Rozdział IV- "Co przyniesie jutro?"

832 52 0
                                    

*miesiąc później*

Po miesiącu siedzenia w domu i zajmowania się ogrodem młodzi postanowili wyjść z ukrycia i sprawdzić jak sprawy się mają. "Może spotkamy kogoś nowego?", pomyślała Louise idąc w kierunku wyjścia. Jason szedł tuż za nią. Szybkim krokiem wyszli z domu i zaczęli iść prosto przed siebie nie zbaczając z ulicy.

-Dziś jest tu tak spokojnie. Jakby wszystko było tak jak dawniej.- powiedziała Louise cicho wzdychając.

-Masz całkowitą rację.- odpowiedział Jason patrząc przed siebie.

Godziny mijały, a oni wciąż szli przed siebie przy okazji zabijając paru sztywnych. Gdy usiedli na krawężniku usłyszeli krzyk. Wynikało na to, że był to głos dziecka. "Pomocy! Ratunku! Ja nie chcę umierać!", krzyczało dziecko. Louise z Jason'em gwałtownie wstali i zaczęli się rozglądać. Nagle Louise zauważyła dziecko. Była to dziewczynka miała może z 10 lat. "Tam!", powiedziała doniosłym głosem Louise ciągnąć Jason'a za ramię. Po kilku sekundach dobiegli do dziewczynki, która otoczona była przez 10 sztywnych. Młodzi wyciągnęli noże i zaczęli pokolei przebijać trupom czaszki. Po chwili wszyscy sztywni osunęli się bezwładnie na ziemie. Louise podeszła do dziewczynki i przytuliła ją mocno.

-Co robisz tu sama dziewczynko?- Louise spojrzała na nią łagodnym wzrokiem.

-Ja...ja tylko poszłam na spacer i to coś mnie zaatakowało. -dziewczynka odpowiedziała płacząc- Nie wiem gdzie są moi rodzice...

-Rozumiem. A jak masz na imię? -Louise spytała.

-Jestem Michelle.- odpowiedziała patrząc Louise prosto w oczy.

-Ja jestem Louise.Pójdziesz z nami, dobrze?-spytała.

-Dobrze.- Michelle odpowiedziała trzęsąc się niemiłosiernie.

Cała trójka wstała i ruszyła w drogę powrotną do domu Jason'a. Po kilku godzinach doszli na miejsce.

-Boję się.- powiedziała Michelle wchodząc do domu.

-Każdy z nas się boi. Nigdy nie wiemy co przyniesie jutro.-odparła zaopatrzona w podłogę Louise.

Nim spostrzegli się minęło kilka tygodni. Mała Michelle stała się bardziej odważna, nauczyła się jak zabijać sztywnych. Louise mimo młodego wieku była dla niej jak matka. Opowiadała bajki, utulała do snu. Z pozoru "normalne" dni polegające na wypadach po zapasy i wybijaniu zimnych nie wskazywały na to co miało niedługo nadejść. Nikt z ich trójki nie spodziewał się tego. Koniec, ich z pozoru spokojnego życia, zbliżał się i to szybciej niż ktokolwiek mógłby się spodziewać.

A Walk Through The Dead WorldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz