4

1.9K 155 17
                                    

- Miałeś mi coś powiedzieć, o zasadach - chciałam wybrnąć z tej niekomfortowej dla mnie sytuacji -.. których i tak nie będę przestrzegać - dodałam cicho, tak, że nie mógł tego usłyszeć.

- Myhym... - uśmiechnął się - Skoro nie będziesz ich przestrzegać, to jaki jest sens, abym ci o nich mówił, co, laleczko? Możemy ten czas wykorzystać inaczej, o wiele przyjemniej. Pokażę ci niesamowite rzeczy, jakie mogę z tobą zrobić - jęknął tuż przy moim uchu - Chce cię skosztować, laleczko... Oh.. - jak? Jak on był w stanie tu usłyszeć? Co z nimi jest nie tak?!

- Ależ nalegam! - odepchnęłam go od siebie z całych sił - Mów, inaczej... Inaczej nie będę z tobą rozmawiać! - krzyknęłam nie wiedząc co powiedzieć, aby zaprzestał obmacywaniu mnie. To było straszne. On nie przyswajał tego, że mówię mu wyraźne i donośne "NIE". Jak mam przetrwać, jeśli reszta jego współlokatorów tez taka jest?!

- Skoro moja laleczka tak mnie prosi, to nie mogę odmówić - cud się stał, on się mnie posłuchał - No więc... Eh, nie wolno ci krzyczeć, okazywać niezadowolenia, obrażać nas i przede wszystkim - uciekać. Możesz próbować, ale za każdą oznakę nieposłuszeństwa, będę musiał cię ukarać, moja kiciu - uśmiechnął się i przysunął jeszcze bliżej mnie - A teraz chce cię posmakować, oh..  - rudowłosy przyssał się do mojej szyi. Nie wiedziałam co się dzieje. Po chwili poczułam ogromny ból. Jakby coś przeszywało moją skórę. Nigdy nie czułam czegoś takiego. Co on mi robi?! Proszę, skończ już, to boli! Bardzo boli.

- L-Laito... - jęknęłam z bólu - Dość, to boli...P-proszę, przerwij to, oh...- chcąc czy nie chcąc, wiłam się pod nim. Chłopak dalej kontynuował i nie zwracał uwagi na moje błagania. Czułam się upokorzona. Musiałam błagać mężczyznę o łaskę. Było mi tak wstyd. Pokazuje komuś takiemu, jak on, moją bezsilność. To okropne uczucie nie mogąc nic zrobić, aby się uratować. Więc skoro sama nie mogę sobie pomóc, to jak mam uwolnić Yui? Dlaczego trafiła do takich ludzi? Boże, pomóż nam. Spraw, aby oni spłonęli i abyśmy mogły powrócić do normalnego życia. Tu jest piekło...

- Oh, moja An-chan... Tak uroczo wyglądasz, kiedy jesteś taka bezbronna. Tak powinna wyglądać każda kobieta. Tak słodko, niewinnie i w stu procentach poddana swojemu panu - szepnął kiedy oderwał się ode mnie. Po jego brodzie spływała czerwona ciecz. Krew. Moja krew. Byłam zbyt słaba, aby pytać. Co on mi zrobił? Czym on do cholery jest?

- Jesteś jeszcze lepsza niż Yui, oh.. - tylko tyle usłyszałam zanim straciłam przytomność. Od niego zależy, co się stanie podczas mojej nieświadomości. Chciałam żyć, ale czy on chciał, abym się obudziła?

~*~

Obudziłam się cała obolała. Najbardziej ranna była moja szyja. Kapelusznik nieźle się mną zabawił. Oby to był pierwszy i ostatni raz. Nie chcę przeżyć tego po raz kolejny. To tak bardzo boli.

- Anna-chan? - dopiero teraz zauważyłam blondynkę siedząca przy mnie - Tak mi przykro. Czułam, że może to nastąpić, ale nie tak szybko - była smutna. Chciałam jednak wiedzieć, co się dzieje w tym domu.

- Yui, powiedz mi... Powiedz gdzie my jesteśmy, kim oni są... Bo na pewno nie są ludźmi... - mówiłam tak głośno, na ile było mnie stać.

- Jesteśmy w ich rezydencji. To ogromny i dość stary pałac - zaczęła łapiąc mnie za rękę, była taka ciepła - Laito, ten który cię pogryzł, jak i jego piątka braci, są właścicielami tej posiadłości. I tak, nie są ludźmi. Wiem, że mi nie uwierzysz, ale to wampiry.. - powiedziała ściszając głos.

- Ha ha! - zachichotałam - Tak, masz rację, nie uwierzę ci, więc mów prawdę, Yui - dodałam twardo. Dlaczego mnie okłamuje. Przecież się przyjaźnimy, tak przynajmniej myślałam.

- Ja nie kłamię, sama wiesz, co zrobił ci Laito. Pił twoją krew. Proszę, zobacz, zostały ci ślady po jego kłach - zobaczyłam swoją szyję w lusterku. Blondynka nie kłamała. Były tam dwa, średniego rozmiaru dziurki. Dokładnie tam odczuwałam największy ból.

- Nie, to nie może być prawda!

- Cii! Anna, oni mogą pojawić się tu w każdej chwili, a my nic nie zauważymy. Nie chcę, aby znowu przytrafiło ci się coś takiego. Cieszę się, że po mnie przyszłaś, ale ja nie mogę stąd odejść. Nie mam dokąd, tak samo jak ty. Przecież nie wrócimy do klasztoru. Musimy tu zostać, obie.

- Co? Przecież widzisz, jak nas traktują - powiedziałam oburzona widząc na ciele Yui podobne rany, do moich - Nie możemy tu zostać, wolę żyć na ulicy, niż tutaj - dodałam.

- Nie dadzą nam uciec. Jest ich sześciu, są bardzo silni. Bez problemu mogą nas zabić. Przecież wiesz, że ucieczka oznacza śmierć. Nie damy rady, musimy tak żyć, dopóki nie nadarzy się okazja - uspokajała mnie.

- A jeśli nigdy się tak nie stanie? Jeśli będziemy musiały tu żyć do końca naszych dni? Yui, ja nie chcę tu być, nie chcę być narzeczoną któregokolwiek. Ja kocham tylko ciebie! - powiedziałam i wtuliłam się w przyjaciółkę.

- Spokojnie, An-chan... Jesteśmy teraz dwie, poradzimy sobie - powiedziała, a ja znowu straciłam świadomość. Tym razem jednakże zmęczenia zasnęłam, wiedząc, że Yui siedzi obok mnie i mnie chroni.

6kom

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

6kom. = rozdział

16 gwiazdek = rozdział

Nana♥

Vampire Love 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz