- Eee?! Ka-Kapralu Levi?!
- Czego?- warczę, rzucając mordercze spojrzenie w kierunku jednej z moich podwładnych.
- Eee...yyy...z-zniszczył pan sprzęt...
- Wcale go nie zniszczyłem! Nic nie zniszczyłem! I NIE JESTEM ZAZDROSNY!
- Yyy...t-tak!
- Zazdrosny? O co mu chodzi? – rozległy się szepty za moimi plecami, ale nie zwracałem już na to uwagi.
Spojrzałem ponownie przez okno, spoglądając na dziedziniec, gdzie stał Eren i jego
przyjaciółka Mikasa. Stali blisko siebie, rozmawiając o czymś, czego nie mogłem, niestety dosłyszeć. Eren, ten gówniarz nie znający życia, uśmiechał się do niej idiotycznie, a ta, zarumieniona, zakrywała usta szalikiem, który ponoć kiedyś od niego dostała.
Ja nic od niego nie dostałem... .
Wzdrygnąłem się, przyłapując na głupich myślach. Spojrzałem na mój sprzęt
zwiadowczy, w który niechcący uderzyłem.
Cholera. Zniszczyłem go. Znowu mi się dostanie od Erwina... .
- Dolores – rzuciłem w kierunku kręcącej się nieopodal niskiej blondynki.
- Tak, kapralu Levi?
- Sprzątnij to, muszę iść do Erwina po nowy sprzęt.
- Tak jest!
Wyszedłem z pomieszczenia i udałem się długim korytarzem w kierunku siedziby Erwina.
Musiałem wymyślić szybko jakieś kłamstewko, dlaczego znowu potrzebuje nowej broni... .
Zaraz...co wymyśliłem ostatnim razem? Ah, tak...pobiłem Erena i upadł na mój sprzęt, niszcząc go. Erwin chyba to kupił, ale nie mogę znowu się tak usprawiedliwiać. Eren proponował wówczas, żeby powiedzieć, że spadła mi szafa, ale to wytłumaczenie jest idiotyczne...
Skręciłem właśnie w lewo, kiedy zobaczyłem z naprzeciwka Erwina.
- Erwin. Świetnie się składa, właśnie do ciebie szedłem...
- Hanna dostarczy ci sprzęt wieczorem – powiedział, przechodząc obok mnie.- Jutro jest zebranie na temat naszej kolejnej wyprawy poza mury. Przekaż Erenowi, Arminowi i Mikasie.
Poszedł.
Zacisnąłem pięści, czując się zignorowany. Nie pozwolił mi nawet dokończyć, ba,
bezczelnie mi przerwał. Cholera, za kogo on się ma...co za drań.
- Kapralu Levi?- usłyszałem nagle znajomy głos.
Eren podbiegł do mnie z zarumienioną twarzą i uśmiechnął się lekko.
Dlaczego nawet taki gówniarz jest wyższy ode mnie...?
- Czego się gapisz?- zapytałem, ściskając jego policzki.- I co to za rumieńce?
- Auu! Biegłem tu...po schodach. Chciałem się z panem zobaczyć!
- Po co?- mruknąłem, puszczając go.
- Ah...chciałem zapytać, czy zechce pan ze mną poćwiczyć?
- Poćwiczyć?
- Tak! Znaczy...na polu treningowym. Może...nauczyłby mnie pan paru trików? Dzięki temu będę mógł zabić więcej tytanów, prawda? Zwykle muszę trochę się pomęczyć z jednym...ale pan robi to perfekcyjnie!
