Rozdział VI- "Nadzieja umiera ostatnia"

779 56 11
                                    

Po paru godzinach Louise obudziła się i wyjrzała przez okno. Właśnie w tym momencie słońce wyszło zza horyzontu."Uwielbiam te widoki. Mogłabym oglądać je do końca życia.", pomyślała wzdychając. Nagle odezwał się Jason.

-No popatrzcie nasza śpiąca królewna się obudziła.- powiedział śmiejąc się pod nosem.

-Haha bardzo śmieszne Jason. -Louise zrobiła dziwną minę i pokiwała głową.

*parę godzin później*

Po kilku godzinach na horyzoncie zobaczyli jakieś wysokie ogrodzenie. Na oko wyglądało jakby było zrobione z metalu. Jason postanowił podjechać bliżej. Po chwili zatrzymał samochód przed bramą.

-"Alexandria safe zone".-przeczytała Louise- Wyjdę i zapukam. Może ktoś otworzy.

Jak powiedziała tak też zrobiła. Wysiadła z pojazdu i szybkim krokiem podeszła do bramy, a następnie zapukała. Przez szparę zauważyła mężczyznę idącego w jej kierunku, po chwili odwrócił się i powiedział coś do jakiejś kobiety o krótkich włosach. Louise zauważyła, że owy mężczyzna miał założoną kamizelkę z wyszytymi z tyłu skrzydłami. "Kto to jest?", pomyślała widząc mężczyznę idącego do bramy.

-Czego tu chcecie? -nieznajomy odezwał się szorstko.

-My tylko szukamy miejsca do życia. Umiemy posługiwać się bronią zarówno palną jak i nie palną.- Louise spojrzała na niego, a następnie spuściła wzrok.

- Poczekaj tu muszę pogadać z szefem mojej grupy.- nieznajomy odszedł od bramy w kierunku innego mężczyzny.

Za moment dziewczyna usłyszała rozmowę.

-Słuchaj Rick jakaś dziewczyna z przyjacielem i małą dziewczynką szukają schronienia i chcą się zatrzymać tu u nas. Co o tym myślisz?- odezwał się mężczyzna z którym Louise rozmawiała przez bramę.

-Hmm...- nieznajomy o imieniu Rick zamyślił się na chwilę- Umieją posługiwać się bronią?

-Z tego co mówiła dziewczyna to wynika, że tak. -powiedział drugi.

-Dobra Daryl wpuść ich.- odpowiedział Rick.

Teraz Louise wiedziała, że szefem grupy jest Rick, a ten z którym rozmawiała to Daryl.

- Rick powiedział, że mam was wpuścić. Tylko bez żadnych numerów jasne?- powiedziała nieco mniej szorstkim głosem Daryl.

-Zrozumiano.- rzekła Louise idąc do auta.

Gdy dziewczyna tylko otworzyła drzwi, Daryl otworzył bramę, a oni szybko wyjechali do środka. Po zaparkowaniu pojazdu cała trójka wysiadła z niego.

-Witamy w Alexandrii. -odezwał się Rick.

-Dziękujemy, że nas wpuściliście.- powiedziała Louise z wdzięcznością.

-W tym świecie trzeba sobie nawzajem pomagać.- mężczyzna uśmiechnął się- Carl pokaże wam domek, w którym będziecie spać.

"Kto to jest ten Carl?", pomyślała dziewczyna. Nagle zobaczyła chłopaka w jej wieku idącego w ich stronę.

-Jestem Carl.- przedstawił się- Chodźcie za mną.

Cała trójka ruszyła za Carl'em. Po około dwóch minutach doszli do małego domku.

-To będzie wasz dom. W razie co ja z tatą będziemy obok. -powiedział Carl.

-Chciałam jeszcze raz bardzo wam podziękować.- Louise uśmiechnęła się.

-Nie ma problemu.- Carl odpowiedział również uśmiechając się.

Następnie cała czwórka rozeszła się. Carl wrócił do Rick'a i Daryl'a , a Louise, Jason i Michelle weszli do ich nowego domu.

A Walk Through The Dead WorldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz