Prolog

1.6K 55 27
                                    

Życie na Tatooine nie jest łatwe. Wokół dużo piasku i nie zbyt dogodne warunki, ale to właśnie tutaj Los chciał by narodził się ,,wybraniec".

-No dalej Miyu (czyt. Miju)!przyj!!-pomagał przyjaciel rodzącej dziewczyny.
-aaaaa!!!-
-już...już po wszystkim...o Boże Mi to jest dziewczynka!-powiedział brunet gdy było już po wszystkim...
-dzie...wczynka?...nazwę ją Sara.-
O drzekla jej matka gdy brała malutką do rąk.
-dobrze więc witaj mała Saro...witaj na Tatooine-

"Tydzień później"

Miyu jak zwykle siedziała i opiekowała się swoim maleństwem gdy nagle przerwał jej, jej przyjaciel Fogo.
-Mi przyszedłem po dane małej jest już na tyle duza że muszą mieć jej dane...więc...data urodzenia?-
-40 BBY-
-miejsce?...Eee Tatooine...(zaczął pytać o cechy genetyczne itp. Aż nagle)...A ojciec? Wiadomo kim jest?-zapadła niezręczna cisza.
-nie...ona nie ma ojca, przez 10 lat świetlnych nie miałam nikogo więc...-
-ona została poczęta przez....przez...midichloriany??- obydwoje spojzeli na siebie z przerażeniem.
N...nie to nie jest możliwe...prawda?-
-Shimi urodziła dziecko poczęte przez midichloriany..-
-skąd wiesz?-
-jestem medykiem-
-a no tak...ale nie możesz pisać że ojcem są midichloriany bo...-
-nie chcesz jej narazić na zakon Jedi?-
-chce dla niej jak najlepiej-
-wpiszę...że ja jestem ojcem dobrze?-
-w sumie...od zawsze mu się podobałeś-zaczęli żartować przyjaciele.
-no wiesz...W końcu jestem niczego sobie...ale ty też jesteś pociągająca- z każdym żartem atmosfera w domu stawała się lżejsza.
-no cóż skoro Shimi urodziła dziecko to twoja dziewczynka będzie miała z kim się bawić-
Powiedział Fogo kończąc podpisywać dokumenty.
-on jest chłopcem i jest o jeden rok starszy...moja córka więc zabraniam kontaktu z chłopcami.-
-jest również prawnie mój córką a ja przyjaciela jej mieć pozwalam.- i tak zaczęła się kłótnia.

"33BBy"

Sara ciekawa świata postanowiła się wyniknąć z domu. Biegła przed siebie, udało jej się dotrzeć do zatłoczonego miasteczka na Tatooine. Zaczęła powolnym krokiem zwiedzać najmniejszy zakamarek. W końcu dotarła do jakiegoś domku,który z jakiegoś powodu wydawał jej się inny mimo iż wyglądał identycznie jak pozostałe. Jej serce kazało jej odwiedzić tamte progi. Zapukała do drzwi a w nich stanęła przemiła kobieta...
-witaj..co Cię tu sprowadza?-
Spytała ciepłym głosem
-ja...moje serce mi kazało tutaj przyjść,zawsze się nim kieruje i...jestem Sara, Sara Dotte-
Wyszczeżyła się młoda brunetka.
-ja jestem Shimi...Shimi Skywalker i jak mi sie wydaje jesteś w tym samym wieku co mój syn...Anakin chodź tu!!!-zawołała matka, syna,który po chwili stanął w drzwiach
-cz..cześć jestem Anakin Skywalker.-przywitał się blondyn -a ja Sara Dotte...miło mi Cię poznać- przez długą chwilę dzieci wpatruwały się w siebie...
-kochani to ja was zostawiam poznajcie się bliżej a ty Saro jeśli chcesz to wejdź do nas i odwiedzaj nas kiedy tylko chcesz. - po tych słowach młody chłopak i dziewczyna zostali sami...
-wejdziesz?-spytał po chwili
-serce dobrze mi podpowiedziało -powiedziała brunetka przekraczając drzwi Skywalkerów. Anakin pokazał jej swoje wynalazki, obydwoje się ze sobą zżyli byli nie rozłączni nawet ich matki nie mogły ich rozdzielić od tamtego dnia wszystko robili razem, byli przyjaciółmi czasami blondyn był dla Sary jak starszy brat,ale obydwoje wspierali siebie nawzajem...kochali się jak rodzeństwo czasem też kłócili ale bardzo żadko

'Pewnego dnia '
Skywalker i Dotte siedzieli na dachu jego domu
-Saro...-zaczął
-tak?-uśmiechnęła się
-bo...obiecaj mi że zawsze będziemy razem-
-Ani... nawet nie chce myśleć że będzie inaczej, obiecuje ci to...-odpowiedziała
-ja też...przysięgam na naszą przyjaźń i moje serce- powiedział unosząc jeden dłoń do góry.
-wiesz...wystarczy mi że się usmiehniesz i mój dzień od razu jest najlepszym dniem-dodał po chwili. Na co brunetka obdażyła go najpiękniejszym uśmiechem. Blondyn zacza łaskotać Sarę.
Po całym dniu spędzonym razem postanowili jeszcze przenocować ze sobą ( w między czasie trohe minęło i mamy 32 BBY) .
Gdy Sara leżała obok Anakina wtulona w jego klatkę piersiową postanowiła zagadać.
- twoje serce bije strasznie szybko..-zmarszczyła zabawnie nosek.
-to ty tak na nie działasz-zaśmiał się.
-a ty działasz tak na moje -powiedziała i przylozyła rękę blondyna w miejsce pobytu jej serca...również było przyśpieszenie.

Po tej nocy Ani i Sara spotkali jeszcze parę razy, raz gdy przyszła i zapukała wypuściła ja do niego jego mama. Gdy szła do kuchni bo tam siedział blondyn zobaczyła że nie jest sam więc schowała się za piłką i obserwowała ich...
-jesteś aniołem?-spytal nagle Skywalker szatynki która stała obok niego...zaczęli ze sobą rozmawiac, a gdy Sara usłyszała że ten nazywa przybyszke piękną...poczuła jak jej serce pękła i uciekła z załzawionyni oczami zderzając się przy wyjściu z jakimś wysokim mężczyzną z długimi włosami.
-ej...ostrożnie-powiedział łapiąc dziewczynkę żeby nie upadła
-ja..muszę iść- wyrwała się i uciekła...
-kto to był?-spytał mężczyzna, Shimi.
-Quai-Gonie to była Sara przyjaciółka mojego synka...bardzo miła osóbka-
-wczułem od niej bardzo duże stężenie mocy...chyba nawet większe niż u Anakina. Gdzie ona mieszka?-spytał
-ona...W grui tatooi¥¥. (Jaki kolwiek adres bo przecież nie powiem... Kowalskiego 58 ;D )
Mistrz natychmiast pobiegł w pod tamten adres. Zapukał do drzwi...

___________________________________
To moja pierwsza opowieść więc proszę nie krzyczcie na mnie jeśli złe. A jeżeli w małym stopniu fajna to zostawcie po sobie znak 😉😘

~Lady_Skywalker_

Gwiezdne Wojny: Ostatnia NadziejaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz