*Lily*
Szkoła jest w niebezpieczeństwie. Ale od początku.
Obudziła mnie Tracey. Była przepełniona entuzjazmem bardziej niż zwykle, a to nie lada wyczyn.
-Lil! Cała szkoła idzie do Hogsmeade! Wstawaj!
-Trace, daj mi spać!
-Chodź szybko, bo pójdą bez nas!
-Jestes okropna... Czy znęcanie się nad przyjaciółmi jest karalne? Jak tak, to masz przesrane w przyszłości.
Tracey zaśmiała się i zabrała mi kołdrę. Oczywiście na tym się nie skończyło, bo kołdrę kocham ponad życie. Rzuciłam się na nią z poduszką w ręku, i tak właśnie leżałyśmy jedna na drugiej nawalając się nawzajem. Po wygranej przeze mnie bitwę na poduszki, udało nam się dostać na dziedziniec Hogwartu.
Tak jak myślałam, zamiast całej szkoły był tylko nasz rocznik, na dodatek w niepełnym składzie, ale nie przeszkadzało mi to. Wzięłam Trace pod rękę i od razu poszłyśmy do naszego ukochanego miejsca - sklepu u Derwisza i Bangesa. Były tam najróżniejsze magiczne przedmioty! Potrafiłyśmy godzinami je oglądać. Potem, żeby chwilę odpocząć, poszłyśmy do Miodowego Królestwa, a na sam koniec, do niemalże najważniejszego miejsca, jakim był sklep odzieżowy Gladraga. Standardowo, jak po każdorazowym wyjściu z butiku, każda z nas miała przynajmniej po kilka toreb z zakupami, z którymi musiałyśmy się doczołgać z powrotem do szkoły.
Weszliśmy do lochów, następnie do naszego pokoju, zostawiłyśmy torby i rzuciłyśmy się na łóżko. Chwilę później, uslyszalysmy pukanie. Wstałam z łóżka i otworzyłam drzwi. Do naszego pokoju wpadł nie kto inny niż Malfoy.
*Draco*
Siedziałem sobie spokojnie w pokoju wspólnym, dopóki nie wpadł do niego prefekt.
-Wszyscy do Wielkiej Sali! Gruba Dama zniknęła! Syriusz Black jest w szkole! Ruszać się, szybciej!
Ślizgoni zaczęli biec na korytarz. Ja wstałem z kanapy i rozejrzałem się. Nigdzie nie było Lily. Najszybciej jak tylko mogłem pobiegłem na schody, do sypialni dziewczyn i zacząłem histerycznie pukać w ich drzwi. Otworzyła Lily. Na jej twarzy malowało się ogromne zdziwienie.
-Malfoy? Czego chcesz?
-W szkole jest Syriusz Black! Wszyscy do Wielkiej Sali!
Dziewczyna wyglądała na bardzo przestraszoną. Cofnęła się, złapała za rękę Tracey i wybiegła z pokoju. Popatrzyłem chwilę na jej pokój i wybiegłem z lochów.
Tej nocy cała szkoła spała w Wielkiej Sali.
~magia czasu ~
Obudziłem się wcześniej niż pozostali i zdecydowałem pójść na błonie. Siedziałem tam kilkadziesiąt dobrych minut. Spojrzałem na zegarek. Cholera! OPCM zaczyna się za 10 minut! Szybko wstałem i nie patrząc przed siebie kierowałem się w stronę szkoły.
Nagle wpadła na mnie jakaś dziewczyna. Już chciałem ją odepchnąć, ale... Znałem ten zapach. Dziewczyna była we mnie wtulona przez kilkanaście sekund, następnie odsunęła się i spojrzała mi w oczy. LILY.
-Dziękuję Ci, Draco, nawet nie wiesz jak bardzo. Wolę nie myśleć co by się stało, gdybyś po nas wczoraj nie przyszedł. Jako podziękowanie.. Może pójdziesz w sobotę ze mną i Trace na piwo kremowe? Możesz kogoś wziąć ze sobą, jeśli chcesz.
Nie wiem ile czasu stałem i się na nią patrzyłem, ale patrząc na jej wyraz twarzy, chyba dłużej niż powinienem.
-Tak, oczywiście, z ogromną chęcią, sobota, tak.
CZYTASZ
My own Hope |Draco Malfoy
FanfictionOn- Draco Lucjusz Malfoy- potęga szkoły, obiekt westchnień wszystkich ślizgonek, wredny arystokrata o kamiennym sercu. Ona- Liliane Hope Collins- pewna siebie, bezpośrednia nastolatka, nie szanująca wywyższania się. Poznajcie historię młodego człowi...