Chapter 7

164 8 0
                                    

Para przyjechała na miejsce około wpół do północy. Weszli do klubu i pierwsze, co usłyszeli to głośna muzyka. Wzdychając skierowali się korytarzem do centrum klubu. W międzyczasie Lou zauważyła znajomą twarz. Pomocniczka Ethana Marsa szła z naprzeciwka. Blondynka wyjęła długopis i swoją wizytówkę z torebki, po czym napisała na niej: Policjantka z metra. Zadzwoń w razie problemu. Potem zmieniła kierunek i dosłownie wpadła na kobietę. Rzuciła szybkie ,,przepraszam", po czym wcisnęła kobiecie wizytówkę w rękę. Ciemnowłosa z początku zaskoczona spojrzała na wizytówkę. Louise zdążyła jeszcze na parę sekund złapać jej spojrzenie. W tym czasie jej ,, rozmówczyni" puściła po podłodze karteczkę. Policjantka złapała ją, poczekała aż druga z kobiet zniknie w drzwiach i dopiero wtedy spojrzała na papier.

Było na nim napisane: Dzięki. Madison Paige. Poniżej znajdował się numer telefonu.

Pani porucznik błyskawiczne dogoniła Jaydena w momencie, w którym podszedł on do mężczyzny stojącego w głównej części klubu. Był to ze pewne ktoś w rodzaju portiera czy coś. - Przyszliśmy do Paco.- rzucił agent upewniając się, że Lou jest obok.

- Paco? Nie ma tu żadnego Paco ludzie. Spadajcie.- ,, portier" oczywiście pyskował.

Louise przewróciła oczami, po czym wyjęła zarówno odznakę swoją jak i agenta, po czym pokazała je mężczyźnie.

- Jesteś tego całkowicie pewien?- zapytała pogardliwie.

- Jest w swoim biurze...Tam...- portier wskazał ręką w głąb klubu- Schodami na górę.-

Para skinęła głowami i przedzierając się przez tłum udała się do biura Paco. Jednym ze szczegółów, jaki zauważył Jayden było to, że Louise pokonywała po trzy stopnie na raz. Po paru sekundach znaleźli się na górze. Gdy pokazali odznaki ochroniarzowi ten bez problemu wpuścił ich do środka. Przeszli przez korytarz po czym Lou niepewnie zapukała do drzwi. Odpowiedź nie nadeszła. Norman powtórzył czynność policjantki. I nic. Cisza. Policjantka i agent weszli, więc do środka.

Wewnątrz znaleźli Paco siedzącego na krześle obrotowym, plecami do nich.

- Panie Mendez?- odezwała się Lou ale nie otrzymała odpowiedzi.

Jayden podszedł do Paco i obrócił krzesło.

- O kuźwa...- blondynka zasłoniła ręką usta. Widok w istocie był nieprzyjemny. Mendez miał ranę po kuli na czole.

- Trup.- pani porucznik znów przerwała ciszę.

Kiedy agent zabrał się zakładanie IWO, aby lepiej zorientować się w sytuacji, gdy nagle coś na niego wpadło powalając go tym samym na ziemie. Ktoś wszedł do środka i popchnął na niego policjantkę. Zaraz potem agent został przerzucony przez cały stół w wyniku, czego spadły mu okulary. W tym samym czasie Lou skracając sobie drogę przebiegając przez ten sam stół

złapała mężczyznę ze ramiona, ale szybko została odepchnięta

na ścianę. Szatyn rzucił się w jej kierunku i zaczął okładać przeciwnika pięściami. Ten jednak był silniejszy i raz po raz

zaczął uderzać agentem o ironio znów o stół. Na szczęście po kilku kopnięciach puścił szatyna. Jego towarzyszka z przerażeniem stwierdziła, że drugi z mężczyzn przerzucił się na miecz wiszący na ścianie. W akcie desperacji zaczęła okładać człowieka krzesłem wywołując u niego powiedzenie: ,, Że co?". To ją na moment zatrzymało. Głos. Znała go skądś. Nie miała czasu do namysłu. Zaraz potem została znów pchnięta na ścianę tym razem przez agenta, który został zmuszony do unikania miecza chowając się za każdym możliwym rogiem, a nawet zakrywając się wiszącym na suficie workiem treningowym. Kobieta nie chciała pozostać dłużna za pomoc i znów rzuciła w przeciwnika krzesłem.

Heavy HeartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz