W piątek Lou i Jayden spędzili w gabinecie agenta około ośmiu godzin bezskutecznie próbując znaleźć lokalizacje Shauna Marsa. Kobieta obwiniała się za to. Frustrował ją fakt, że ni była w stanie przypomnieć sobie, do kogo należał zasłuchany w Błękitnej Lagunie głos. Spojrzała ma Normana. Miał na sobie sprzęt IWO i machał rękoma w powietrzu zapewne starając się czegoś dowiedzieć. Louise zrobiło się go żal. Wyglądał na strasznie zdesperowanego. W końcu wstał z krzesła i zaczął się jeszcze bardziej miotać.
- Norman?- wydusiła w końcu pani porucznik.
- Zostało tylko kilka godzin na uratowanie Shauna Marsa...Musi tu być jakaś wskazówka! Pewnie mam ją na wyciagnięcie ręki... Dzieciak zginie, a ja nadal kręcę się w kółko!- zawołał i w końcu zdenerwowany opadł na krzesło i zasłonił oczy ręką.
Policjantka wstała z krzesła i podeszła do agenta, aby następnie położyć mu ręce na ramionach. Już miała coś powiedzieć, gdy do pokoju wszedł Blake. Wyglądał na bardzo zadowolonego z siebie. Para odskoczyła na boki jak oparzona.
- Spakowani i gotowi do drogi? - zwrócił się do nich.
- O czym ty mówisz?- agent był tak samo zdziwiony jak Lou.
- To koniec śledztwa. Znamy sprawcę. Nie potrzebujemy już więcej twojej pomocy Norman.- w tamtym momencie porucznik usiadł na biurku Jaydena- Możesz pakować akta i wracać sobie do Waszyngtonu. Skłamałbym, gdybym powiedział, że będę tęsknił... A ty idiotko...- zwrócił się do blondynki- Chyba nie sądziłaś, że pomoc w ucieczce podejrzanemu ujdzie ci płazem? W metrze są kamery. Zostałaś zwolniona.- Blake zszedł z biurka i już miał odejść, gdy odezwał się Norman.
- To jeszcze nie koniec śledztwa. Nie masz absolutnie nic na Marsa!- federalny się zirytował.
- Właśnie!- Lou pokiwała głową. Wydawało się, że informacja o utracie ukochanej pracy spłynęła po niej jak po kaczce.
- Jestem ciekawa, czemu uwziąłeś się na Marsa, Blake. Może mnie oświecisz?- dodała po chwili.
- Nie wtrącaj się kobieto.- warknął policjant i znów zwrócił się do federalnego-Mars jest winny. Sprawa zamknięta. Tak czy siak, to już nie twój problem- odsunęli cię od sprawy. Więc pakuj się i wypierdalaj.- policjant zakończył wypowiedź i ruszył do wyjścia.
- Czy ty nie masz w sobie ani krzty człowieczeństwa pojebańcu?- Lou w końcu nie wytrzymała- Bez żadnych dowodów oskarżać człowieka, którego syn jest w niebezpieczeństwie... A no właśnie Carter znalazłeś już Shauna? Hmm?! Bo jakoś go tu nie widzę!- kobieta nie wydawała się w ogóle bać porucznika. To ucieszyło, a zarazem zaniepokoiło Jaydena.
- Lou słońce... Dalej będziesz się oszukiwać?- te słowa z ust policjanta zszokowały parę.
- O czym ty pieprzysz?- pani porucznik kontynuowała rozmowę.
- Ty wiesz, że Mars jest winny. Po co słuchasz tego idioty?- drugi z mężczyzn wskazał ręką na szatyna- Po co? Chodź do auta i jedziemy po Marsa.-
Kobieta spojrzała na Blake'a z obrzydzeniem.
- Ty nieludzka kreaturo...- wysyczała mu prosto w twarz.
Porucznik zamachnął się na kobietę. Został jednak powstrzymany przez agenta.
- Rusz ją tylko...- warknął Jayden- A urwę ci jaja...- mężczyzna udawał, że się zastanawia- Aha! Zapomniałem! Ty już ich nie masz!- wściekły agent złapał porucznika za kołnierz w czasie gdy Lou otworzyła drzwi po czym wyrzucił go za nie wprost na podłogę. Następnie policjantka zamknęła wejście na klucz od wewnątrz.

CZYTASZ
Heavy Heart
Fanfiction[Fanfiction do gry Heavy Rain, postać Louise Morgan jest moją OC.] Zabójca z Origami zbiera śmiertelne żniwo. Do pomocy policjantom zostaje przysłany profilujący FBI, agent Norman Jayden. Gdy poszukiwany morderca porywa kolejnego chłopca rozpoczyna...