiedział nie przestając się uśmiechać, w międzyczasie ułamując kawałek czekolady częstując nim kolegę.
-Wcale nie! Jest irytujący. Nie wiem, jakim cudem Ty z Nim wytrzymujesz.-zmarszczył brwi, oczywiście przyjmując czekoladę, która wręcz kochał. Niebiesko włosy tylko uniósł dłonie do góry delikatnie ruszając palcami.
-Magia.-obaj parsknęli śmiechem-A tak serio mówię. Powinieneś lepiej go poznać. W rzeczywistości jest inny. Potrafi być nawet miły!
-Niemożliwe!-chłopak tylko pokręcił głową.
-Serio mówię. Chociaż...  Niby to mój brat i go kocham, ale czasami potrafi być samolubny, wredny, cyniczny, denerwujący. Ogólnie straszny z niego narcyz. Jest chamski, mściwy i bezczelny, traktuje ludzi na ogół przedmiotowo, lubi denerwować innych, podrywa każdego kogo zobaczy, zabawia się wszystkimi i gardzi innymi ludźmi...Ale go kocham.-szatyn otworzył szerzej oczy.
-A ty?
-Co ja?
-Dla Ciebie też taki jest?
-Nie. Znaczy jak na braci w dodatku bliźniaków przystało często w dzieciństwie dokuczał mi i się kłóciliśmy. Ale i tak jesteśmy bardzo blisko.-Will spojrzał na Dippera lekko zmieszany. Minęła chwila, zanim znów się odezwał-A Mabel? Jaka ona jest?
-Mabs? Jest bardzo pozytywna i miła dla wszystkich. Zawsze trzymamy się razem i rzadko się sprzeczamy.-Nagle rozległ się dzwonek na lekcje.
Obaj chłopcy wstali biorąc plecaki do rąk. Już po chwili stanął obok nich brat niebieskowłosego,  przez co szatyn się skrzywił. Czemu on tak śmierdział kwiatami? Gustuje w damskich perfumach, czy po prostu lubi hasać sobie po łąkach jak jelonek?
- Hej braciszku.- przywitał się kładąc głowę na ramieniu Billa.-Co robiłeś całą przerwę?
-Aaaa rozglądałem się po szkole, przy okazji obczajając dziewczyny.-Will westchnął.
-Szukasz nowej ofiary?
-Nudzę się ostatnio strasznie.-blondyn tylko wzruszył ramionami, po czym spojrzał na szatyna uśmiechając się zadziornie.-O Sosenka. Nie zauważyłem Cię.-zbliżył się do chłopaka.-Jesteś taki mały, że aż trudno Cię zauważyć.-Dipper zmarszczył brwi próbując wyglądać groźnie, co niezbyt mu wyszło, bo na twarzy Ciphera pojawił się jeszcze szerszy uśmiech. Był od niego niższy o głowę. Cóż młody Pines do najwyższych nie należał. Patrzyli się tak na siebie jeszcze chwile, by po chwili ich wojna na spojrzenia została przerwana przez trochę... bardzo otyłą nauczycielkę historii. Po kolejnej wojnie o najlepsze miejsca Dippier jakimś sposobem wylądował w ławce z Willem, co w sumie mu się podobało, bo naprawdę go polubił i traktował jak dobrego kolegę. Przy sprawdzaniu listy szatyn miał niezłą minę, jak zobaczy blondyna siedzącego sobie z zarumienioną i chichoczącą Mabel.
Widać, że ona również wybrała sobie nowy obiekt westchnień. Dipper tylko zachichotał widząc, jak rumieniąc jego siostry rośnie z każdą chwilą, jednak gdy odwrócił się do Willa zobaczył, że chłopak posmutniał.
-Coś się stało?
-Co? A nie. Nic takiego.-odpowiedział usilnie unikając wzroku szatyna.
Ten tylko wzruszył ramionami myśląc, że chodzi o zazdrość o brata. W końcu już raz dzisiaj tak zareagował, kiedy Bill usiadł z nim na pierwszej lekcji, na której zrobił nieźle przedstawienie.
Lekcja trwała, a z nią wraz film, który puściła nauczycielka. Uczniowie odpadali jedno za drugim oddając się przyjemnemu spaniu na ławce, która w takich chwilach była najlepszym łóżkiem. Will pilnie notował coś w zeszycie, w odróżnieniu do brata, który cały czas gadał z Mabel i przeszkadzał mimo ciągłym upomnieniom nauczyciela. Dipper natomiast ignorując wszystko dookoła bazgrolił coś w zeszycie słuchając muzyki na jedną słuchawkę, jednak coś jak zwykle musiało mu przerwać. Bo w końcu po co ma mieć już święty spokój od wszystkich. Oberwał w głowę zwinięta papierową kulką. Rozejrzał się uważnie po klasie napotykając spojrzenie sprawcy. Bill z szerokim uśmiechem pomachał w jego kierunku, na co on bardzo miłym gestem pokazał mu środkowy palec uśmiechając się uroczo. Cipher tylko zacmokał w jego stronę i wrócił do miłej pogawędki z Mabel. Szatyn tylko westchnął kręcąc głową. Jednak po chwili na jego twarzy zagościł mały uśmieszek.
-Jak ja go nienawidzę.

--------------
Rozdział nic nie wnosi do fabuły i jest napisany strasznie chaotycznie. W ogóle nie jestem z niego zadowolony, ale po takiej przerwie przydałoby się w końcu coś napisać. Następny będzie lepszy... oby.

Kwiaty [WOLNO PISANE BO TAK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz