Kucnęłam dzięki czemu łatwo wyślizgnęłam się z uścisku elfa. Cofnęłam się kilka kroków i zaczęłam przyglądać się rozbawionemu gościowi. No właśnie... gość przyszedł! To pewnie znajomy Bena. Powinnam zrobić kawy, herbaty, czy coś?
- Chciałbyś coś do picia?
- Piwo jeśli jest. - Odparł bez zastanowienia.
- Zobaczę. - Uśmiechnęłam się przyjacielsko i poszłam do kuchni.
- A mnie to już nie łaska się spytać? - Usłyszałam oburzonego Bena.
- Jesteś u siebie, wiesz gdzie lodówka. - Wtrąciłam i otworzyłam lodówkę. Jest. Na dolnej półce były dwie zgrzewki piwa. Wyciągnęłam jedno i wróciłam do salonu. Co zastaję? Ben rozwalony na całej kanapie a Jeff siedzi na podłodze obok niego. A czemu nie usiadł sobie na jakimś fotelu? Bo były zawalone ubraniami tego skrzata. Dlaczego dopiero teraz to zauważyłam? I kiedy tak tu na syfił? Wczoraj jeszcze było czysto!
Ben! - Krzyknęłam a on zleciał z kanapy, prawie na czarnowłosego. Całe szczęście, że zrobił unik. Ja dobrze wiem jak to jest być przygnieciona przez jego cielsko. - Rozłożyłeś się na kanapie a gość na siedzieć na podłodze? Kultury z siebie trochę chłopie wykrzesz! I posprzątaj ten syf!
- A czemu ty tego nie ogarniesz?
- To nie moje rzeczy! - Nagle wtrącił się Jeff.
- Ej Ben a ona zna już resztę?
- Co? A... nie jeszcze nie miałem okazji.
- To czemu by nie zrobić tego teraz? Przy okazji odstawisz mnie do domu.
- nooo... nie wiedze problemu. Jeśli Agnieszka nie ma nic przeciwko... - Obaj spojrzeli na mnie wyczekująca. Nie wiedziałam czy się zgodzić. Kogo tak w ogóle miałam poznać?
- No dawaj Aguś! - Zaczął się niecierpliwić gość.
- Kej, kej. Chodźmy.
- No to na górę. - Poszliśmy za Benem do pokoju gier.
- Mamy wejść z tobą do komputera? - Zapytałam.
- Ogólnie to my jesteśmy w komputerze. Teraz z niego wyjdziemy. - Oznajmił jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
- Jakim cudem jesteśmy w komputerze, nie rozumiem.
- To ty nie wiesz gdzie jesteśmy? - Dodał czarnowłosy. Pokręciłam przecząco głową. - Jesteśmy w grze tego skrzata. Jak ona się zwała? Zmorda? Zorda?
- Zelda deklu! - Wrzasnął oburzony gracz. - A dokładniej "The Legend of Zelda: Majora's Mask"!!!
- Dobra, nie sraj ogniem! Każdemu zdarza się pomylić!
- U ciebie to akurat jest codzienność!
- Odwal się topielcu!
- O nie teraz przesadziłeś! - Ben już miał iść na niego z pięściami. Muszę coś zrobić bo mi się tu pobiją!
- Obaj masie się ogarnąć! Jak macie dostawać downa to nie przy mnie! Niedojebaniu mózgowemu dziękujemy! - Zmilkli i zaczęli szeptać między sobą. (Tak {_} będzie zaznaczony szapt *^*)
Jeff- {Ma okres?}
Ben - {A bo ja wiem}
Jeff - {Powinieneś sprawdzić ( ͡° ͜ʖ ͡°) }
Ben - {Spierdalaj}
Jeff - {Nie chcesz się za nią brać?}
Ben - {Chcę jeszcze pożyć}
CZYTASZ
My love Ben Drowned
RomanceHistoria oparta została na moich snach. Mam nadzieje,że się spodoba ;-]