Wierzcie mi lub nie, ale to wcale nie było przyjemne. Moje ciało zdecydowanie nie było gotowe na spotkanie z lodowatą wodą, automatycznie dostałam gęsiej skórki, która przerodziła się w lekkie dreszcze, które przeszły przez moją skórę. Zaciskając cały czas oczy, objęłam mocniej chłopaka, który wypływał na powierzchnie z balastem w postaci mojej osoby. Pierwsze co poczułam to chłodne powietrze, które sprawiło, że zatęskniłam za kominkiem i gorącą herbatą.
- Ty idioto ! - krzyknęłam, odpychając się od jego osoby i zaczęłam płynąć do drabinki z zamiarem wyjścia z tego przeklętego basenu.
- Oj Anne, nie gniewaj się ! - krzyknął za mną. - Przyznaj lepiej, że było fajnie i chciałabyś to powtórzyć — zaśmiał się, przeczesując dłonią swoje mokre włosy.
Odwróciłam się w jego stronę, gdy bezpiecznie stałam na marmurowych płytach wyłożonych dookoła basenu. Nie rozumiem, dlaczego ja wyglądam pewnie, jak mokry szczur natomiast on jest greckim bogiem w mokrej koszulce i odznaczającym się na niej wyrzeźbionym brzuchem.
- Chyba skacząc, za mocno uderzyłeś głową o dno — prychnęłam. - Jak się rozchoruję, to będziesz mi jeździł po tabletki i robił syropki z cebuli — zagroziłam mu palcem, co wywołało u niego tylko śmiech.
- Ale z ciebie maruda, - mruknął w międzyczasie, wychodząc z basenu i stanął przy mnie. Powiedziałabym nawet, że zbyt blisko mnie.
- A z ciebie kretyn — wystawiłam do niego język i odwracając się na pięcie, poszłam do domu.
Słyszałam jeszcze, jak mruczy coś pod nosem, ale nie bardzo mnie to obchodziło. Udałam się wprost do łazienki z zamiarem wysuszenia włosów i powieszeniu mokrych ubrań.
- Anne ! Idę do siebie się ogarnąć, później wrócę ! - usłyszałam z dołu.
- Dobra !
Odpowiedziały mi dźwięk zamykanych drzwi. Przebrałam się w zwykłe szare dresy, dobierając do tego białą koszulkę na ramiączkach i wróciłam do pokoju. Pościeliłam łóżku i otworzyłam okno, by odświeżyć trochę powietrze.
Kruczę, miałam spotkać się z Liv. Podeszłam do biurka, biorąc z niego telefon i wybrałam numer przyjaciółki.
- Halo ?
- No hej, jak się czujesz ? - zapytałam.
- W miarę, a ty ? Jak sytuacja z Tomem ? - czułam, że o to spyta. Nie byłaby sobą.
- Jest w porządku, wpadniesz dzisiaj do mnie ? Miałyśmy porozmawiać, a z nim chyba też jest dobrze — mruknęłam.
- Ach wiem, że miałyśmy się spotkać, ale mam z rodzicami pojechać do dziadków i nie dam rady. Nie ominie cię ta rozmowa, więc możemy umówić się na jutro, bo nie mam pojęcia, o której wrócę. Czyli mam rozumieć, że tak o po prostu mu uwierzyłaś i wybaczyłaś ?
- W porządku. W zasadzie tak doszliśmy chyba do rozumienia i stwierdziliśmy też, że nie warto cały czas się kłócić. Teraz jesteśmy tak jakby przyjaciółmi — nieświadomie przygryzłam dolną wargę, stresując się, jak na to zareaguje Liv.
- Żebyś tylko tego nie żałowała. Wiesz, jaki on jest i tak wiem, że mówię to, będąc z jego przyjacielem, ale ja sobie poradzę kochana, a ty jesteś ode mnie o wiele słabsza psychicznie.
- No wiem, mam nadzieję, że będzie dobrze.
- Muszę kończyć, bo zaraz jedziemy. Uważaj na siebie ! Pa, kocham cię !
- Pa, pozdrów dziadków i ja też cię kocham — uśmiechnęłam się do telefonu, po chwili rozłączając połączenie.
Resztę dnia spędziłam na oglądaniu Netflixa, w przerwach jedząc w zasadzie to, co miałam pod ręką. Tom jak poszedł do siebie, tak już nie pojawił się, nie napisał ani nie zadzwonił.
Cóż, czego ja mogłam się spodziewać ? Nikt nagle się nie zmienia o sto osiemdziesiąt stopni.
Wakacje minęły dosyć szybko pod koniec lipca, jak co roku wyjechałam z ojcem, tym razem na Karaiby, wcześniej jeszcze odwiedziłam lekarza, by zdjąć w końcu szwy po moim niefortunnym wypadku z kranem. Z Liv tak, jak obiecałam, spotkałam się i szczerze porozmawiałyśmy, robiąc z tego chyba najlepszy babski wieczór, jaki kiedykolwiek miałyśmy. Co do Tom'a, nie mieliśmy jakoś kontaktu w tym czasie, nie pisał do mnie ani nie dzwonił, wręcz miałam wrażenie, że uciekał ode mnie, gdy tylko mnie widział. Zupełnie go nie rozumiem, tym bardziej nie mam pojęcia, dlaczego zachowuję się tak, a nie inaczej.
Ostatnie trzy tygodnie wakacji spędzałam, chodząc na ogniska i imprezy, nawet wtedy miałam wrażenie, że chłopak mnie unika. Wczoraj spotkałam się z Liv na tak zwane ploteczki. Dowiedziałam się, że Lara wraz z Emilem są parą, co było dla mnie ogromnym zaskoczeniem, ale cieszyłam się szczęściem przyjaciela, no i to by tłumaczyło, dlaczego nie dawał znaku życia. Olivia i Mike jak przewidywałam, pogodzili się i teraz byli jeszcze bardziej zakochani i słodcy niż wcześniej. Mike jest praktycznie nie do poznania, co tylko utwierdza mnie w fakcie, że moja przyjaciółka znalazła miłość swojego życia.
Podsumowując z całej naszej paczki, wychodzę na największą duszę towarzystwa do picia i zabaw, oczywiście, jeżeli chodzi o grono damskie. A prawda jest taka, że prócz kilku sytuacji bardziej intymnych z chłopakami, wciąż jestem dziewicą, a żeby tego było mało, nie zapowiada się nawet, bym miała chłopaka. Grono męskie i pozycję podobną do mnie natomiast zajmował nie kto inny, jak Tom z takim wyjątkiem, że on prawiczkiem nie był.
Moje przemyślenia, przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu, niechętnie ruszyłam się z kanapy i podeszłam do stolika, na którym leżało urządzenie, przejechałam palcem po ekranie:
- Halo ?
- Cześć, chciałem zapytać..
- Tom ? - przerwałam mu.
- Uch tak, nie masz mojego numeru ?
- W zasadzie jak byłam na wakacjach z ojcem, to wpadł mi.. - przerwałam na chwilę — długa historia, w każdym razie mam nowy i jeszcze nie mam wszystkich numerów — mruknęłam.
- No rozumiem — był jakiś dziwny.
- To, o co chciałeś mnie zapytać — przeszłam do kuchni, otworzyłam lodówkę, szukając czegoś, co mogłabym zjeść.
- Myślałem, czy nie chciałabyś pojechać na namioty. Rozmawiałam z resztą i w zasadzie każdy jest za.
- Kiedy ?
- Wiesz, nie jest to wyjazd do jakiegoś pięciogwiazdkowego hotelu, więc myślę, że spakowanie się nie zajmie dużo czasu, także wyjazd planowaliśmy na jutro, około czternastej, piętnastej.
- No w porządku, to pa.. - już miałam się rozłączyć, gdy usłyszałam głos chłopaka.
- Poczekaj! Ja chciałem cię przeprosić, że w ogóle się nie odzywałem. Naprawdę chcia..
- Luzik. Do zobaczenia jutro — przerwałam mu, natychmiast kończąc połączenie.
Czy to było chamskie ? Może powinnam go wysłuchać, ale z drugiej strony, dlaczego zawsze mam mu wybaczać. Westchnęłam, udając się na górę, by przygotować się na jutrzejszy wyjazd. W zasadzie co pakuje się na takie biwaki ? Podrapałam się po głowie i wyciągnęłam telefon z kieszeni, wybierając FaceTime, zadzwoniłam do Liv.
- No co jest ? - spojrzała na mnie.
- Boże, co ty masz na głowie ?
- Spadaj, wcale nie wyglądasz lepiej — prychnęła.
- Dobra, skończ — spojrzałam na nią zirytowana. - Co zabierasz na ten biwak ?
- Mamy jechać na góra trzy dni, więc przede wszystkim ciepłe bluzy i jakieś dresy. Ręcznik i wiadomo kosmetyki typu pasta do zębów, szczoteczka. Przyjechać i cię spakować ?
- Bardzo śmieszne — pokazałam jej środkowy palec. - Czekaj.. - podniosłam się z krzesła, na którym siedziałam i biorąc telefon ze sobą, przeniosłam się do garderoby.
- Tom do Ciebie dzwonił ? - zapytała w międzyczasie, nakładając na twarz maseczkę.
- Yhm — wyciągnęłam sportową torbę, do której zaczęłam pakować ubrania.
- I co ?
- I nic. Powiedział o namiotach i chciał przeprosić, że się nie odzywał.
- Aha, czyli standardowo nic nowego — mruknęła.
- No dokładnie.
- Ej, bo mam pytanie. Zbliża ci się okres ? - spojrzałam w stronę telefonu.
- Nie, a co ?
- Kurczę, a ja mam dostać niby jutro i jak ja pojadę ? - zaśmiała się.
- Po prostu przyznaj, że przepadną ci wszystkie przyjemności — teraz to ja się zaśmiałam.
- A spadaj. Weź jeszcze koc, nie wiadomo jaka temperatura będzie w nocy.
- Okej, okej. A gdzie Mike ? - zapytałam przyjaciółki, gdy naszą rozmowę przerwał rozchodzący się po mieszkaniu dźwięk dzwonka.
- Kto to ? - zapytała blondynka.
- A skąd mam wiedzieć. Zadzwonię później — puściłam jej całusa i rozłączyłam naszą rozmowę. Podniosłam się szybko z podłogi i ruszyłam w kierunku schodów, następnie schodząc na dół i podeszłam do drzwi, otwierając je.
- Tom ? Co ty tu robisz ?
- Nie dałaś mi wyjaśnić, poza tym przy okazji zabiorę twoje rzeczy, bo jedziesz ze mną.
- Nie musisz mi nic wyjaśniać — odsunęłam się od niego, tym samym zapraszając do środka. - Dlaczego z tobą ?
- Ponieważ tego chcę — spojrzał na mnie, gdy zdjął już buty.
Och, wow ?
Przeszliśmy na górę do mojej garderoby, gdzie skończyłam się pakować.
- Dlaczego mnie ignorujesz ? - zapytał, w międzyczasie biorąc moją torbę.
- Ja, Ciebie ? - zaśmiałam się — Dobry żart.
Spojrzał na mnie, unosząc jedną brew w górę i nie komentując całej sytuacji, wyszedł z pomieszczenia i poszedł w dół najprawdopodobniej, idąc zanieść moją torbę do auta.
Kompletnie nie rozumiem tego człowieka, zeszłam za nim na dół i będąc w korytarzu, zauważyłam przez okno, jak odjeżdża spod domu.
AHA ?
- Nie dałaś mi wyjaśnić — zrobiłam głupią minę, udając jego głos i odwróciłam się na pięcie, zamykając wcześniej drzwi na klucz.
Co to w ogóle miało być ? Buc jeden. Weszłam do łazienki, napuszczając wody do wanny. Zanurzyłam się w wodzie i pogrążyłam w myślach. Z zamkniętymi oczami o wiele lepiej się rozmyśla.
Człowiek powinien mieć takiego swojego człowieka. Do kochania, do przytulenia. Na spacer i żeby napić się herbaty w chłodny wieczór. Powinien mieć takiego „ziomka", któremu powierzy tajemnice, rozterki, podzieli z nim radość i łzy. Człowiek powinien mieć do kogo otworzyć usta i serce. Wtedy to życie ma sen. Tylko ja trafiam na jakichś chłopów, co myślą tylko o jednym.
Westchnęłam i czując, że woda zaczyna robić się chłodna, zaczęłam namydlać ciało. Nie sądziłam, że moje rozmyślenia zajmą mi tyle czasu. Spłukałam pianę z ciała i wyszłam z wanny, ubierając się w piżamę i poszłam do pokoju, zanurzając się pod kołdrą.
Zamknęłam oczy i niedługo potem zasnęłam.***
Zerwałam się z łóżka, słysząc, jak ktoś wręcz dobija się do drzwi, przy okazji tworząc symfonie z dzwonka od mieszkania.
- Chyba kogoś porąbało — mruknęłam pod nosem, schodząc szybko po schodach. Podbiegłam do drzwi, otwierając je.
- Budzika nie nastawiłaś ? - za drzwiami stał nie kto inny jak Tom. Wszedł, omijając mnie w progu, na co machnęłam ręką i zamykając drzwi, udałam się do kuchni.
- Możliwe — mruknęłam jeszcze sennym głosem i podeszłam do lodówki, z której wyciągnęłam mleko.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że na śniadanie zamierzasz zjeść płatki — spojrzał na mnie.
- Zamierzam i co ? - wyjęłam miseczkę z szafki.
- Nie denerwuj mnie — podszedł do mnie, odpychając mnie delikatnie i zaczął wyciągać jakieś składniki z szafki i lodówki.
- Ej!? O co ci chodzi ? - usiadłam na krześle przy wyspie kuchennej i zgromiłam go wzrokiem.
- Płatki to nie zbyt dobry pomysł, jeżeli chodzi o śniadanie. Poza tym o nic mi nie chodzi, jedziesz ze mną, więc przyszedłem. Nie moja wina, że nie nastawiłaś budzika i cię obudziłem. Mamy wyjeżdżać o czternastej, a jest dwunasta trzydzieści. Zrobię ci śniadanie, a ty idź, ubierz się i ogarnij.
- A weź, nawet nie będę tego komentować — mruknęłam i skierowałam się w stronę schodów, następie wchodząc do łazienki z wcześniej zabranymi z garderoby ubraniami.
Zeszłam z powrotem do kuchni po prawie piętnastu minutach, zastając chłopaka, który teraz kroił szczypiorek z prędkością światła.
Serio ? Czy tylko ja jestem nogą w gotowaniu ?
- Tom ?
- Hm ? - nawet na mnie nie spojrzał, krojąc tym razem cebulkę, którą następnie dodał do smażących się na patelni jajek.
- Chyba zgubiłam twoją bluzę — mruknęłam.
- Nie zgubiłaś — mruknął w tym samym czasie, dorzucając także pomidora wraz ze szczypiorkiem i przykrył całość pokrywką.
- Co ? Jak to ?
- Nie pamiętasz ? Byłaś z dziewczynami na jakiejś imprezie, mnie nie było, bo nie mogłem, ale mniejsza o to. W środku nocy przyszłaś do mnie, rzuciłaś bluzą w twarz i zaczęłaś mnie wyzwać. Nie muszę chyba wspominać, w jakim byłaś stanie — odkrył pokrywkę, wyjmując z szafki płaski talerz, na który następnie przerzucił omleta z warzywami.
Spojrzałam na niego w lekkim szoku. No fakt, kompletnie nie pamiętałam takiej sytuacji.
- Dziękuję — mruknęłam, gdy podsunął talerz w moją stronę. - W każdym razie prosiłabym o zwrot tej rzeczy — spojrzałam na niego przemądrzale, biorąc w międzyczasie pierwszy kęs śniadania.
- Nie jest twoja — zaśmiał się.
- Jak to nie — machnęłam widelcem w jego stronę.
- A tak to — puścił do mnie oczko. - Smakuje ci ?
- Tak, jest naprawdę przepyszne — uśmiechnęłam się lekko. - Nie mniej jednak nadal żądam zwrotu..
- No przecież ci ją oddam.
Chłopak poczekał, aż zjem, a niedługo potem zebraliśmy się i równo o czternastej wyjechaliśmy z domu. Oczywiście Tom się uparł, że mam jechać z nim, a nie Emilem, więc wylądowałam na kolanach Collina.
- Jeden fałszywy ruch, a obetnę ci jaja — mruknął Tom do chłopaka.
- Oj daj spokój, przecież nie jesteście parą — zaśmiał się, po czym objął mnie w talii i lekko przytulił. Na ten gest, Tom zahamował gwałtownie i spojrzał a naszą stronę.
- Collin wysiadasz !
- Dobra, daj spokój. Muszę jakoś trzymać Olgę — uśmiechnął się szeroko, co totalnie mnie rozbawiło.
- Collin ! - zerknęłam na poirytowanego chłopaka.
A może Tom jest zazdrosny ? Nie. Tak szybko, jak zadałam sobie to pytanie, tak szybko na nie odpowiedziałam.
- Collin zabierz od niej te łapy !***
- Colin powiedziałem ci coś! Nie masz życia na biwaku, przysięgam!
I tak całą drogę, odkąd tylko wyjechaliśmy.
CZYTASZ
It is what it is ( w trakcie poprawek )
Fiksi RemajaKolejnego wieczoru nalej w kieliszki bananowo-marchewkowego kubusia, usiądźcie na podłodze i po prostu rozmawiajcie o pierdołach. Nie obrażaj się, gdy ona chce wyjść z przyjaciółmi i zamiast rzucać dupą nalej jej wannę pełną gorącej wody, by po cały...