Dzisiaj epilog, jutro nieznane

1.4K 85 20
                                    

Jesteście wspaniali! Już ponad tysiąc odsłon! Cieszę się, że jesteście ze mną i czytacie to opowiadanie. Teraz coś, co zamąci Wam trochę w głowach. Miłego czytania!

******************************

I już nic się nie stanie....

Te słowa nie docierały do księcia. To go przytłoczyło. Jedyne co się liczyło to ona, Carmen. Żyła i to była prawda. Wpatrywał się w elfkę jak w obrazek.

- Legolasie, żyję... Wszystko ci wytłumaczę. - podniosła się i zwróciła do króla i pozostałych. - Panie, obiecuję, że powiem także tobie o co chodzi. A teraz... Czy ktoś mógłby zabrać księcia do komnaty?

- Zaczekaj, Carmen, musimy porozmawiać.

- Nie teraz, Legolasie. Nie, gdy jesteś w szoku.

Carmen poczekała, aż książę zniknie z pola widzenia; nie miał siły, żeby się wyrywać. Elfka podeszła do Tranduilla i poprosiła go, aby poszli do komnaty audjencyjnej, omówić to co miało miejsce. Ten oczywiście się zgodził.

- Panie, całemu Śródziemiu grozi wielkie niebezpieczeństwo. W Raju spotkałam jednego z NICH. Oczekiwał mnie. Prowadziła mnie do niego twoja zmarła małżonka, Lilianna. ON wytłumaczył mi, że w chwili mojej śmierci los się zmienił. To nie miał być mój koniec. Zdradził mi, że zło powraca i zagraża wszystkiemu, co dobre. Tylko nieliczni mogą się przeciwstawić temu, co nadchodzi. A ja mam odegrać w tym wszystkim ważną rolę. Nie powiedział mi co się stanie. Mam dowiedzieć się w swoim czasie. Miałam wrócić do świata żywych i uratować was wszystkich... Tylko jeszcze nie teraz. I narazie nie wiem kiedy. Jednak ktoś zdradził mi, że za cenę mojego zwróconego życia ktoś kogo kocham lub będę kochała, zginie... Tu też nie wiem kiedy... Muszę odejść z Mrocznej Puszczy, panie. Dla dobra Legolasa i twojego. Z tobą żegnam się jako pierwszym i proszę, abyś pozwolił mi odejść...

Króla zdziwiło bardzo to co powiedziała Carmen. Jednak w pełni ją rozumiał i postanowił pomóc.

- Dobrze. Kocham cię jak córkę i w pełni ci ufam. Pragnę jak najprzyzwoiciej wprawić cię w drogę. Dostaniesz najlepszego konia, jedzenie, towary na wymianę, pieniądze, ubrania i broń.

- ...Martwię się tylko o Legolasa. Jak on to przetrwa. - dodał po chwili.

- Pożegnam się z nim i odejdę. Kocham go i dlatego muszę zniknąć i zapomnieć, bo czyż nie miłość to zdolność do poświęceń? O mnie się nie martw, muszę odnaleźć dobrego przyjaciela rodziny, Gandalf Szarego, to czarodziej. On mi pomoże.

- W takim razie idź do niego. Jutro wszystko będzie gotowe. Powodzenia i niech los ci sprzyja.*

Carmen wyszła z komnaty. Przygotowywała sie mentalnie do najcięższej rozmowy w życiu.

Legolas nie wiedział na czym skupić myśli. Tyle ich było. Carmen żyła. Dalej nie mógł się otrząsnąć. Z rozmyślań wyrwał go dźwięk otwieranych drzwi, weszła Carmen z grobową miną. Legolas do niej podbiegł i przytulił. Jednak ta go odepchnęła...

- Carmen... Co się dzieje?

- Nic, tylko wróciłam do żywych. To przecież taaakie normalne. - odparła chłodno. - Twój ojciec wysyła mnie na misję i nie wiem kiedy wrócę i czy w ogóle wrócę.

- Pojadę z tobą. Będziemy razem na zawsze, w końcu nasza miłość przetrwa wszystko, skoro przetrwała nawet śmierć.

- Nasza miłość nigdy nie istniała, i istnieć nie będzie, Legolasie. To był tylko twój wymysł. Nigdy nic do ciebie nie czułam i tak zostanie. Żegnaj... Legolasie.

Legolas poczuł, jak jego serce robija się na kawałki. Carmen przez cały czas zachowywała obojętność.

Dopiero, gdy opuściła jego komnatę łzy zaczęły spływać po jej policzkach. Poszła do swej komnaty. Wzięła krótką kąpiel w wannie i włożyła stare, podróżne ubranie. Spakowała bagaż podręczny i wyszła na dziedziniec. Tam czekał już na nią koń z ekwipunkiem. Bez słowa wskoczyła na siodło. Zatrzymała się przed bramą i ostatni raz spojrzała na pałac. Na jednym z balkonów dojrzała Legolasa. Patrzył na nią z żalem. Carmen wiedziała, że to, co powiedziała w komnacie to kłamstwa, ale to było jedyne rozwiązanie. Odwróciła wzrok od ukochanego i ruszyła kłusem w las. Rozpoczęła się jej wędrówka w poszukiwaniu przeznaczenia.

- Żegnajcie, dawne dni i dawni przyjaciele. Witaj, nieznane.

Koniec części 1

***************************************************************

Jak wam się podobała księga pierwsza? W następnym rozdziale podam Wam wstępne informacje o następnej części. Do potem!

(Korekta:
Osobiście wolę pierwszą kśenge. Jest taka lekka, na odprężenie. Szczególnie po poprawieniu byków, wszelkich innych błędów i nie(a właśnie, że tak)licznych niespójności.

Czóje ze jescze sie zpotkamy)

(Reklamuję się jako korekta dla potrzebujących -
MyNameIsNotRAVIOLI)
(*May the Force be with you)

Secrets of MirkwoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz