2

2.1K 155 14
                                    

Szłam właśnie przez szkolny korytarz. Minęła 18, a ja bez problemu mogłam wejść do budynku. Wszędzie było pełno uczniów, więc musiałam być czujna, bo za każdym rogiem mogę spotkać przyjaciółkę. Człapiąc napotkałam bezmózgiego mutanta, który zaczepiał drobną dziewczynę. Była ona blada i przerażona. Chłopak zaś miał krwiste włosy i zielone oczy. Ubrany był w mundurek szkolny, jak reszta uczniów. Nie wahałam się ani przez moment. Podeszłam do delikwenta i z całej siły odsunęłam go od brunetki. Dziewczyna spłoszona pobiegła do swojej koleżanki. Cała drżała.

- Co ty robisz, gnojku?! - spytałam patrząc na niego dumnie. Byłam gotowa do ataku. Czekałam tylko, na jego tłumaczenie, że to wcale nie zmierzało w złą stronę.

- A co cię to obchodzi, mała? - zapytał uśmiechając się zadziornie, ale jak dla mnie było to bardzo obleśne. Myślałam, że zwymiotuje. Wstrzymałam się jednak, bo przeciwnik nie mógł dostrzec mojej słabości. Musiałam być silna, aby obronić przed nim każda dziewczynę i dać mu nauczkę, że tak się nie robi i każda spódniczka ma być na swoim miejscu.

- Mały to jest ten orzech w twojej głowie - odparłam pewnie dalej patrząc mu w jadowicie zielone oczy. Wyglądały jak te u węzy. Pełne wrogości i pewności siebie. Ja nie byłam jednak zwykłą myszką, która ucieka na widok przeciwnika.

- Haaa?! Coś ty powiedziała?! - zbliżył się do mnie, a ja wtedy powaliłam go na ziemię i zaczęłam kopać i dusić. Był jednak sporo silniejszy od moich wcześniejszych przeciwników. Nie poddawałam się jednak, kto wie co czeka mnie przed spotkaniem z Yui.

- Już ja cię mutancie nauczę dobrego traktowania kobiet! Jak śmiałeś ją tak traktować, ty nędzna gnido! - dalej się z nim siłowałam. To był pierwszy raz kiedy zaczynałam tracić siły, a krople poty spływały po moim czole. Nie zwracałam uwagi na otaczających nas ludzi. Byłam zajęta walką i dążeniem do zwycięstwa.

- Ayato? - nagle oboje znieruchomieliśmy. Znałam ten głos. Wraz ze swoim przeciwnikiem spojrzeliśmy na lewo. Przed nami stała niska blondynka z różowa spinką we włosach i ubrana w mundurek szkolny. Te oczy rozpoznam nawet po ciemku.

- A-Anna? - nasze spojrzenia się spotkały - Anna! To ty! - rzuciła się na mnie i zaczęła przytulać. Ja również odwzajemniłam jej uścisk. Dopiero kiedy odkleiła się ode mnie dostrzegłam, że po tłumu przypatrującemu się mojej walce, nie pozostał najmniejszy ślad.

- Tak się cieszę, że cię widzę. Tak bardzo tęskniłam, Aniu! - powiedziała uśmiechając się szeroko. Była taka urocza!

- Ja również! Dlatego postanowiłam cię odnaleźć i ... - przerwał mi męski głos.

- Naleśniku, znasz tą bestię? - okazało się, że czerwonowłosy dalej stał niedaleko nas. W dodatku przybyło pięciu innych mutantów, którzy z zaciekawieniem przypatrywali się mi i Yui.

- Jak ją nazwałeś?! - zakasałam rękawy i już chciałam go zlać, kiedy przede mną pojawił się inny chłopak. Był podobny do mojego przeciwnika, tyle że miał dłuższe włosy i kapelusz na głowie. Cofnęłam się, chcąc poznać jego zamiary, ale przecież każdy z nich ma brudne myśli.

- Cóż za urocza panienka! - uśmiechnął się do mnie. Nie wyglądał groźnie, więc czekałam z atakiem. Być może nie będzie konieczny.

- O nie, czy... Czy one... - chłopak zarumienił się i zaczął mówić w dziwny sposób - One są prawdziwe? - zauważyłam, że bacznie przyglądał się moim piersiom. Nie wytrzymałam. Splunęłam mu prosto w twarz.

- Spadaj, zboczeńcu! - chłopak był zdziwiony, ale wytarł ślinę palcem i włożył go sobie do ust. To było obleśne! Kim oni są do cholery?!

- Ooo... Jesteś taka słodka, Anna- san - powiedział podniecony jeszcze bardziej.

- Aniu... - usłyszałam głos mojej przyjaciółki - Wytłumaczysz mi, dlaczego biłaś się z Ayato? Coś ci zrobił? - zapytała zatroskana. Spojrzałam na czerwonowłosego. Patrzyliśmy na siebie wrogo.

- Ten gnojek źle zachowywał się w stosunku do innej uczennicy! Yui, przybyłam tu, aby cię zabrać z powrotem do domu. Nie możesz tu zostać, tęskniłam za tobą. A tacy jak oni są dowodem, że nie jesteś tu bezpieczna, gdzie cię ojciec wysłał?! Niech ja go tylko spotkam - powiedziałam łapiąc ją za ramie i ciągnąc w stronę wyjścia.

- Oj! Plująca kobieto! - czerwonowłosy złapał Yui za dłoń i mocno przyciągnął do siebie - Naleśnik zostaje z nami, a ty możesz wracać. No już!

- Jak ja cię zaraz! - nie dane mi było dojść do niego, ponieważ chłopak w kapeluszu zakrył mi usta i mocno objął dłońmi. Co z nimi? Dlaczego są tacy silni? Kim oni są? Nie wglądają na umięśnionych, więc skąd pochodzi taka siła.

- Cycata laleczka pójdzie z nami! - powiedział i po chwili straciłam przytomność. Byłam na siebie zła. Jak mogłam dać się tak podejść. Przecież bez problemu mogłabym ich pokonać. Przestałam być czujna. Yui mnie rozproszyła, a oni to wykorzystali. Teraz byłam zdana na ich wolę, ale ja nie dam się zastraszyć! Będę walczyć. Musze ocalić Yui. Wygląda na to, że z nimi mieszka. Niech ja tylko znajdę ojca Komori! Gdzież ty wysłałeś własną córkę?! Do tych potworów?! Zawiodłam się..

 Niech ja tylko znajdę ojca Komori! Gdzież ty wysłałeś własną córkę?! Do tych potworów?! Zawiodłam się

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

4kom. = rozdział
10 gwiazdek = rozdział

Nana♥

Vampire Love 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz