1

2.2K 140 26
                                    

- Haa?! Jak śmiesz, ty nędzna gnido! - rzuciłam się na dużo wyższego i bardziej umięśnionego ode mnie chłopaka - Już ja cię nauczę, że nie zagląda się dziewczynom pod spódniczki! - chłopak pomimo swojej siły został przeze mnie powalony. Siedziałam na nim. Nogą odpychałam jego twarz, a rękami starałam się wykręcić mu rękę. Brązowowłosy był wyczerpany. Zwijał się z bólu i gdyby nie nauczycielka, już dawno byłoby po nim! Dałabym mu świetną nauczkę.

- Anna! Złaź w tej chwili z Shina! No już! - kobieta starała się mnie ściągnąć z chłopaka, ale ja tak łatwo nie chciałam się poddać. Zaczęłam się jej wyrywać, ale nie było to takie proste, jeśli nie chciałam jej skrzywdzić. To była moja ulubiona nauczycielka! Ona jedyna potrafiła przymknąć oko na moje wymierzanie sprawiedliwości!

- Aaa! - wstałam z chłopaka, a wtedy on resztkami sił uciekł do swoich przerażonych kolegów. Spojrzał na niego swoim groźnym wzrokiem numer 5, który mówił " Jeszcze nie dokończyłam". Shin schował się za równie "odważnych" przyjaciół i razem odeszli w popłochu. Tyle ich widziałam.

Odwróciłam się do nauczycielki. Miała niezadowoloną minę. Tupała nogą, a ręce założyła na siebie. Wyglądała bardzo uroczo kiedy się denerwowała, ale nie mogłam się rozpraszać. Na każdym centymetrze tej szkoły może stać zboczeniec zaglądający pod spódniczki nieśmiałym i bezbronnym dziewczynom! Moim zadaniem jest je bronić i wymierzać sprawiedliwość.

- Anna, który to już raz tłumaczę ci, że nie możesz się rzucać na innych uczniów? - zapytała spokojnie, kiedy tłum uczennic kibicujących mi się już rozszedł.

- To nie uczniowie, tylko niewyżyte prosiaki, prze pani! - odpowiedziałam dumna. Nie żałowałam żadnej stoczonej bitwy. Jestem szczęśliwa chroniąc te niewinne i urocze istotki. Zawsze w podzięce mogą dać się zaprosić na herbatę!

- Anna! - krzyknęła i ciągnąc mnie za ucho do pokoju nauczycielskiego gadała mi, po raz kolejny z resztą, że muszę być dziewczęca, urocza i milusia. Przecież taka jestem! Tylko, że nie dla tych goryli z orzechem zamiast mózgu! Uważam, że w każdej szkole trzeba wyplewić te seksoholiczne mutanty, inaczej żadna spódniczka nie będzie mogła hasać po korytarzu bezpiecznie.

- Tak, tak, tak. Obiecuję, że to się więcej nie powtórzy.. - powiedziałam do swojej cycatej wychowawczyni - Dzisiaj... - dodałam szeptem, a kobieta poprawiła swoje okulary na nosie patrząc na mnie wrogo. Gdyby nie jej charakter, byłaby z niej fajna laska. Może.

~*~

Dziś jest mój ostatni dzień w tej szkole, w tym mieście. Zebrałam wszystkie potrzebne informacje i jestem w stanie wyruszyć na poszukiwania Yui. Pamiętam doskonale tą radosną blondynkę, która pomagała mi w najcięższych momentach. Wraz ze swoim ojcem przygarnęła mnie pod swój dach. Niestety po pewnym czasie oboje wyjechali zostawiając mnie samą w klasztorze.

- Anna! - usłyszałam krzyk siostry Neaki - Wiem o twojej dzisiejszej bójce! Posłuchaj, nie mam do ciebie już siły! Jesteś dla naszego klasztoru utrapieniem i trzymamy cię tu tylko dlatego, że poprosił nas o to ojciec Komori. Doceń więc nasze starania i zacznij się zachowywać jak należy, inaczej pogadamy sobie poważniej i konsekwencje będą dużo większe! A teraz idź spać, bo jutro czeka cię zmywanie podłogi - powiedziała i trzasnęła drzwiami.

Miałam dość tego miejsca. Prawda, miałam gdzie spać, co jeść i w co się ubrać, ale nikt nie oferował mi szczerej rozmowy. Siostry całymi dniami wykonywały swoje obowiązki i ograniczały przy tym rozmowy. Ja za to miałam potrzebę otworzenia do kogoś gęby i porozmawiania, ale z kim tu rozmawiać, jak młodsze z zakonnic uciekają na mój widok, a starsze gonią do nauki albo do pracy.

Na szczęście jutro wyruszam w drogę, aby odnaleźć moją drogą przyjaciółkę. Tak bardzo za nią tęsknie. Za jej uśmiechem, radością jaką w sobie miała i dobrym słowem, które podnosiło mnie na duchu. Muszę ją odnaleźć, muszę!

- Mam nadzieję, że jesteś bezpieczna - powiedziałam patrząc ostatni raz na nasze stare zdjęcie, gdzie obie byłyśmy elegancko ubrane i uczesane w podobne warkocze. Tęskniłam i zrobię wszystko, aby było jak dawniej. Inaczej moje życie straci sens.


~*~

Czwarta trzydzieści wybiła na zegarze. Czas wyruszać w drogę. Wzięłam więc swój plecak na plecy, torbę do ręki i wyszłam z klasztoru przez kuchenne drzwi, którymi nikt o tej porze nie chodził. Niestety, nie byłam jedyną, która wstała dziś wcześnie. Na mojej drodze, na ostatniej prostej stała najgorsza i najpaskudniejsza ze wszystkich sióstr - Bernarda. Była ona tłustym, piegowatym i wąsatym babsztylem. Jak ktoś mógł urodzić takiego potwora?! A może wykluła się z jakiegoś zgniłego jaja? To chyba jest bardziej prawdopodobne.

Niczym lisica skradająca się do zająca mykałam między krzewami i drzewami, aby tylko olbrzym nie zwrócił na mnie swojej uwagi i nie zaczął się drzeć. Obudziłaby wszystkie siostry, a wtedy koniec! Zaczęłyby mnie mocniej pilnować, a byłyby ciężko się stąd wydostać, gdyby zaczęły mnie zamykać na milion kluczy i zamków.

Na szczęście babsko poszło wyżreć resztki z wczorajszej kolacji, a ja miałam drogę wolną. Popędziłam więc szybciutko w stronę bramy. Nie oglądałam się. Nie chce pamiętać tego miejsca. Nie chcę pamiętać nikogo sąd, nawet jeśli pomagali mi z całego serca. A już na pewno nie chcę pamiętać twarzy tego monstrum!

- No to ruszamy.. - szepnęłam stojąc na wzgórzu, na którym leżał klasztor - Idę po ciebie, Yui! Czekaj na mnie! - dodałam krzycząc z całych sił - Odnajdę cię, obiecuję - i tak zaczęła się moja podróż.

Mogłabym ją wam opisać, ale co tu dużo gadać. Wydawać by się mogło, że to takie proste przedostać się z jednego miasta do drugiego, ale na każdym kroku stali zboczeńcy, którzy przyjmowali ode mnie lekcję dobrego traktowania kobiet. Na szczęście później nikt mnie nie zaczepiał, bo doskonale wiedzieli co ich spotka. Później jeździłam nielegalnie pociągami, ciągle chowałam się przed mężczyzną sprawdzającym bilety. Straszne zołzy z tych ludzi!

Po kilku tygodniach okropnej wędrówki stanęłam przed szkołą, gdzie miała znajdować się moja przyjaciółka. Była to jednak szkoła nocna, więc musiałam czekać do 18.00 aż raczą otworzyć te wrota i pozwolić mi spotkać się z blondynką. Miałam czas na ogarnięcie swoich włosów i ubrań. Zakosiłam z niedalekich sklepów nowe buty, koszulę oraz spódniczkę. Umyłam się w jeziorze. Na szczęście o tej porze roku jest bardzo ciepło, więc woda po południu byłą w odpowiedniej temperaturze.

- Teraz tylko czekać - powiedziałam siedząc na ławce niedaleko szkoły. Jestem już tak blisko. Nie mogę się poddać. Muszę wytrwać i ją zobaczyć.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


________________________________

3kom. = rozdział

Nana♥

Vampire Love 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz