Stoję przed mieszkaniem osoby mi dobrze nieznanej. Plakietka z nazwiskiem małżeństwa, które tu mieszka umieszczona przed moim oczyma, mocno rzuca się w oczy. Pukam do drzwi i słyszę jakieś kroki. Chwilę później stoi przede mną wysoka brunetka o błękitnych oczach. Na początku lekko zszokowana teraz uśmiecha się życzliwie.
-Dzień Dobry.
-Dzień Dobry kochanie. Wejdź proszę. - weszłam niepewnie do niewielkiego mieszkanka. Beżowe ściany i przytulne wnętrze, gdzieniegdzie rozrzucone zabawki małej Kasi. Usiadłam na zielonym fotelu w rogu pokoju i spojrzałam na stojącą koło mnie kobietę.
-Napijesz się czegoś ?
-Herbaty jeśli nie sprawi to problemu. - kobieta z życzliwym uśmiechem przeszła przez jedne z drzwi. Siedziałam w ciszy, gdy zobaczyłam małego szkraba, raczkującego w moją stronę. Uśmiechnęłam się na ten widok. Zawsze lubiłam małe dzieci, są takie bezbronne, nieporadne, nieskarzone kłamstwem, nieświadome ludzkich krzywd. Gdy mała Kasia pojawiła się przy mnie, wzięłam ją na ręce i usadziłam na swoich kolanach bawiąc się jej rączkami.
-Ale ty jesteś słodka ! - powiedziałam do Niej na co tylko uśmiechnęła się ukazując ząbki.
-Chyba Cię lubi. - spojrzałam na kobietę która podążała w moim kierunku z dwiema filiżanami z parującą cieczą. - Zazwyczaj nie daje się brać na kolana nikomu, nawet mi. - skrzywiła się na swoje ostatnie słowa. Uśmiechnęłam się do Niej przyjaźnie co odwzajemniła.
-Lubię małe dzieci, a one to wyczuwają.
-Co Cię do mnie sprowadza ? - zapytała po krótkiej chwili.
-Ostatnio w moim życiu źle się dzieje. Chciałam się tylko spytać czy mogłabym się pani wygadać, poprosić o radę. Potrzebuję tego.
-Ależ oczywiście, tylko błagam nie mów do mnie na Pani. Czuje się staro a mam tylko 28 lat. - zaśmiałyśmy się lekko na jej słowa, a mi chyba ułożyło.
- Może zacznę od początku. - Pa... Ewa tylko przytaknęła. - Nazywam się Karolina Mielnicka mam 17 lat i od 3 lat mieszkam w Domu Dziecka. Gdy miałam 10 lat mój ojciec zostawił mnie i matkę. Było nam coraz ciężej, mama nie dawała rady finansowo. Niedługo potem wykryto u niej ra- ka - mój głos się załamał, po policzkach toczyły się strumienie łez, a ja bałam się spojrzeć na Ewę - zmarła pół roku później. Zostałam umieszczona w domu dziecka. Już wtedy byłam lekko załamana, potem doszło szykanowanie przez ludzi ze szkoły. Zaczęłam zapadać w depresję. Nie chciałam żyć, uważałam że nikomu nie jestem potrzebna, wręcz przeszkadzam. Przez taki tryb życia, rozwinęła się u mnie anoreksja. Niedawno z tego wyszłam, lecz gdy wróciłam do szkoły szykanowań nie było końca. Ostatnio uczepił się mnie szkolny kasanowa. Przystawiał się do mnie i chciał mnie przelecieć żeby wygrać zakład "Przelece każdą dziewczynę w szkole". Nie dawałam mu się, ale on nie przestawał. W niedzielę gdy skończyłam pracę w kawiarni wyszłam tylnym wyjściem, ale on tam był. Dotykał mnieee - łzy kompletnie opanowały moje ciało, a wspomnienie o tym wydarzeniu przyprawiało o dreszcze. Odruchowo złapałam się za ramiona - całował, chciał mnie gdzieś zaciągnąć. Uratował mnie Diomos, który potem dowiózł mnie do domu. Teraz mnie prześladuje. Patrzy, odgraża się. Już nie wytrzymuję. -czułam jak część ciężaru schodzi ze mnie. Bałam się reakcji Ewy. Po chwili poczułam czyjeś ręce na sobie, na początku się wzdrygnęłam, ale przypomniałam sobie gdzie jestem, dlatego oddałam przytulasa. Płakałam teraz w ramię kompletnie obcej mi osoby. Czułam się wyjątkowo, wreszcie komuś potrzebna, czułam że ktoś mnie rozumie, czułam, że ktoś się o mnie martwi. To było przyjemne uczucie.
-Musisz iść na policję.
-Nie mogę. - odezwałam się cienkim głosem - jego koledzy mnie znajdą.
-Posłuchaj mnie. - kobieta odsuneła się ode mnie i złapała moją twarz w obie ręce. - Pomyśl ile dziewczyn może przeżywać tyle co ty. Pomogę Ci. Nic Ci nie zrobią bo nie będą mieli kiedy. W szkole są kamery, będę Cię do niej zawozić i odwozić ...
-Nie ma mowy. Jestem Tobie obca, nie musisz tyle dla mnie robić. Masz swoje życie. Ja i tak chcę się przeprowadzić do Warszawy i tam skończyć szkołę.
-Posłuchaj. To potrwa pół roku. Ty pomożesz mi, a ja Tobie. Gdy będziesz miała wolne w kawiarni zajmiesz się Kasią, a za to ja będę twoim szoferem. Pogadam z moim mężem, raczej nie będzie miał nic przeciwko.
-Dziękuję. - nie wierzę, że ta kobieta chce mi tak pomóc. To nie realne.
- Pójdziesz na policję ? Pójdę z Tobą będzie ci łatwiej. Hm ? - jej uśmiech jest zaraźliwy. Znów się wtuliłam w jej ciało, a Ewa zaczęła pocierać mi plecy. Łzy wciąż znalazły miejsce na mojej twarzy.
-Dziękuję. Nawet nie wiesz ile dla mnie to znaczy...Wiadomości prywatne :
Ashton Irwin
@CaroWolds Hej Ash. Dzisiaj byłam u kobiety, którą poznałam w kawiarni. Powiedziałam jej o wszystkim. Przekonała mnie do pójścia na policję. Powiedziała, że mi pomoże. Będzie moim szoferem, żebym nigdzie nie wychodziła sama. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy i jak bardzo pomoże. Za dwa dni tam pójdę, opowiem wszystko. Będzie ciężko, ale dam radę. Nie będę cierpieć przez jakiegoś gnojka.Najlepsza decyzja w Twoim życiu.
........................................
Hejoo ! :3
Kolejny rozdział, mam nadzieję, że jakoś wyszedł.
Do napisania !
CZYTASZ
One Message For Day [A.I] ZAKOŃCZONE
De TodoDziewczyna o czarno-białym życiu, która chce się trzymać postanowienia noworocznego. Wiadomości prywatne: Ashton Irwin @CaroWorlds: Hej, Ashton. Zapewne i tak tego nie przeczytasz, ze względu na wszystkie wiadomości jakie dostajesz na Twitterze od f...