Rozdział 1 - Od samego początku ★

1.9K 79 10
                                    

Kiedyś miałem przyjaciela . Był w tym samym wieku co ja , miał takie same zainteresowania co ja , lubił takie same jedzenie oraz ten sam świat .
Było mi z nim naprawdę dobrze . Miał na imię Ryutaro , ale wolałem mówić na niego Ryu ( bo było tak po prostu łatwiej ) . Z tego co pamiętam był naprawdę ładny - do tego stopnia , że chłopacy zaczepiali go z myślą iż jest dziewczynką . Te piękne zielone oczy , cudowny usmiech , powalające i zawsze miękkie blond włosy , przez które nawet słońce chowało się ze wstydu za chmurami , nieskazitelna cera oraz delikatny niczym puch dotyk - to wszystko robiło z niego idealną dziewczynkę . Hah ... mogło robić , ale on się nie dawał . Ilekroć , któryś z chuliganów go zaczepiał on odpłacał się ciosem w brzuch . Musiały to być naprawdę mocne ciosy jak na siedem lat bo za każdym razem chłopak uciekał z wielkim płaczem .

Kiedyś idąc z nim na spacer pomyślałem sobie - dlaczego nie mogę być taki idealny jak on ? Miał dosłownie wszystko : urodę , siłę , pieniądze ( jego rodzice byli bardzo bogaci ) , maniery oraz swoją wielką chęć do życia .

W pewnym momencie po przejściu przez bramę do jego willi zapytałem mu się dlaczego się ze mną przyjaźni skoro jestem o wiele gorszy od niego ?
Odpowiedział tylko :

- Bo dzięki temu wszystkiemu co mam , a czego ty nie masz mogę cię chronić .

Po tym zdaniu uśmiechnął się lekko i przytulił .
To było częste . Przytulał mnie przy każdej możliwej okazji , a ja mogłem tylko patrzeć jak ten bestroski uśmiech znika z jego cudownej twarzy na moich oczach .

W wieku trzynastu lat Ryu został osierocony przez swoich rodziców zostawiając mu tylko starszego brata i ... mnie .

(Przez chwilę tak pomyślałem ...)

To byli dobrzy ludzie , nigdy nikomu nie odmawiali pomocy . Część swoich pieniędzy przeznaczali na najróżniejsze cele charytatywne .
Byli też wspaniałymi rodzicami . Zawsze gdy przychodziłem do Ryu jego mama ( Misaki-san ) witała mnie ciepło i nigdy nie żałowała słodkości . Na jej stwarzy nigdy nie zobaczyłem złości , smutku czy żalu . Była naprawdę silną kobietą .

Z ojcem Ryu było odwrotnie nigdy nie widziałem aby się uśmiechał , jednak pod tą nieprzyjemną ( i przystojną ) twarzą kryło się złote serce albowiem nigdy za nic nie karcił Ryu , można było z nim pogadać jak ze swoim własnym ojcem ,a on nigdy nie wyjawił powierzonej mu tajemnicy . Gdy mojego przyjaciela nie było w pobliżu ,w sekrecie pokazywał mi własnoręcznie robione statki z papieru ... były naprawdę bardzo piękne .

Ale tego już nie ma ...

Gdy ta wieść dotarła do mnie od razu , z miejsca pobiegłem do Ryu i modliłem się , aby wszystko było z nim dobrze .
Zanim sprzątaczka zdążyła otworzyć do końca drzwi ja już biegłem przez salon potem po schodach , przebiegłem obok paru zamkniętych pokoi i otwierając z trzaskiem drzwi pomieszczenia , w którym przebywał Ryu zauważyłem płaczącego bożka skulonego obok łóżka na środku pokoju .
Bez zastanowienia objąłem go moimi rękoma i zaraz po tym płakaliśmy już razem .

Pogrzeb odbył się tydzień później . Na tym przykrym wydarzeniu zebrało się naprawdę baaardzo dużo ludzi , którym prawdopodobnie kiedyś pomogły osoby leżące teraz obok siebie w pięknej usłanej kwiatami satynowej trumnie .

Po tym zdarzeniu już nigdy nie zobaczyłem Ryu ...

To może wydać się głupie bo przecież byliśmy sąsiadami , a jednak ilekroć po niego przychodziłem zastałem tylko echo pukania lub dzwonka .
W środku czułem , że on tam ciągle jest , ale za nic nie wiedziałem dlaczego do mnie nie wychodzi .
Najpierw się zastanawiałem nad tym , ale później dopadła mnie depresja , która ciągnęła za sobą wspomnienia jak razem polowaliśmy na motyle ... jak łowiliśmy ryby na patykach ... jak znaleźliśmy chorego ptaszka i się nim opiekowaliśmy ... gdy wyszliśmy pewnej nocy razem pooglądać gwiazdy ... i gdy się przytulaliśmy bez żadnych ograniczeń pomimo naszego wieku ...

Płakałem ...

... prawie każdej nocy ... nie mając żadnego kontaktu ...
Pozostały mi tylko jego liczne zdjęcia ze mną ( i beze mnie ) , które powiesiłem na ścianie .

Nie chodził ze mną do tego samego gimnazjum , wydawało mi się , że nawet chodził do gimka do innego miasta ...
Bez niego byłem samotny i naprawdę bezbronny co skutkowało tylko popychaniem przez innych uczniów . Było tak niestety do końca gimnazjum . Przez moich napastników stałem się bardzo nieśmiały i niepewny siebie .

Aktualnie chodzę do liceum tutaj zdobyłem prawdziwych przyjaciół - Nagise , Yuu i Kibe . Są dla mnie teraz praktycznie najważniejszymi osobami .

Praktycznie ...

... bo moją głowę zajmuje jeszcze bardziej ważniejsza osoba , o której myślę praktycznie ciągle , nawet teraz kiedy jadę pociągiem do domu słuchając znowu smutnych piosenek ...

________________________

Na początku dziękuję , że zabraliście się za tą opowieść :D
Dużo czasu zabrało mi zebranie się i wymyślenie fabuły tej lektury :3 Moje zamiłowanie do fanfiction wzięło górę :P
Jeśli ci się spodobało zostaw po sobie ślad , pomoże mi to w zmotywowaniu się :D
I spokojnie jeśli zraziła cię moja powaga w tym rozdziale ( musiałam wytłumaczyć o co chodzi ) w następnych będzie o wiele lżej ;D

Dotyk ChłopcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz