Chapter 8

272 11 0
                                    

W piątek Lou i Jayden spędzili w gabinecie agenta około ośmiu godzin bezskutecznie próbując znaleźć lokalizacje Shauna Marsa. Kobieta obwiniała się za to. Frustrował ją fakt, że ni była w stanie przypomnieć sobie, do kogo należał zasłuchany w Błękitnej Lagunie głos. Spojrzała ma Normana. Miał na sobie sprzęt IWO i machał rękoma w powietrzu zapewne starając się czegoś dowiedzieć. Louise zrobiło się go żal. Wyglądał na strasznie zdesperowanego. W końcu wstał z krzesła i zaczął się jeszcze bardziej miotać.

- Norman?- wydusiła w końcu pani porucznik.

- Zostało tylko kilka godzin na uratowanie Shauna Marsa...Musi tu być jakaś wskazówka! Pewnie mam ją na wyciagnięcie ręki... Dzieciak zginie, a ja nadal kręcę się w kółko!- zawołał i w końcu zdenerwowany opadł na krzesło i zasłonił oczy ręką.

Policjantka wstała z krzesła i podeszła do agenta, aby następnie położyć mu ręce na ramionach. Już miała coś powiedzieć, gdy do pokoju wszedł Blake. Wyglądał na bardzo zadowolonego z siebie. Para odskoczyła na boki jak oparzona.

- Spakowani i gotowi do drogi? - zwrócił się do nich.

- O czym ty mówisz?- agent był tak samo zdziwiony jak Lou.

- To koniec śledztwa. Znamy sprawcę. Nie potrzebujemy już więcej twojej pomocy Norman.- w tamtym momencie porucznik usiadł na biurku Jaydena- Możesz pakować akta i wracać sobie do Waszyngtonu. Skłamałbym, gdybym powiedział, że będę tęsknił... A ty idiotko...- zwrócił się do blondynki- Chyba nie sądziłaś, że pomoc w ucieczce podejrzanemu ujdzie ci płazem? W metrze są kamery. Zostałaś zwolniona.- Blake zszedł z biurka i już miał odejść, gdy odezwał się Norman.

- To jeszcze nie koniec śledztwa. Nie masz absolutnie nic na Marsa!- federalny się zirytował.

- Właśnie!- Lou pokiwała głową. Wydawało się, że informacja o utracie ukochanej pracy spłynęła po niej jak po kaczce.

- Jestem ciekawa, czemu uwziąłeś się na Marsa, Blake. Może mnie oświecisz?- dodała po chwili.

- Nie wtrącaj się kobieto.- warknął policjant i znów zwrócił się do federalnego-Mars jest winny. Sprawa zamknięta. Tak czy siak, to już nie twój problem- odsunęli cię od sprawy. Więc pakuj się i wypierdalaj.- policjant zakończył wypowiedź i ruszył do wyjścia.

- Czy ty nie masz w sobie ani krzty człowieczeństwa pojebańcu?- Lou w końcu nie wytrzymała- Bez żadnych dowodów oskarżać człowieka, którego syn jest w niebezpieczeństwie... A no właśnie Carter znalazłeś już Shauna? Hmm?! Bo jakoś go tu nie widzę!- kobieta nie wydawała się w ogóle bać porucznika. To ucieszyło, a zarazem zaniepokoiło Jaydena.

- Lou słońce... Dalej będziesz się oszukiwać?- te słowa z ust policjanta zszokowały parę.

- O czym ty pieprzysz?- pani porucznik kontynuowała rozmowę.

- Ty wiesz, że Mars jest winny. Po co słuchasz tego idioty?- drugi z mężczyzn wskazał ręką na szatyna- Po co? Chodź do auta i jedziemy po Marsa.-

Kobieta spojrzała na Blake'a z obrzydzeniem.

- Ty nieludzka kreaturo...- wysyczała mu prosto w twarz.

Porucznik zamachnął się na kobietę. Został jednak powstrzymany przez agenta.

- Rusz ją tylko...- warknął Jayden- A urwę ci jaja...- mężczyzna udawał, że się zastanawia- Aha! Zapomniałem! Ty już ich nie masz!- wściekły agent złapał porucznika za kołnierz w czasie gdy Lou otworzyła drzwi po czym wyrzucił go za nie wprost na podłogę. Następnie policjantka zamknęła wejście na klucz od wewnątrz.

Heavy HeartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz