Merasmus

175 13 2
                                    

Snajper obudził się. Coś było nie tak. Rozejrzał się wokoło. Wszyscy spali. Jednak jemu coś wciąż nie dawało spokoju. Założył maskę. Wciąż było ciemno, więc Australijczyk włączył noktowizor w okularze na lewym oku. Tak, Cross - Commfort był idealny na takie okazje. Zamknął prawe oko. Teraz widział wszystko w kolorze błękitu. Zobaczył coś na horyzoncie. Podszedł do furgonetki BLU i wyciągnął karabin snajperski. Poszedł w kierunku dziwnego obiektu w oddali. Kiedy był w odległości około 50 metrów od celu, położył się na piasku i przyłożył lunetę do oka. Teraz musiał wyłączyć noktowizor. To co zobaczył zdziwiło go. Tajemniczym obiektem okazała się czarna szata. Nagle stało się coś dziwnego. Materiał uniósł się w górę, naokoło niego powstały fale zielonej energii. Nagle szata rozblysla jasnozielony światłem, które na chwilę oślepiło snajpera. Kiedy otworzył oczy zobaczył coś przerażającego. W miejscu, w którym była szata, teraz lewitował nad ziemią sam Merasmus. Snajper poderwał się z ziemi, wymierzył i strzelił czarnoksiężnikowi w głowę. Pocisk nie zrobił mu żadnej szkody.
- CHYBA NIE MYŚLISZ, ŻE TWOJA NĘDZNA BROŃ COŚ ZROBI MERASMUSOWI! - głos maga niósł się echem po pustkowiu. - NIGDY NIE URATUJECIE HALE'A! NIE ODZYSKACIE MANN CO.! KONIEC WASZYCH MAŁYCH WOJENEK! BĘDZIECIE NIEWOLNIKAMI MERASMUSA!
- Koleś masz kompleksy? - zirytował się snajper. - Czemu ciągle mówisz w trzeciej osobie?
- CISZA! - krzyknął mag. - NIE ZDAJESZ SOBIE SPRAWY Z KIM MASZ DO CZYNIENIA!
Nagle ziemia przed snajperem zatrzęsła się. Merasmus zniknął. Z piasku zaczęły wychodzić szkielety.
- Nie cierpię magii. - zdenerwował się snajper, po czym strzelił do najbliższego wroga. Szkielet zamienił się w popiół. Mundy zaczął się wycofywać, ciągle strzelając do nieumarłych. Huki wystrzałów obudziły grubego BLU i inżyniera RED. Kiedy zobaczyli co się dzieje, od razu wzięli sprzęt i rzucili się na pomoc. Gruby zaczął ostrzeliwać szkielety Sashą, a inżynier szybko postawił działko strażnicze, po czym przeprogramował je, by strzelało do nieumarłych, a ignorowało BLU. Nagle na niebie zaczęły pojawiać się pierwsze promienie słońca. Szkielety stały się wolniejsze, a ich napór nie był już tak silny.
- Utrzymajcie je tak długo, aż nie wzejdzie słońce! - krzyknął snajper. Nagle do walki dołączył niebieski pyro, który potężnymi podmuchami sprężonego powietrza posyłał szkielety prosto na ich pobratymców, którzy szli za nimi. Nieumarli zaczęli przewracać się o siebie. Zaczęło to wyglądać jak kościane Domino Day. Szybkie strzały miniguna i działka strażniczego szybko wyczyscily cały ten bałagan. Do tej pory słońce wzeszło. Wróg został pokonany...

Wakacje z MerasmusemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz