Rozdział IX- "Czy możemy sobie ufać?"

610 40 5
                                    

Następnego dnia Louise obudziła się wcześnie rano. Przeciągnęła się i spojrzała na komodę stojąca obok łóżka. Leżała na niej jakaś karteczka. "Od kogo to może być?", pomyślała wstając z łóżka. "Spotkajmy się przy tym dużym stawie jak się obudzisz.", przeczytała, a następnie uśmiechnęła się szeroko, gdyż owa karteczka była od Carl'a. Louise spała w ubraniu więc mogła od razu wyjść z domu. Tak też zrobiła, a potem poszła w kierunku stawu. Po chwili zauważyła Carl'a.

-I jak się spało?- spytał chłopak składając pocałunek na jej ustach.

-Spało mi się bardzo dobrze. -dziewczyna uśmiechnęła się promiennie.

-Miło mi to słyszeć.- powiedział Carl- A teraz chodź musimy pomalować ławkę.

Louise udała się za chłopakiem w kierunku ławki, którą mieli pomalować. Carl jak to chłopak , nie wytrzymał bez jakiegoś numeru więc obsmarował cały jej nos w farbie. W ramach zemsty Louise przejechała mu po połowie twarzy pędzlem. Śmiali się tak głośno, że na drugim końcu obozu było ich słychać. Nagle zza jednego z budynków wyłonił się Jason, lecz zakochani byli zbyt zajęci sobą i go nie zauważyli. "Dlaczego ona wybrała jego a nie mnie? Czas na zemstę.", pomyślał Jason siadając na ziemi. Jak się okazało parę godzin szybciej przyjaciel Louise spotkał się poza murami Alexandrii z grupą Negan'a, z którą dogadał się, że porwą Louise następnej nocy. Dziewczyna się tego kompletnie niespodziewała, reszta grupy też nie. Przecież on był jej przyjacielem, więc dlaczego miałby to zrobić. Ah tak...zazdrość. Ona czyni człowieka zdolnym do wszystkiego, nawet morderstwa. Jason pragnął, aby Carl cierpiał. Nienawidził go za to, że zabrał mu jego miłość. Zazdrosny chłopak zaczął przygotowywać się do porwania. W tym samym czasie zakochani skończyli już malować ławkę.

-Ale miałem frajdę jak malowaliśmy razem tą ławkę. -Carl uśmiechnął się szeroko.

-Ja też.- odpowiedziała Louise śmiejąc się- Mamy jakieś plany na wieczór?

-Chyba nie, ale Maggie z Carol gotują obiadokolacje więc możemy dołączyć do reszty i zjeść razem. Co ty na to?-spytał.

-Fantastyczny pomysł. -Louise uśmiechnęła się- Tylko najpierw to chyba musielibyśmy się umyć i przebrać co?

-Tak jest królowo .- Carl ukłonił się a następnie podniósł ją do góry.

-Co ty robisz?- dziewczyna zaśmiała się.

-Niosę Ciebie pod drzwi.- chłopak zrobił głupkowaty uśmiech, a następnie poszedł pod dom Louise- Jesteśmy na miejscu.

-No to skoro już jesteśmy na miejscu to może byś mnie postawił na ziemię?- spytała ciekawa odpowiedzi.

-A co mi zrobisz jak Cię nie postawię? -chłopak zaśmiał się lekko.

-Strzelę wiecznego focha i już się do Ciebie nie odezwę.-dziewczyna pokazała mu język.

-Oj no dobra to już Cię puszczę. Wolę nie zadzierać z fochniętą dziewczyną.- powiedział puszczając ją.

-Ale wiesz, że żartowałam z tym fochem?- Louise uśmiechnęła się.

-Serio? Hmm no dobra rozumiem. A teraz idź się wykąpać i przebrać bo nie zdążysz na jedzenie.- powiedział uśmiechając się.

-Tak jest szefie.- Louise otworzyła drzwi, a następnie weszła do środka i zamknęła je.

Po chwili Carl poszedł do siebie do domu również się wykąpać i przebrać.

_______________________________________

Witam wszystkich! :D
Ten rozdział jest przedostatnim rozdziałem z pierwszego tomu mojej opowieści. Mam nadzieję, że moje wypociny się wam podobają.
To jak? Będziecie chcieli drugi tom? :)

Pozdrawiam

L.Grimes

A Walk Through The Dead WorldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz