Kolejne dni na mijały na planecie Tatooine. Dla Sary każdy dzień,miesiąc,rok bez Anakina był męczarnią.
Lata pędził do przodu brunetka urosła, wypiękniała miała już 14 lat."26BBY"
Sara jak zwykle rano wstała umyła się i ubrała po czym z nudów postanowiła poczytać książkę. Jednak coś nie dawało jej się skupić, przez 6 lat nie odzywała się do matki przez to że nie mogła pożegnać się ze swoim przyjacielem. Gdy weszła do kuchni nie było jej matki w domu panowała grobowa cisza. Brunetka postanowiła wyjść na dwór, gdy była na zwenątrz poczuła mocny ból styłu głowy i upadła i zemdlała... obudziła się po paru godzinach była przywiązana do słupów, nie mogła się ruszyć. Przez dłuższą chwilę się rozglądała i starała się pozbierać myśli wciąż mocno bolała ją głowa. Usłyszała cichy jęki i szloch gdy spojrzała w bok ujrzała...
Swoją matkę, była cała poraniona i zakrwawiona. Sara zaczęła się rzucać i wiercic chciała pomóc matce, ale nie mogła była za mocno związana.
-K..kto ci to zrobił?- Spytala a gdy ona chciała odpowiedzieć do namiotu w którym były wszedł człowiek pustyni.
Dziewczyna była wściekła jak nigdy, chciała go zabić, ale ten gdy do niej podszedł uderzył ją w twarz i na oczach brunetki zaczął katować jej matkę. Łzy leciały zarówno jak i przekleństwa. Gdy człowiek pustyni skończył masakrować Miyu, zają się Sarą.
Brunetka krzyczała z bólu jak i z rozpaczy. Jej plecy były rozcięte i pokaleczone tak jak i nogi ręce i szyja, nie wiadomo czemu twarz zostawili pomijając siniaka na policzku i oku. Po paru dniach nikt już nie liczył ile tam były.Sara wciąż związana z zakrwawioną twarzą patrzyła na wejście do namiotu. Jej wzrok kiedyś ciepły i miły teraz stał się chłodny i obojętny. Nie miała już uczuć codziennie musiała patrzeć jak zawierają skórę z jej matki i bawią się nią w sadystów.
Miyu już nie mówiła jej gardło było zdarte od ciągłych krzyków.'Prawdopodobnie dwa tygodnie później'
Sara obudziła się po trzech godzinach snu, był środek nocy zerknela na matkę która na szczęście spała. Kiedy brunetka zaczęła się wiercic bo jeden kołek wbijał jej się w plecy jakimś cudem wysfobodziła się ze sznurów które ją trzymały po czym odwiązała nogi...upadła na ziemię. Wstała i podeszła do matki którą odwiązała i położyła na jednym z miękkich materiałów w namiocie szybko wzięła pojemnik z wodą i podała kobiecie która ledwo otworzyla oczy
-S..Saro? Jesteśmy w niebie?-zapytała zachrypnietym głosem
-nie mamo...udało mi się uwolnic teraz tylko musimy uciec-
-nie dam rady...uciekaj i mnie zostaw-
-żeby Cię dobili?Nie...-dziewczyna zaczęła płakać
-idź kochanie...-
-nie zostawie cie...-powiedziała po czym próbowała unieść swoją matkę...niestety miała mało siły.
-Wydostane nas z rad zobaczysz- mówiła dziewczyna. Jej matka znów zasneła nie miała siły uciekać. Sara wzięła do ręki patrz które leżało gdzieś w kącie. Postanowiła bronic matki dopuki ta nie odzyska chodź trochę siły.
Gdy do namiotu wszedł człowiek pustyni ta naskoczyła na niego z nienacka i wbiła w niego miecz. Pustelnik padł na ziemię nieżywy, przez cały dzień udało jej się ochronić matkę zapadła kolejna noc
-mamo musimy uciekać. Jak się czujesz?-
-L..lepiej-powiedziała Miyu
- napij sie-powiedziała brunetka podając miskę z wodą swojeJ mamie. Później pomogła jej wstać i obydwie po cichu zaczęły opuszczać obóz ludzi pustyni. Już były za skałą i bardzo blisko domu więc zaczęły iść nieco spokojniej.
-udało się!-cieszyła się Sara
-żyjemy!-uśmiechnęła się Miyu
Gdy były przy wejściu do domu i otwierały drzwi... jej matkę przestrzeliła strzała z włóczni.
-Nie!!!!!!-Sara upadła na kolana nie miała siły była zrozpaczona. Podniosła głowę i zobaczyła czlowieka pustyni który teraz celował w nią. Była smutna a zarazem wściekła. Nie panowała nad sobą wstała i... film jej się urwał.Obudziła się nastepnego dnia w wiosce ludzi pustyni ,a raczej w tym co z niej pozostało była spalona a jej mieszkańcy byli zmasakrowani. Dorośli mężczyźni, kobiety i... dzieci.
-kto to zrobił?- mówiła sama do siebie dziewczyna. Nagle poczuła ukłucie w głowie upadła na kolana i złapała się za głowę w jej myślach zaczął się pojawiać obraz tego co stało sie wieczorem
Przebita matka Sary leżała na ziemi zrospaczona i wściekła brunetka podeszła do pustelnika i z jego dłoni wyrwała włucznie po czym strzałą przebiła mu głowę.
Zaczęła kierować się w strone wioski nie panowała nad emocjami chciala zabić wszystkich. Gdy weszła do ich obozu paru wojownikow rzuciło się na nią ale ona ich odepchneła tylko że...mocą?! Zaczęła poruszać ogniem i paliła wszystko i wszystkich wokół...tych których nie spalił ogień roztrzaskała o ścianę skały.
Gdy miała opuszczać to miejsce na jej drodze stanęło dziecko które starali się uciec ale potkneła się i upadło Sara podeszła do niego po czym pdniosła mocą i zaczęła powoli dusić patrząc mu w oczy...przestała w ostatniej chwili gdy w tych oczach spostrzegła mały blask który kiedyś widziała w oczach Anakina jej głową zaczęła pulsowac przez co brunetka puściła dziecko łapiąc się za głowę, jej mózg parował. Zemdlała widząc jedynie uciekając dziecko...-T..to nie możliwe... zabiłam...Wszystkich?-po jej policzku poleciała łza.
-nie...ja nie jestem taka jak oni!!!-Sara wybierała myśl że zrobiła komuś niewinnemu krzywdę z głowy
-przecież te dzieci i kobiety nic mi nie zrobiły...jak ja mogłam...-nie panowała już nad łzami, przypomniała sobie nagle o matce więc pędem pobiegla do domu gdzie na ziemi wciąż leżała jej matka. Jej oczy były czerwone od łez...
-dlaczego?-mówiła przez łzy.
-nie!!!!!-jej głos rozniusł się po całej planecie'Na Courscant'
-Mistrzu też to słyszałeś?-spytał Anakin Obie-Wana gdy usłyszał głos obcej dziewczyny
-Ale co miałem słyszeć?-
-no ten krzyk...-
-masz chyba jakieś omamy nikt nie krzyczał-
-Ale...-
-Anakinie wracaj do pracy!-'Na Tatooine'
Sara wykopała duł gdzie później ułożyla swoją matkę odmowila modlitwę i już miała ją zakopywac gdy...
-Miyu gdzie jesteś? Mam holoton o który mnie prosi...-jego głos się załamał gdy ujrzał leżącą w grobie przyjaciółkę a obok stojącą zaplakana dziewczynę.
-C..co sie stało?- spytał przerażony
-ludzie pustyni...Z..Z..zabili...A potem ja... -Sara rozpłakala się jeszcze bardziej na co Fogo ją przytulił i zaczął pocieszać. Razem dokończył pogrzeb
-chodź nie możesz tu zostać -
-to gdzie pujde...nie mogę być u Ciebie..twoja żona się nie zgodzi-
-wiem...poczekaj! Znam kogoś, to naprawdę swietny gość pozatym wisi mi przysługę bo kiedyś co uratowałem -
Powiedział po czym włączył holotom i skontaktował się z kimś
-halo? Fogo o co chodzi?-
W holotomie słychać było zahrypniety głos i starszą postać
-Kanclerzu Palpatine mam wie ok proźbe.......____________________________________Jak wam się na razie podoba?
Wiem że szału nie ma, ale jak na pierwszą opowieść to idzie mi chyba całkiem, całkiem.
Jeżeli wam się spodobało pozostawcie po sobie ślad 😉😉😉🎇🎆
CZYTASZ
Gwiezdne Wojny: Ostatnia Nadzieja
FanfictionJest to moja wersja gwiezdnych wojen...o młodej dziewczynie,która również okazuje się być ,,wybrańcem",ale wszyscy jej bliscy starają się ukryć prawdę przed zakonem Jedi. Nie zabraknie tu również fragmentów z panem Skywalkerem. Życzę miłego czytania