Justin
Wyszedłem spod prysznica owijając biodra ręcznikiem i podszedłem do umywalki patrzac na Scarlett w lustrze jak nadal myła włosy.
Nikt mi nie powie, że gdzieś na świecie znajdę bardziej idealną kobietę.
Krople wody spływały po jej idealnym ciele a dziewczyna marszczyła nos z powodu kropel w oczach.
Usmiechnąłem się pod nosem chwytając w dłoń mojego złotego Rolexa i założyłem go na prawy nadgarstek.
Poczułem drobne dłonie na moich plecach i podniosłem wzrok patrzac na odbicie stojącej dziewczyny.
-Muszę niedługo już jechać.-powiedziała nieśmiało na co ja pokiwałem głową. Odwróciłem się do niej przodem i ująłem jej drobną twarz w dłonie.
-Wysusz się teraz i ubierz, będę czekał na dole.-przysunąłem swoją twarz do jej i bez zastanowienia musnąłem te pulchne wargi nie potrafiąc sie oprzeć. Scarlett rozchyliła bardziej usta oddając delikatnie pocałunek. Położyła dłoń na moim brzuchu przez co przeszły mnie dresze. Oderwałem się od niej niechętnie i usmiechnąłem delikatnie patrząc jej w oczy. Wyszedłem z łazienki idąc do mojej sypialni oraz ubrałem się.
Po kilkunastu minutach zszedłem na dół chwytając kubek kawy, który stał na stole upijając łyka.
Dziewczyna zeszła na dół do mnie zaczesując włosy za ucho i poprawiając torebkę na ramieniu. Zatrzymała się przede mną patrzac mi w oczy z delikatnym uśmiechem.
-Um..to cześć.
-Cześć Scarlett.-oblizałem usta patrząc na nią i podniosłem ze stolika kopertę w której była uszykowana dla niej kwota.
Wsunąłem ją w jej drobne dłonie na co podniosła brwi zdziwiona grubością zawartości. Spojrzała mi jeszcze raz w oczy w których zobaczyłem jakieś iskierki i wyszła z mojego domu.
To jeszcze nie koniec malutka.Scarlett
Weszłam do domu odkładając jak zawsze torbę i ściągnęłam buty.
-Jestem!-krzyknęłam. Nagle wyczułam jak wstaje z kanapy, nasze ściany w mieszkaniu nie są przesadnie grube.
Gerald wyłonił się zza ściany trzymając w dłoni bukiet czerwonych róż. Jego twarz była przemeczona a pod oczami widniały sińce. Patrzył na mnie wzrokiem pełnym bólu.
-Przepraszam Scarlett, nie chciałem tak wybuchnąć. Po prostu cholernie tęsknie mimo tego, że jesteś obok. Wiem to wina pracy, że się tak mijamy.-westchnął wysuwając bukiet w moją stronę. -Nie potrafię po prostu myśleć co by było gdybym cię stracił.-jego głos się załamał w tym momencie i spuścił głowę. Wzięłam od niego bukiet czując jak uderzają we mnie wyrzuty sumienia. Poczułam się jak najgorsze ścierwo patrząc do jakiego stanu go doprowadziłam.
Odłożyłam bukiet na szafkę nic nie mówiąc.
-Po prostu mnie nie zostawiaj..-usłyszałam jego głos. Podniósł twarz patrzac na mnie a jego oczy były pełne łez.
-Gerald.-zaczęłam nie wiedząc co powiedzieć. Ten widok był mi obcy. Mężczyzna podszedł do mnie ujmując moją twarz w dłonie.
-Kochaj mnie wiem, że jestem totalnym dupkiem, ale jesteś miłością mojego życia Scarlett. Nie chcę żadnego dnia przeżyć bez ciebie. Zmienię się jeżeli ty też zaczniesz poświęcać się dla tego związku jak dawniej. -oparł czoło o moje oddychajac nierówno. -Tylko bądź ze mną.
Przymknęłam oczy biorąc cicho wdech.
-Nie zostawię..-powiedziałam cicho. Po kilku sekundach poczułam pocalunek chłopaka, który od razu odwzajemniłam.***
Następnego dnia obudziłam sie czując silne ramiona oplatające moje ciało. Zamrugałam delikatnie patrzac na śpiącego Geralda i usmiechnełam się pod nosem. Czyżby wszystko miało wrócić do normy? Na to się zapowiadało.
Uśmiechnęłam się delikatnie i wyswobodziłam z jego ramion wstajac z łóżka. Założyłam na siebie krótkie szorty i byle jaką koszulkę nie zakładając stanika.
Wygoda przede wszystkim.
Wyszłam z sypialni i wzięłam telefon. Zadzwoniłam do szefa klubu biorąc kilka dni wolnego, oczywiście nie miał nic przeciwko w końcu dziewczyn na zastępstwo było dużo. Odłożyłam telefon i postanowiłam, że zrobię śniadanie.
Weszłam do kuchni i otworzyłam lodówkę wyciągając jajka, pomidora oraz margarynę. Rozgrzałam patelnię i już po chwili robiłam jajecznicę z pomidorami. Proste i smaczne.
Miałam zamiar przeznaczyć te kilka dni na wypoczynek oraz spędzenie czasu z Geraldem.
Podeszłam do czajnika wstawiając wodę na kawę i wyciągnęłam dwa kubki nasypując tam kawy.
-No proszę cóż za masterchef. -odwróciłam się widząc usmiechnietego i jeszcze z lekka zaspanego chłopaka.
-Nie chciałam cię budzić.-odwzajemniłam uśmiech. Mężczyzna podszedł do mnie i pocałował mnie czule na co mruknęłam mu w usta.
Oderwałam się od niego i zamszałam jajecznicę na patelni. Gerald podszedł i zalał kawę wrzątkiem.
-Wiesz dzwoniłam do szefa i wzięłam wolne w pracy na trzy dni.-zaczęłam na co nie uzyskałam odpowiedzi. Zerknęłam na chłopaka, który stał patrząc na mnie jakby się przesłyszał.
-Naprawdę? Żarty sobie robisz.
-Nie, nie robię.-zaśmiałam się na co on od razu sie rozpromienił.
-Boże kochanie, to będą najlepsze trzy dni w twoim życiu.-podszedł do mnie od tyłu obejmując mnie i pocałował mój kark.***
Trzy dni minęły zadziwiająco szybko, ale cudownie. Gerald zabierał mnie na spacery, do kina, na plażę, filmy w domu. Tak jak najzwyklejsze pary spędzaliśmy czas razem, rozmawialiśmy, śmialiśmy się, kochaliśmy. I muszę przyznać, że cholernie mi tej zwyczajności brakowało.
Wieczorem jak zwykle wyszłam z domu, Gerald zasnął na kanapie i postanowiłam go nie budzić.
W klubie byłam znacznie szybciej niż zawsze. Od wejścia napadła mnie Nathalie.
-Boże opowiadaj jak było z elegancikiem. -pisneła podekscytowana.
-Nathalie, cicho bądź nie potrzebuje większych sensacji.-chwyciłam ją za nadgarstek ciągnąc do swojej garderoby. Weszłyśmy do środka a dziewczyna od razu usiadła na łóżku.
-Więc słucham.-jej uśmiech nie schodził z twarzy. Spojrzałam na nią i pokręciłam rozbawiona głową.
-Wszystko musisz wiedzieć?-zapytałam ściągając z siebie bluzę na co dziewczyna pokiwała głową.
-Więc był cholernie dobry.-oblizałam usta ściągając z siebie spodnie.
-No ty chyba żartujesz, że to mi wystarczy.-podniosła jedną brew.
-Wiem.-zaśmiałam się siadając na pufie. -Kiedy dojechaliśmy kazał mi sie przebrać, miał przygotowane dla mnie kilka kostiumów kąpielowych, chciał pływać. Gdy wyszłam okazało się, że czeka przy swoim basenie z butelką wina, zaczęliśmy pływać.- uśmiechnęłam się delikatnie wyciągając z torby moje rajstopy.
-Matko to wszystko brzmi jak w tych pierdolonych filmach.-westchnęła Nathalie. -A jaki był w łóżku?
-Chyba lubi różnorodność z tego co doświadczyłam, zawiązał mi oczy krawatem.-uśmiechnęłam się delikatnie zawstydzona uświadamiając sobie, że nigdy w życiu tak nie miałam.
-Perwersyjny dupek.-poruszała śmiesznie brwiami. -Dobra lecę na salę, później jeszcze szczegóły z ciebie wycisnę. -tak wskazała na mnie palcem i wyszła z mojej garderoby.
Wstałam zakładając na siebie bordowe body i rozpuściłam włosy jak zawsze. Wywołanie wspomnień nocy z Justinem wywołało u mnie coś w rodzaju tęsknoty czym byłam zdziwiona, ale jestem w związku z Geraldem i tego muszę się trzymać.
-Justin to była tylko przygoda.-powiedziałam do swojego odbicia i wzięłam wdech.
Wyszłam z garderoby a do moich uszu dobiegła dudniąca muzyka. Miałam cholerną ochotę się upić, ale tutaj to niemożliwe.
Podeszłam do baru patrząc z uśmiechem jak Jacob obsługuje klientów. Czując mój wzrok spojrzał na mnie.
-Bo się zakochasz Scar.
-Skąd wiesz, że już tego nie zrobiłam?-zaśmiałam się patrzac na niego. Jacob spojrzał na mnie i przyłożył swoją dłoń do serca.
-Wiedziałem, wiedziałem od początku.
Zaśmiałam się marszcząc nos.
-Oj Jacob jak zwykle uroczy.
Mężczyzna uśmiechnął się podając klientowi drinka.
-Dzisiaj też mam cię odwieść? -przeniósł na mnie wzrok wycierając jedną ze szklanek.
-Nie, Gerald po mnie przyjedzie.-zaczesałam włosy za ucho.
-Czyli sie pogodziliście?
-Tak.-pokiwałam głową na co Jacob już się nie odezwał. Oderwałam się dłońmi od blatu rozglądając po parkiecie.
-Właśnie, Scar!-spojrzałam na Jacoba a ten przewiesił ręcznik na ramieniu i oparł się dłońmi o blat patrząc na mnie.
-Bieber cię szuka.Przepraszam za nieobecność.
Teraz rozdziały będą pojawiać się codziennie lub co dwa dni :)
CZYTASZ
I might
Fanfiction#38 w Fanfiction 14.12.2016 Barmanka czy striptizerka? Życie Scarlett przewraca się do góry nogami, gdy pojawia się Justin. Rozpieszczony syn właściciela sieci banków w Stanach Zjednoczonych. Co na to jej chłopak Gerald? Czy najlepszy przyjaciel z d...