Rozdział X- "To jest dopiero początek..."

870 55 14
                                    

Było to już późne popołudnie. Odświeżona i przebrana Louise wyszła z domu i udała się w kierunku stołów i krzeseł, które były rozstawione niedaleko stawu. Carl już tam był, więc dziewczyna usiadła obok niego. Ukradkiem spojrzała na Jason'a, który miał minę jakby zjadł co najmniej 100 cytryn. " Co mu jest? Dlaczego ostatnio jest taki szorstki i niemiły w stosunku do mnie?", pomyślała spoglądając spowrotem na Carl'a. Ten nie odezwał się, ale za to obdarzył ją promiennym uśmiechem. "Jedzenie gotowe!", powiedziała donośnym głosem Maggie, która wraz z Carol i małą Michelle kładła jedzenie na stołach.

-Smacznego.-powiedziała pogodnym głosem Michonne.

-Wzajemnie.-odpowiedział bardzo szorstkim głosem Jason.

-Wzajemnie Michonne.- reszta grupy odpowiedziała radośnie.

Wszyscy zjedli ze smakiem, tylko Jason jadł jakby na talerzu miał zgniłe jajo, albo nawet coś gorszego. Od razu jak skończył jedzenie to poszedł gdzieś i nawet się nie pożegnał.

-To było wyśmienite jedzenie.-powiedziała Louise patrząc na Maggie i Carol- A teraz przepraszam, ale pójdę do siebie. Pa pa.

-Pa. Do zobaczenia.-odpowiedziała grupa.

Louise poszła do swojego domu. Nim zdarzyła usiąść , rozległo się pukanie do drzwi. "Otwarte!", powiedziała donośnym głosem siadając na kanapie.

-Witaj mała.- powiedział wyraźnie uradowany Carl- Postanowiłem, że dotrzymam Ci towarzystwa.

-W takim razie zapraszam do środka.- odpowiedziała Louise uśmiechając się.

-Już, już.- Carl wszedł do środka, a następnie zdjął kapelusz i usiadł obok niej na kanapie- Ślicznie dziś wyglądasz.

-Dziękuję bardzo.-odpowiedziała zakrywając twarz.

-Hej nie chowaj swojej uroczej twarzy.- Carl uśmiechnął się, a potem chwycił ją za ręce i zdjął je z jej twarzy.

-No dobra.-powiedziała Louise.

-I tak ma być zawsze.- odpowiedział chłopak, a następnie przyciągnął ją i usadowił na swoich kolanach- Kocham Cię.

-Wiem. Mówisz mi to już któryś.-rzekła dziewczyna łagodnym głosem.

-A ty? Kochasz mnie?- spytał z iskierką w oku.

-Kocham i to cholernie bardzo.- Louise powiedziała, a potem pocałowała go.

-Cieszę się z tego bardzo.- Carl pogłębił pocałunek, podczas gdy do domu nagle wbiegł Michelle.

Młodzi odskoczyli od siebie jak oparzenia. "Upsss przepraszam!", krzyknęła dziewczynka biegnąc do siebie do pokoju. Carl z Louise wybuchnęli śmiechem.

-To musiało śmiesznie wyglądać.- Louise śmiała się.

-Masz rację.- Carl również się śmiał- A teraz już pójdę do siebie bo późno się zrobiło.

-Do zobaczenia. -powiedziała dziewczyna.

Chłopak nic nie powiedział tylko pocałował ją w czoło, chwycił kapelusz i wyszedł z jej domu. Louise nie wiedziała, że nie spotka się z Carl'em przez dłuższy czas. Dziewczyna ubrała piżamę i położyła się do łóżka, a po paru minutach zasnęła. Około godziny drugiej nad ranem Jason po cichu otworzył bramę i przywitał Negan'a oraz jego grupę.

-Witajcie.-powiedział "przyjaciel" Louise.

-Witaj Jason'ie. Gdzie jest ta dziewczyna, którą mamy zgarnąć?- powiedział Negan rozglądając się.

-W tamtym domu na końcu alejki. Sypialnia przy wejściu.- odpowiedział Jason.

-Dobra. Chłopaki słyszeliście. Dom na końcu alejki. Sypialnia przy wejściu. Do roboty. Tylko bez hałasu. Pierwsze co , to zakneblujcie ją, a następnie załóżcie worek na głowę i skrępujcie liną.- zarządził szef wrogiej grupy spoglądając na trzech mocno zbudowanych mężczyzn stojących za nim.

-Tak jest szefie.- odpowiedzieli.

Trójka mężczyzn udała się do domu dziewczyny, następnie po cichu weszli do niego i od razu skierowali się do sypialni, w której spała. Gdy tylko jeden z nich szarpną Louise za ramię, to ona próbowała krzyknąć, ale nie dała rady bo drugi zakneblował ją i założył worek na głowę a trzeci skrępował jej ręce i nogi grubą liną. Dziewczyna nawet nie próbowała się szarpać bo wiedziała, że nie uda jej się uciec. Jeden z mężczyzn podniósł ją z łóżka i zaniósł do samochodu a dwoje pozostałych podeszło do Negan'a.

-Zrobione szefie.- powiedzieli.

-Dobra robota.- Negan odpowiedział a następnie spojrzał na Jason'a- Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.

-Też mam taką nadzieję.- odpowiedział chłopak.

Grupa Negan'a wraz z szefem wsiadła do samochodu i po cichu odjechali, a "przyjaciel" Louise zamknął bramę i wrócił do domu. Nie miał w ogóle wyrzutów sumienia. Cieszył się, że Carl będzie cierpiał. Położył się do łóżka i ze złowieszczym uśmieszkiem na twarzy, zasnął. To był dopiero początek....

A Walk Through The Dead WorldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz