ROZDZIAŁ 3

148 11 5
                                    



-Tu jest twój pokój-warczy Jacob, pokazując jasne, drewniane drzwi-a tam-wystawia palec wskazujący na ostatnie drzwi w korytarzu-łazienka.

-To ja się rozpakuję-mówię, trzymając klamkę-dzięki.

-Czekaj-łapie mnie za nadgarstek, poczułam nieznajome mi dreszcze. Zastanawiam się czy też je poczuł, bo gdy się odwracam, jego twarz jest taka sama jak zawsze gdy mnie widzi, czyli kamienna, bez żadnych emocji. Jesteśmy tak blisko siebie, że pomiędzy naszymi klatkami nawet mucha nie dałaby rady przecisnąć się. Czuję jego zapach perfum, który atakuje moje nozdrza i przyznam, że jest niesamowity. Nieświadomie zaciągam się nimi. Mam nadzieję, że tego nie zauważył. Odsuwam się lekko trafiając plecami na ścianę. Jacob podchodzi bliżej mnie z łobuzerskim uśmieszkiem, a ja kompletnie zapominam języka w buzi. Czuję, że bicie mojego serca przyśpiesza, a klatka unosi i opada coraz szybciej. Swoje dłonie oparł o ścianę, pomiędzy moją głową, a swoją schylił na poziom mojego ucha-jeżeli wejdziesz mi w drogę, zniszczę cię, obiecuję ci to-szepcze mi do ucha, zachrypniętym głosem-to nie jest groźba, tylko ostrzeżenie-wymruczał, a gdy jego usta dotknęły mojej szyi, wzdrygnęłam się lekko. On to chyba poczuł, bo odsunął się-a teraz spadaj do tego zasranego pokoju, bo już i tak za dużo czasu straciłem na ciebie-mówi na jednym tchu i wchodzi przez drzwi, które znajdują się obok moich. Zapewne prowadzą do jego pokoju, a napis "Nie wchodzić, chyba że jesteś gorącą laską, z potrzebą to zapraszam" upewnia mnie w tym fakcie.

-Palant-komentuję. Chwytam za rączki od walizek, po czym otwieram drzwi.

Gdy wchodzę do środka, nie wiem co powiedzieć. Jest tutaj tak piękne! Duży pokój o czerwonych ścianach. Mój ulubiony kolor. Od razu, obok drzwi, po prawej stronie znajduje się wielka, błękitna komoda z czterema prostokątnymi szufladami. Obok niej jest wielkie lustro, które sięga od podłogi do sufitu, a jego obramowanie jest lazurowe. Trochę dalej znajduje się wielka szafa z wieszakami, tego samego koloru co komoda. Pomimo, że nie lubię tego odcienia bardzo mi się podoba. Po drugiej stronie znajduje się dębowe łóżko, które wygląda na bardzo wygodne. Pomiędzy nim z dwóch stron znajdują się nocne szafki, a na jednej z nich mała, czerwona lampka. Na przeciwko drzwi jest wielkie okno balkonowe. Nie wierzę w to, że w pokoju mam swój własny balkon! Jest tutaj też jasne, duże biurko, a nad nim zegar, równie dopasowany do całości. Na lewo od drzwi jest powieszona droga plazma. Panele są koloru jasnego, a całość dopełnia puchowy, jasno niebieski dywan przy łóżku. Pokój jest bardzo wielki i przytulny, a zgranie czerwonego z niebieskim bardzo mi odpowiada. Spoglądam na zegar.

-Dwadzieścia po dwudziestej-szepczę sama do siebie.

Stawiam walizki i postanawiam, że rozpakuję się teraz, bo trochę mi to zajmie, a potem zagości u mnie leń.

------

Tak jak przewidywałam, rozpakowywanie zajęło mi niecałe dwie godziny. Jest dwudziesta druga. Wychodzę cicho z pokoju i schodzę po drogich schodach, kieruję się w prawo i po chwili jestem w kuchni.

-Dobry wieczór-mówię, gdy zauważam Williama i Alice. Siedzą przy stole jedząc kolację. Dziwię się, że nie ma tu Jacoba, bo z tego co mi wiadomo to zawsze kolacje jedzą wspólnie, rodzinnie.

-Dobry wieczór-mówią w tym samym czasie.
-Ellen witaj! Tak się cieszę, że możemy ciebie tutaj gościć!-tym razem głos zabiera brunet, który już po chwili znajduje się obok i bardzo mocno mnie przytula.

-Bardzo dziękuję za gościnę-odwzajemniam gest.

-Proszę, usiądź, właśnie mieliśmy ciebie wołać na kolację-uśmiecha się przyjaźnie starsza, piękna kobieta.

-Dziękuję, ale nie jestem głodna, przyszłam tylko po sok.

-W lodówce jest pomarańczowy.

Podchodzę do szafek, wyciągam kubek, który stawiam na wysepce. Otwieram lodówkę i biorę sok, po czym wlewam jego zawartość do kolorowej fliżanki. Odkładam karton na miejsce, a puste, brudne naczynie wkładam do zmywarki. Wycieram ręce w ręcznik i podchodzę do państwa Valter.

-Dobranoc-schylam się i całuję w policzek Alice, a potem jej męża.

-Spij dobrze, kochana-cmoka w powietrzu kobieta, a Williams posyła mi uśmiech.

Zagubiona/ZagubionyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz