PRAWDA

7 1 1
                                    


- Kiedy spałeś, ja zaczęłam widzieć rzeczy... Zrozumiałam kim jestem.

- To świetnie ! Mów !

- Mam na imię Sara...

- Ale to przecież... Ona też... Ale...

Widziałam jak zaczyna rozumieć rzeczy. Łączyć ze sobą wspomnienia. Kiedy wreszcie na mnie spojrzał, jego spojrzenie było inne. Nie widział już we mnie tej samej osoby, teraz byłam Sarą. Jego zmarłą żoną.

- Tak długo na ciebie czekałem...Przepraszam... Przepraszam, że szybciej do ciebie nie dołączyłem.

Łzy spływały mu po twarzy. Już za chwile był przy mnie i mocno przyciskał mnie do swojej piersi.

- Ale ja wszystko naprawię... Obiecuję, że już nigdy nie będziesz samotna. Kocham cię. Już zawsze będziemy razem. – szeptał

- Jak to zrobisz ?

- Jak to, jak ? Zrobię to, co planowałem już od dawna. Już nigdy nie spuszczę cię z oka. Na wieczność przy tobie.

I nim zdążyłam zareagować wziął moją twarz w swoje dłonie, pocałował mnie czule lecz przelotnie i puścił mnie wychodząc z pokoju. Pobiegłam za nim, ale był szybszy. Nie mogłam za nim nadążyć. Kiedy ja dopiero byłam na schodach, on już był w kuchni. Słyszałam jak czegoś szuka w szufladach. Wpadłam do kuchni. Klęczał na środku podłogi. Nóż już wystawał z jego klatki piersiowej. Podbiegłam do niego, rzuciłam się na podłogę i wzięłam jego głowę na swoje kolana.

- Zabiłeś się...

- Tak. – pomimo bólu, który pewnie był ogromny, on mówił wyraźnie i pewnie.

- Zapomnisz o mnie.

- Może i tak.

- Więc jaki jest w tym wszystkim sens ?!

- Będę tam z tobą. Będziesz już inna. Będziesz czuła i pamiętała. I będę ja. Nauczysz mnie czym jest wściekłość,miłość i złość. Nauczysz kim byłem i jestem. Pokażesz mi altanie. A ja... Zakocham się w tobie na nowo.

- Dobrze.

Odszedł.

Ta lalka, już nigdy nie wstała. Na zawsze pozostała w bezruchu, niezdolna do tańca. Ktoś odciął sznurki. Czemu ? Nie wiem. Kto ? Ona.


BezsensuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz