Chapter 2

215 13 9
                                    

                  

Była za pięć ósma wieczorem i Lou od dawna siedziała już w biurze. Jayden natomiast czekał przed gabinetem kapitana, aby z nim porozmawiać.

- Ile to może jeszcze potrwać?- zapytał się  recepcjonistki  Charlene, na co ona odpowiedziała, że Perry zaraz powinien skończyć zapewne wykonywanie pracy. Potem wróciła do pracy, a Norman zaczął przyglądać się swojemu otoczeniu. Zauważył Blake'a siedzącego przy biurku naprzeciwko swojego podwładnego. Ash. To był chyba Ash. Louise natomiast była w swoim biurze, czego agent był doskonale świadomy. Odkąd ją poznał nie mógł przestać o niej myśleć. Naprawdę zależało mu na współpracy z kobietą i nie rozumiał tego. Jakim cudem czuł to względem osoby, którą dopiero co poznał? Może to była jej czarująca osobowość albo typ urody? A co jak jedno i drugie? Kiedy tak o tym rozmyślał kapitan Perry wyszedł w końcu z biura i podszedł do Charlene.

- Charlene wychodzę. Potem przejrzę raporty. Odwołaj wszystkie popołudniowe spotkania.- powiedział.

-Dobrze. A panie kapitanie kapitanie, jest tu agent Norman Jayden z FBI.- kobieta wskazała na szatyna siedzącego w pobliżu.

Perry odwrócił się do Jaydena, po czym panowie wymienili uścisk dłoni.

- A no tak Jayden. Oczekiwaliśmy pana przybycia. Trochę się spieszę. Może pan pójść ze mną? Porozmawiamy po drodze.- starszy z mężczyzn zaczął machać rękoma.

- Tak oczywiście...- po takiej odpowiedzi Perry ruszył, a Jayden podążył za nim.

- Chciałbym się zorientować w sytuacji zanim zaczniemy, ale to chyba niezbyt dobry moment?- rzekł Norman do kapitana.

- Nie, może być teraz. Z tym, że mam konferencje prasową. Odbywają się codziennie. Proszę mi wierzyć czasem nie wiadomo, co jeszcze im powiedzieć. Na szczęście dziś mamy coś nowego. Poznał pan poruczników Blake'a i Morgan?- Perry zakończył swoją wypowiedź usiłując zawiązać wiszący na jego szyi krawat.

- Tak spotkałem ich rano.- Norman kiwnął głową.

- Działa według własnych metod, ale to dobry glina. Z kolei porucznik Morgan jest jego totalnym przeciwieństwem, ale też jest dobra w tym, co robi. Na pewno się dogadacie...- Perry kontynuował zmagania z krawatem- A może umie pan wiązać krawat?- zapytał w końcu.

- No tak.- szatyn wzruszył ramionami i zabrał się do wiązania paska materiału, który przysparzał kapitanowi tyle problemów.

- Będę szczery poradzilibyśmy sobie bez pomocy FBI, ale sprawa Zabójcy z Origami zupełnie nas zaskoczyła...- Perry kontynuował rozmowę- A teraz wszyscy o niej mówią. W tym kraju są serki zabójców, ale nam trafił się naprawdę wyjątkowy cudak. Zostawia kwiaty i figurki origami. I bądź tu mądry. I nagle zbiega się prasa, a my stajemy się najciekawszym miejscem na ziemi...- kwestia została zakończona w tym samym momencie, co wiązanie krawatu.

- Mam za zadanie aresztować mordercę. Z całym szacunkiem sir, ale reszta to już nie moja sprawa.- Jayden odsunął się od mężczyzny wykonując krok w tył.

- Nie... Oczywiście, że nie...- padła odpowiedź- Ja tylko proszę o wyraźne postępy i to szybko. Prasa chce złapania sprawcy, a my musimy jak najszybciej podać im go na talerzu.-

- Hmm nieźle.-po chwili dało się słyszeć podsumowanie

,, dokonania" federalnego czyli zawiązania krawatu- Niezastąpiona Charlene pokaże panu gabinet. A jeśli to pana interesuje to zapraszam na konferencje prasową. Rozezna się pan trochę w tutejszym temat klimacie politycznym.-

- Dziękuję... panu.- odparł krótko szatyn.

Kiedy Perry był na milimetry od drzwi odwrócił się jeszcze i powiedział: Witaj w klubie Jayden. Akurat w tym samym momencie zza rogu wyłoniła się Louise.

Heavy HeartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz