Czasu mniej, czasu mniej

1.8K 126 14
                                    

Spokój powoli wracał do Leśnego Królestwa. Nawet Carmen i Legolas trochę ochłoneli. Miesiąc po oczekiwniu na fałszywy atak Carmen w końcu znalazła chwilę dla siebie i poszła nad wodospad. To miejsce lubiła najbardziej. Musiała poukładać myśli. Skupiały się głównie wokół Legolasa.

Od tamtego dnia, gdy miały zaatakować wrogie siły, nie mieli czasu ze sobą porozmawiać. Książę całymi dniami patrolował Puszczę, a Carmen pomagała królowi w różnych sprawach. Zazwyczaj część nocy musiała patrolować okolice zamku, więc nawet wtedy nie było czasu na rozmowę.

Teraz nerwy opadły i miała więcej czasu dla siebie. Nie zauważyła jak obok niej usiadł Legolas. Z zamyślenia wyrwał ją dopiero jego głos.

- Przepraszam, że nie miałem dla ciebie czasu.- powiedział ze skruchą.

- To nie twoja wina... Wiesz, zastanawiam się, czy to co powiedzieliśmy sobie tamtego dnia to nie był, no nie wiem, impuls?- spytała jakby bała się poruszyć ten temat.

Legolas nakierował jej podróbek, tak że patrzyła prosto na niego.

- Wszystko co wtedy powiedziałem i zrobiłem to najszczersza prawda. I zostanie nią po wieki. - pocałował ją delikatnie. Ona odwzajemniła pocałunek. Nie miała żadnych wątpliwości, co do uczuć wobec niego i teraz miała pewność, że on też ją kocha.

Usiedli na brzegu jeziora, do którego wpadał wodospad. Carmen oparła głowę o ramię Legolasa, a on głądził jej piękne włosy.

Tę sielankę przerwał im odgłos rogu... To oznaczało jedno. Wróg stoi u bram. Oboje szybko pobiegli do zamku. Tam czekał na nich, opanowany jak zawsze, Tranduill.

- To zasadzka, te szkarady szykowały to odkąd dostaliśmy fałszywe informacje. To, że nic się nie działo miało nas uśpić. Idą od południowego-wschodu i są coraz bliżej. - król powiedział to wszystko na jednym wydechu. - Wyznaczyłem wszystkich na stanowiska. Wy idziecie na donżon dowodzić kuszownikami - dodał spokojniej i odszedł z ostrzem w ręku.

Nikogo nie było w pobliżu. Carmen spojrzała na ukochanego welkimi ze strachu oczami.

- Nie! To nie może się powtórzyć. Nie mogę cię stracić. - powiedziała, a w jej oczach pojawiły się łzy.

Legolas przytulił ją mocno i pocałował w czoło.

- Nikogo nie stracisz.

Wzięli co im było potrzebne i pobiegli na basztę. Czekał tam na nich elfi zastęp składający się z dwudziestu kuszników i czterdziestu łuczników. Carmen rozstawiła ich po dwóch przy jednym oknie. Pozostało czekanie...

Nic się nie działo przez pół godziny. Nagle znikąd pojawiły się całe zastępy orków i goblińskia armia.

Carmen wydała rozkaz.
Posypał się grad strzał. Wielu najeźdźców padło. Jednak nowa fala zaczęła wspinać się po murach zamku. Inne dobijały się do drzwi wejściowych. Jeszcze kilka salw wykonanych przez łuczników spadło na pokraki.
Skutki były znikome. W końcu część stworów dostała się do wnętrza zamku.

Legolas wydał komendę.

- Strzelać bez rozkazu!

- Chodź, pomożemy tym na dole. - zwrócił się do Carmen.

Oboje zostawili łuczników i pobiegli na dziedziniec. Tam już trwała zacięta walka. Przez panujący tam chaos, Carmen i Legolas zostali rozdzieleni...

Ciąg dalszy nastąpi...


Uwaga, uwaga!
Ogłoszenia parafialne!
Otóż powoli zbliża się koniec księgi pierwszej ( wstępnej).
Nie bójcie żaby. Od dzisiaj co tydzień będą pojawiać się nowe rozdziały. Chyba, że zechce mi się napisać coś szybciej. Serdecznie pozdrawiam wszystkich czytających!

Secrets of MirkwoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz