VIII

22 3 2
                                    

- Boże, masz minę jakbyś zobaczyła ducha - zaśmiał się Cam
Stałam w korytarzu wpatrzona w kopertę. Poznała bym ten charakter pisma wszędzie.
- Więc, od kogo ten list?- Cam podszedł do mnie zaciekawiony.
- Od nikogo
- List nie może być od nikogo.
- Może być, jeżeli jest od osoby która nic dla ciebie nie znaczy.
- Gdyby naprawdę nic nieznaczyła, nie miałabyś takiej miny. Wyglądasz jakby...
- Jest od osoby, która zraniła mnie. Od tamtej pory jest nikim.
- Jest dla ciebie ważny, to widać
- Skąd wiesz, że on?
- Laska ma taką mnie, tylko jak dostaje wiadomość od byłego. Jakby chciała go jednocześnie rozszarpać i była szczęśliwa, że do niej napisał. Kobiety są bez sensu, wszystko komplikujecie.
Westchnęłam wściekłe i pobiegłam do swojego pokoju.
- Jutro zaczynam kurs, muszę się przygotować. A on nie był moim chłopakiem.
- A co z twoim serialem?
- Znajdę go sobie w internecie
Weszłam do pokoju i schowałam twarz w poduszce. Cam miał trochę racji. Byłam jednocześnie zła i szczęśliwa. Ale kim był dla mnie właściwie Aaron? Osobą, której potrzebowałam, ale jej nie było, bo był zajęty jakąś panienką. Osobą, którą jednocześnie kochałam i nienawidziłam. Po dłuższej chwili stwierdziłam, że nie zamierzam się dołować. Schowałam list między strony,, papierowych miast,,. Ta książka była jedną z moich ulubionych. Była o swego rodzaju ucieczce. Idealne miejsce żeby schować list,którego nie chciało się czytać. Przed którym chciało się uciec. Wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka. Byłam wykończona, sama nie wiem dlaczego. Po chwili po prostu odpłynęłam.

Było cicho, dookoła nic. Nagle nie wiadomo skąd pojawiła się łódka. Taka sama jaką płyneliśmy mając po szesnaście lat. Usłyszałam śmiech Julie. Po chwili byłam na jachcie, przed moimi oczami pojawił się Ian łapiący Jul. Śmiali się, byli szczęśliwi.
- Pięknie razem wyglądają, ciekawe czy ty będziesz kiedyś taka szczęśliwa - tak dobrze znany mi głos dobiegał zza moich pleców.
- Aaron?
- Tak, to moje imię, ty jesteś Kat i chyba zaszkodziło ci słońce, biedactwo, no chyba,że masz tak od zawsze...
- Jak zawsze miły
- I do tego nieziemsko przystojny i bystry...
- A w szczególności skromny
- To kotku, moje drugie imię
- idź się opalać, narcyztyczy dupku.
- Czego sobie tylko za życzysz, królowo "staram się, ale nic mi nie wychodzi"
- Pacan
- Też cię kocham- powiedział i znikną w blasku światła.
Otworzyłam oczy i ten sam blask światła, w którym zniknął Aaron właśnie mnie obudził.
- Wiedziałam, że jesteś wredny.- powiedziałam do banku, a właściwie promieni słońca i schowałam twarz w poduszce. - Ach, te Wspomnienia w snach...

Duchy Przeszłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz