6.Marinette

632 69 19
                                    

Obudził mnie dźwięk budziaka. Wstałam i wyłączyłam go. Miałam dzisiaj naprawdę dobry humor, a do tego-nie bolało mnie już gardło.

Moje ciało wypełniało szczęście i dziwne uniesienie. Miałam piękny sen, o kochającym, miłym i troskliwym chłopaku, a właściwie narzeczonym.

Był to wysoki blondyn o pięknych oczach w niezwykłym kolorze. Jednak nie pamiętałam jaki to był kolor.

Otworzyłam szafę i postanowiłam, że dzisiaj założę sukienkę. Pogoda była tak piękna, że źle byłoby mi chodzić w spodenkach. Wyciągnęłam niebieską sukienkę do połowy ud na cienkich ramiączkach.

Spakowałam się, ubrałam i uczesałam. Postanowiłam, że nie będę się malować. Makijaż mógłby mi spłynąć w tym cieple.

Zeszłam na dół i zastałam tam rodziców, którzy jedli śniadanie. Spojrzeli na mnie zdziwieni.

No tak... Nie mam zbyt dobrych stosunków z rodzicami. Zwłaszcza od wycieczki. Nie spędzaliśmy ze sobą czasu.

Co prawda pomagałam im w cukierni, ale tata robił w rachunkach, a mama rozmawiała z klientami. Ja wolałam kuchnię.

-Marinette? Dzień dobry, kochanie.-Powiedziała wesoło.

Rzadko się w ogóle widzieliśmy. Śniadanie jadłam później niż oni, a oni wracali w nocy.

-Um... Cześć?-Bardziej spytałam niż rzekłam.

Ojciec nic nie powiedział on najbardziej mnie nienawidził. Mama uśmiechnęła się do mnie. Czyżby chciała odbudować nasze stosunki?

Jak dla mnie jest już za późno.

Podeszłam tylko do lodówki i wyjęłam kilka produktów, aby zrobić sobie kanapkę na śniadanie i do szkoły.

-Co będziesz dziś porabiać?-Spytała miło.

-Teraz Cię to obchodzi?

Mina jej zrzedła.

Zrobiłam sobie śniadanie, a w chwili gdy usiadłam przy stole oni wyszli.

I bardzo dobrze.

Wchodząc do szkoły zrobiłam niemałą furorę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wchodząc do szkoły zrobiłam niemałą furorę. Wszyscy szeptali i patrzyli na mnie z podziwem lub szokiem. Byłam zadowolona z ich spojrzeń. Pamiętam, że kiedyś byłam w centrum uwagi i śpiewałam w konkursach. Uwielbiałam to.

Alya czekała na mnie przy szafce, na mój widok zagwizdała.

-Ale z ciebie lasaka... Dla kogo się tak wystroiłaś?-Podniosła jedną brew w górę, a na jej twarzy pojawił się ten "uśmieszek".

-Dla nikogo.

Nie byłam w 100% szczera. Gdzieś w podświadomości wiedziałam, że chciałam się przypodobać pewnemu chłopakowi.

O blond włosach i cudnych oczach.

Ale to tylko podświadomość. Ja oczywiście zaprzeczałam, choć wczoraj bawiłam się świetnie.

-No dobra. Skoro to dla siebie... Muszę ci coś opowiedzieć!-Krzyknęła uradowana.

Zaśmiałam się.

-No to opowiadaj, co takiego...

Przerwałam, gdyż zwyczajnie nie mogłam wydobyć z siebie głosu.

Stał tam.

Wysoki, z zielonymi oczami i potarganymi blond włosami.
Myślicie, że to jego widok mnie zszokował, aż tak, że zastygłam?

Mylicie się.

Adrien, tak ten Adrien Agreste, który wczoraj okazał się wspaniałym i cudownym chłopakiem. Agreste, który pokazał mi swoją naprawdę miłą stronę, ten chłopak, który sprawił, że moje serce szybciej zabiło, choć ostatnio zdarzyło się to tak dawno...

Ten Adrien Agreste całował się z Chloe. W zaułku między szafkami.

Nie wiadomo czemu poczułam się zdradzona i oszukana.

Oni wyglądali na naprawdę pochłoniętych w ognistym pocałunku. Jego dłonie były na jej tali i trzymał ją mocno przy sobie. Ona miętosiła w palcach jego włosy.

-Adrien? -W jednej sekundzie odrętwienie minęło.

Po pytaniu Alyi Agreste odsunął się od niej. Jednak tylko trochę.

-Tak?

Może Alya chciała mu wygarnąć, może chciała nawrzeszczeć na niego, ale nie ja.

-CO TY DO CHOLERY WYPRAWIASZ?!- Wrzasnęłam. Spojrzał na mnie obojętnie i uniósł jedną brew. -CO SIĘ TAK PATRZYSZ!? MOŻE WYJAŚNISZ MI...

-Chloe. Idź do klasy. -Powiedział i puścił ją, a ona odeszła z opuszczoną głową.

Czyżbym widziała rumieniec na jej twarzy?

-Czego chcesz Cheng?-Zapytał. Oparł się o ścianę i przyglądał swoim paznokciom.

-Czego chcę? Wczoraj zachowywałeś się jakbyś to ty czegoś ode mnie chciał!

-Ta...-Westchnął i spojrzał na mnie. -Chciałem seksu. Skoro już musiałem spędzić z tobą dzień to oczekiwałem, że dasz się przelecieć w schowku czy coś...

Jego spojrzenie było tak obojętne i odmiennie od wczorajszego, że poczułam ciarki.

-Chciałeś tylko seksu?-Spytałam ledwo powstrzymując płacz.

-A czego więcej można chcieć od kogoś takiego jak ty?

Łzy popłynęły.

I nie dałam rady ich powstrzymać.

Zaczęłam biec, ale zatrzymałam się nagle i odwróciłam.

-Nienawidzę cię, Agreste!!!!

____________________________________

😭😭😭😭😭😭😭😭

Głupi Adrien!

Teraz (przynajmniej tak myślę) powinnam dodawać rozdziały częściej. Mam nadzieję.

Jakieś reakcje na rozdział? Czekam.

A i jeszcze zapraszam do One shot'ów krótkie historię, które proszą o odwiedziny!

P.S. Alzheimer




Nick: LadyBug || MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz