.5.

666 32 2
                                    

Trwali tak długą chwilę...
-Saro...-
-Anakinie...-
Chłopak odwrócił się do dziewczyny przodem wpatrując się w jej oczy
-tak mi ją przypominasz...-
-matkę?-zapytała zdziwiona brunetka
-nie...moją przyjaciółkę, jesteś do niej taka podobna-
-a może to ja nią jestem?-
-nie...to nie możliwe, Sara mnie lubiła ale nie tak mocno by opuścić swoją matke-
-ona...mogła by pokonać każdą przeszkodę-
-a ty skąd niby o tym wiesz?-
-bo... tak myślę...-
-ehh...to nie takie łatwe jak ci się wydaje-
-tęsknisz za nią ?-
-a ty byś nie tesknila za swoim przyjacielem?-
-cholernie bym tęskniła -
-więc znasz moją odpowiedź...-
Nagle ich rozmowę przerwała im Amidala
-Annie, Saro twój ojciec chce z tobą porozmawiać.-
-dobrze...-odpowiedziała.
Anakin nie spuszczal oczu z pięknych oczu senator.
-Padme, a ty jedziesz z nami?-
Spytał nagle
-ja...nie -
-czemu???-wystraszył się chłopak -mam ważną delegację i muszę wyjechać na planetę daleko od Naboo.-
-szkoda...- powiedział smutnym głosem
-ale przecież będziesz tam ze swoją przyjaciółką-powiedziała radośnie na co Sara sie s krzywiła. Padme byla jedyną osobą której powiedziała o Anakinie
-jaką przyjaciółką?-zdziwił się
-no z Sarą, przecież kiedyś bardzo...aaauć-Amidala poczuła jak ktoś nadepnął ją na palce
-Padme...możemy już iść-Sara zmierzyła ją groźnym spojrzeniem
-dobrze...przeprszam-wydukała lekko zbita z tropu.
Gdy byli już koło Palpatina on zaczął rozmowę
-córko czy już przemyślałaś sprawę wyjazdu?-
-tak...ojcze zgadzam się i przepraszam za to że powiedziałam że Cię nie nawidze, bo tak nie jest-odpowiedziała brunetka
-Anakinie proszę uważaj na moją córkę...zwłaszcza że jest to twoja dawna...-
-ekhem tato!!-przerwała mu Sara
-przepraszam kochanie...statek na Naboo zabierze was z samego rana.-
-nie...lepiej będzie pojechac naturalnymi środkami by nie wzbudzać podejrzeń -odrzekł Anakin
-oh nie!!Moja córka nie będzie się kisiła z tymi wszystkimi biedakami-
-ojcze...na Tatooine jakoś sobie radzilam wiec tu też sobie poradzę!-wtracila sie Sara
-mieszkałaś na Tatooine?- zdziwił się niebieskooki chłopak
-no to żeś się wkopała...-pomyślała brunetka.
-Ja...T..tak przez pewien czas -powiedziała po chwili
-całkiem możliwe że się znaliśmy-powiedział delikatnie się uśmiechając.
-bez wątpienia-powiedziała cicho.
Wieczorem gdy Sara położyła się spać Anakin rozmawiał z Obie-Wanem
Wydaje mi sie podejrzana-odrzekł Annie
-kto?Sara?-zaś miał się rudy przyjaciel.
-no tak...dziwnie się przy mnie zachowuje, nie zauważyłeś?-
-Boże...Anakinie to ty chyba czegoś nie zauważyłeś.-
-Niby czego?-
-oh...jaki ty jesteś ślepy...nawet Pani Negocjator(Sara) już to  zauważyła głupku-
-ale co?-
-no...Ona, Tatooine,ten jej wygląd ,zachowanie,jej wzrok...nic nie zauważyłeś?-
-zakochałeś się w niej?-
-Anakin!ty durniu! -
-no co?-
-czy ona ci kogoś nie przypomina?-
-no...jak się chwilę zastanowię...-
-to potrwa wieki-
-Ejj! Mam Ci przypomnieć kto zawsze ratował ci tyłek-
-oj już nie przesadzaj-
-daj mi sie skupić-

'W tym samym czasie w pokoju obok'

Sara smacznie spała,gdy duży cień pojawił się w jej oknie i zrobił małą dziurkę przez które wpuścił długie ale małe i zwinne jadowite robaczki. Omijały bez żadnej przeszkody lasery zestawione przez R2D2. Gdy dotarły do jej łóżka i były blisko by wbić w nią kły jadowe

'W tym samym czasie za ścianą'

-chyba już wiem to...-Nagle Anakin się wzdrygnął i miał ladą twarz
-też to poczułem-powiedział Obie i pędem popędzili do pokoju Sary.
Anakin wskoczył na łóżko i zwinnym ruchem przy pomocy miecza świetlnego zabił pasożyty. Natomiast rudy mistrz skoczył na osobę która obserwowała wszystko przez okno,tym samym rozbijając szybę.

-zaraz wrócę-powiedział Anakin uspokajająC dziewczynę która wzbudziła się ze snu...do jej pokoju wbiegły służki
-Pani nic ci się nie stało?-
-N...nie-
-na pewno?-
-na pewno, a właściwie co się wydarzyło?-
-ktoś chciał Cię zgładzić...-
-znowu ? Tego juz za wiele -powiedziała Sara wstajac z łóżka i wybierając z pokoju. Po chwili znalazła się w żelaznym pomieszczeniu z szafą gdzie trzymała strój Jedi który zakrywal jej twarz tak ze widać było tylko oczy.
Zabrała swoJ miecz świetlny i poleciała swoim ścigaczem za Anniem i Obiem,szybko ich dogoniła gdy oni próbowali jakoś zatrzymać winowajce jej niedoszłego zgonu ona wystrzelila kilka pocisków ze swojego ścigacza tym samym uszkadzajac statek wroga. Ktory Po chwili runął na ziemię, gdy wsiadł ze statku Sara po cichu go obserwowała i śledziła gdy ten uciekał przed dwójką Jedi. Gdy ten ktoś wyszedł na zewnatrz baru w którym z początku się ukrył Sara wyskoczyła i zlapala go od tyłu że ten nie mógł się ruszać.
-gadaj kim jesteś i dla kogo pracujesz?-zapytała się przybliżając miecz do skroni ofiary. Po chwili zjawili się Jedi
-pracuje dla łowcy nagród-
-Jak się on zwie?-Obie-Wan zadał pytanie
-nazywa się on....-chciał powiedzieć ale ktoś wystrzelił w niego strzałą z trucizną która zabiła go w parę sekund.
-kim jesteś?-spytał blond chłopak zamaskowną Jedi ona tylko pokręcila głową po czym uciekła.

Gwiezdne Wojny: Ostatnia NadziejaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz