Rozdział 1

384 10 1
                                    

"Doceń to co masz, zanim czas sprawi, ze docenisz to co miałeś "

Minęły dwa lata odkąd zakończyła się bitwa o Hogwart a Voldemort zniknął na dobre , dwa lata odkąd pożegnałam miłość życia dla własnego dobra i dla naszego dziecka, które straciłam po rozstaniu ,opuściłam świat czarodzieji prowadząc swoję spokojne życie, pracując w schronisku dla zwierząt. Można byłoby stwierdzić, ze pasuje mi to życie gdyby nie fakt, ze tak samo jak nienawidzę Dracona, to moja miłość do niego nie wygasa, jest to ciężar dla mojego życia, którego nie mogę w pełni ułożyć zawsze Cię kochałam i kocham mimo każdego bólu jaki mi zadales.

Mam na imię Alice, jestem długowłosą blondynką, bardzo wrażliwą, swoje 3 lata "zmarnowałam " na związek z Malfoy'em, który teraz zapewne prowadzi bogate życie u boku jakieś pięknej damy aby nie zadawać sobie jeszcze więcej bólu przeszłam do świata ludzi, mimo tego wszystkiego życzę mu wszystkiego co najlepsze.

Jak każdego dnia wstałam o 8 obijając się po mieszkaniu w poszukiwaniu wszystkiego co kiedyś mogłam znaleźć za pomocą zaklęcia. Ubrana zjadlam śniadanie i wymaszerowałam do łazienki odbębnić poranną toalete, po tym wszystkim zanim udałam się do pracy wychodziłam na balkon z kawą i papierosem pogrążając się w zadumie, patrzyłam na ludzi ,starsza pani powieszała właśnie pranie by jak zazwyczaj mały łobuz mógł pokopac w nie piłką, później zazwyczaj prała je jeszcze kilka razy aż udało jej soe trafić gdy akurat nie było go na dworze i zdążyło wyschnąć. Kawałek dalej roześmiane dziewczyny jechały rowerami a gdzieś w oddali słychać było krzyki dzieci. Dopijając kawe zamknęłam drzwi balkonowe i chwyciłam torebke leżąca na krześle, założyłam buty (trochę zniszczone ze względu na moją prace) po czym wyszłam, do schroniska miałam kilka kroków, po drodze wstąpiłam do sklepu zoologicznego po zapas karmy dla psów.

Gdy byłam już na miejscu swojej pracy najpierw udałam się na zaplecze by odstawić zakupy i wpisać się do zeszytu, rozejrzałam się przez okno by wzrokiem odnaleźć szefa Jamesa, zauważyłam, ze stał i z kimś się kłócił, chłopaka obok niemalże natychmiast rozpoznałam i moje serce zabiło mocniej kiedy spojrzał w stronę okna szybko skulilam się na ziemię, z niecierpliwością czekałam kiedy w końcu sobie pojdzie jednak plany sie pokrzyżowały i zawołał mnie James .

Wzięłam głęboki oddech i poszłam do nich.

- tak?

-Alice, mamy problem ,nie domknelałas ostatnio furtki i Bianka uciekła dziś wpadając pod auto temu panu ,który zniszczył sobie auto uderzając w słup.

Nie wiedziałam co mam powiedzieć, spojrzałam na owczarka, który jak widać mimo drobnych urazów był cały.

- przepraszam... Wydusiłam nawet nie patrząc w strone Malfoya

- Będziesz musiała za to zapłacić ze swoich pieniędzy, auto nie należy do tanich.

Przeraziłam się, mam płacić swojemu byłemu..

- Nie, myślę, ze dogadamy się z tą panią, usłyszałam po chwili. O co mu chodzi?

Pain is Love - Ból jest miłościąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz