Louise zatraciła się w lekturze, którą zaczęła czytać i nim się zorientowała minęła godzina czasu. Dziewczyna zamknęła książkę i odłożyła ją na półkę, gdy nagle rozległo się pukanie do drzwi. Louise wstała i otworzyła je, następnie zaczęła szczerzyć się jak głupi do sera, gdyż po drugiej stronie ujżała Carl'a, który z resztą również nie mógł powstrzymać się od uśmiechu.
-Carol z Glenn'em właśnie rozpalili ognisko. Chciałabyś przyjść i posiedzieć z nami?-spytał szczerząc się.
-No pewnie, że chciałabym.-powiedziała Louise z wielkim uśmiechem na twarzy- A gdzie jest Jason i Michelle?
-Chodzi Ci o tego kolegę i dziewczynkę?- spytał Carl.
-Tak dokładnie.- odpowiedziała dziewczyna.
-Oni już siedzą przy ognisku z resztą grupy.-powiedział chłopak chwytając ją za rękę- Chodź ze mną, proszę.
-Idę.-Louise odpowiedziała, a następnie podeszła bliżej niego i uśmiechnęła się.
Carl również się uśmiechnął, a potem objął ją ramieniem. Po chwili wpatrywania się w siebie, poszli dołączyć do reszty grupy siedzącej już przy ognisku. Gdy już byli na miejscu, usiedli kawałek dalej od innych.
-No popatrzcie kto przyszedł. Gołąbeczki nasze.- powiedział Daryl z głupkowatym uśmiechem na twarzy.
-Daryl daj spokój.- rzekł Glenn patrząc na niego.
-No dobra, dobra.- odpowiedział mężczyzna w kamizelce.
-No, no, no gratuluję Ci Carl.- odezwał się Rick.
-Dzięki tato. -powiedział chłopak, a następnie spojrzał na Louise i szepnął jej na ucho- Kocham Cię.
-Ja Ciebie też.-szepnęła dziewczyna, a potem pocałowała go w policzek.
Zadowolony Carl znowu zaczął się uśmiechać bez opamiętania, a Louise oparła swoją głowę o jego ramię.
-Fajny kapelusz.- powiedziała spoglądając na niego.
-Dziękuję bardzo, że tak myślisz. Dostałem go od taty.- odpowiedział chłopak, a w tym samym momencie odezwała się Maggie.
-Louise możemy chwilkę porozmawiać na osobności?-spytała.
-No pewnie, że tak. Chodźmy wtedy.-Louise powiedziała równocześnie wstając z Maggie z ławek-Zaraz wrócę Carl.
-Dobrze. Będę na Ciebie czekać.-odpowiedział.
Louise z Maggie odeszły kawałek dalej i zaczęły rozmowę.
-Dziękuję Ci.-powiedziała Maggie uśmiechając się.
-Ale za co? -Louise spojrzała na nią.
-Za to, że trafiłaś tu do nas. Odkąd jesteś z nami Carl jest jakiś...inny. Wydaje się szczęśliwszy i ciągle chodzi uśmiechnięty.- stwierdziła Maggie.
-Ja też jestem inna od kiedy tu trafiłam.- dziewczyna uśmiechnęła się promiennie.
-Widać na kilometr, że się kochacie. Powodzenia kochana- powiedziała Maggie przytulając Louise mocno- A teraz chodź wrócimy do reszty.
Tak jak powiedziała tak też zrobiły. Wróciły do reszty i zajęły swoje miejsca. Zbliżała się już późna godzina, a Louise zrobiła się zmęczona.
-Carl.-powiedziała- Jestem już trochę zmęczona. Chyba pójdę do siebie.
-To ja Cię w takim razie odprowadzę.-odpowiedział chłopak- My będziemy się już zbierać.
-Dobrze Carl. My tu jeszcze wszyscy razem posiedzimy. Dobranoc.- rzekł Rick.
-Dobranoc tato.- odpowiedział chłopak.
Następnie młodzi wstali i udali się do domu Louise. Gdy już stali pod drzwiami, Carl z gracją otworzył je i weszli do środka.
-To co teraz?-spytał chłopak zdejmując kapelusz z głowy.
-Chodź posiedzimy na kanapie jeżeli oczywiście chcesz.- odpowiedziała Louise siadając na kanapie.
-Oczywiście , że chcę. -Carl uśmiechnął się, a następnie usiadł obok niej.
Louise oparła głowę o jego ramię i przymknęła oczy. Już po paru minutach zasnęła. Carl jeszcze chwilę popatrzył na Louise, a następnie podniósł ją i poszedł w kierunku jej sypialni. Gdy już tam doszedł, położył ją na łóżku i przykrył kołdrą." Dobranoc. Miłych snów", szepnął całując ją w czoło. Potem powoli udał się do salonu, założył kapelusz i wyszedł z domu cicho zamykając drzwi.
CZYTASZ
A Walk Through The Dead World
HorrorLouise odkrywa, że coś jest nie tak jak być powinno. Rodzice zniknęli, a ona została sama w nowym i niebezpiecznym świecie. W krótkim czasie poznaje 20 letniego chłopaka oraz 10 letnią dziewczynkę. Następnie cała trójka wyrusza na poszukiwanie bezpi...