Rozdział 7 - To nie to !

518 45 3
                                    

- Nagisa - zaczął groźnie nauczyciel - w tej chwili za mną ! Sachiko ! - krzyknął nagle nasz pedagog .

- T-tak !? - trochę się wystraszyłem , nasz nauczyciel był w prawdzie trochę zagubiony i zabawny , ale gdy się denerwował , mało kto miał odwagę odezwać się na lekcji .

- Idź z Ryutaro do pielęgniarki , ale to już !

- O-oczywiście ! Nie ma problemu ! - właściwie to i tak pewnie bym z nim poszedł . W tym momencie martwiłem się w szczególności o niego .

Pomogłem Ryu wstać - z grzeczności , bo myślę , że i bez mojej pomocy by dał radę .
Do gabinetu lekarskiego mieliśmy kawałek drogi mając na uwadze to , że nasza szkoła leżała na przeciwnym biegunie od pielęgniarki .

- Co ty jej powiedziałeś ? - nawet nie wiem kiedy to powiedziałem .

- Nic wielkiego .... - zgrywał bohatera ,jak zwykle .

- No Ryu proszę cię ! - uważałem , że ta sprawa jest dosyć poważna . Przecież Ryu nie mógł powiedzieć nic dobrego skoro Nagisa go uderzyła , a przecież to moi przyjaciele i nie mogę pozwolić na to aby się aż tak nienawidzili .

- O matko ... no zapytałem się jej co się stało . No a ona chyba nie miała ochoty ze mną rozmawiać i zauważyłem to i po prostu zacząłem wspominać nasze dobre czasy i powiedziałem , że Cię lubię no i tyle ...- widziałem jego naburmuszoną minę przeplataną z rumieńcem . Uwielbiałem u niego ten wyraz twarzy . Wyglądał wtedy jak obrażone dziecko . Słodkie .

- Napewno nie powiedziałeś nic nie miłego ?

- No przecież mówię , że nie ....

Byłem ciekawy jakie słowa tam padły , ale wiedziałem , że nawet gdybym góry przenosił i tak nic z Ryu nie wycisnę . Od czasu do czasu gdy dążyliśmy do piguły ( moja mama nazywa tak pielęgniarki ) zdarzało mi się spojrzeć na usta Ryu . Zauważyłem , że mają odcień delikatnego różu , ale nie wiedzieć czemu były dobrze widoczne . Były ni to wąskie , ni grube , tak w sam raz i pięknie wyrysowane . Dopiero teraz kiedy słońce otulało promieniami jego wargi zauważyłem jak dzisiaj słonecznie .
W końcu doszliśmy do gabinetu . Był otwarty , ale oczywiście pielęgniarki w środku nie było . Norma .

- Ryu , usiądź na te łóżko i się połóż .

- A co chcesz ze mną robić ? Operacje przeprowadzać ? - uśmiechnął się sympatycznie .

- A żebyś się nie zdziwił ! - zaśmiałem się lekko . Kiedyś byłem harcerzem ... właściwie nie ... byłem tam apteczką . Nigdy nigdzie nie wychodziłem z grupą ponieważ wolałem uczyć się chociaż w małej części medycyny i pierwszej pomocy . Rajcowało mnie to od początku . Zawsze gdy ktoś się zranił byłem ja . Umiałem zeszyć ranę ciętą , udzielić pierwszej pomocy , a nawet utrzymać człowieka przy pełnej świadomości gdy miał jakiś wstrząs czy coś , więc obmycie nosa i przyłożenie gazika nie było czymś wielce trudnym .
Przygotowując potrzebne rzeczy na opatrunek jeszcze raz spojrzałem na Ryu . Leżał . Leżał i patrzył się w okno podziwiając widoki . Podobał mi się taki spokojny i skupiony , co nie znaczy , że nie lubiłem jego szalonej osoby .
Przyznam się , że się w niego za patrzyłem tak bardzo , że nie zauważyłem rozlewającej się wody z małego kubeczka , który również spadł .

- O kurde ! - miałem zamiar podnieść kubek , ale prędzej uderzyłem się w głowę o otwartą szafkę i nie wiem z jakiej racji upadłem na ziemię z gazikami - Auć !!!

- Cholera Saichi ! - wstał szybko z łóżka i podszedł do mnie po czym złapał mnie za ramiona - Nic ci nie jest ?

- Nie , tylko moja głowa lekko ucierpiała - spojrzałem na niego - idź si - zobaczyłem jego oczy z tak bliskiej odległości , że momentalnie zapomniałem się i zarumieniłem .

- Saichi ? Coś się stało ? Mam coś na twarzy ? - przejechał delikatnie dłonią po gładkim policzku .

- N-nie ! Wszystko dobrze ! - wyrwałem się z jego uścisku i błyskawicznie znalazłem się na nogach idąc w stronę łóżka lekarskiego trzymając pogniecony gazik .
Będąc już przy łóżku położyłem gaziki na łóżku i zacząłem je rozkładać , kiedy usłyszałem lekki oddech blisko moich uszu . Momentalnie się obrociłem i znowu zobaczyłem piękne zielone oczy i kosmyk blond włosów spadających na czoło Ryu .

- Saichi - przybliżył się .

-S - słucham ... - byłem zmuszony usiąść na łóżku na podwyższeniu .

- Ja naprawdę przepraszam ... - jego głowa opadła na moje ramię ciągnąc za sobą cudowny zapach męskich perfumów .

- Z - za co ? - usłyszałem jak jego głos stawał się wyższy .

- Za to , że tak nagle podszedłem do Nagisy, wiedziałem , że jest dla ciebie ważna i tak się zachowałem ... proszę wybacz mi .... naprawdę mi przykro - objął mnie bardzo mocno , myślałem , że się rozpłacze .

- Nie Ryu ... to ja przepraszam za bycie takim niemiłym , gdyby nie moje głupie grymasy wszystko byłoby dobrze - zacząłem głaskać jego złotą, niesamowicie miękką czuprynę .

- Ale to moja wina , to ja sprowokowałem Nagise !

- Ryu , nieważne co się stało , ponieważ to już nie powróci . Ja ci wybaczam w 100% .

- Naprawdę ?! - jego głowa się podniosła i spojrzała na mnie z nadzieją .

- N-no jasne ! - uśmiechnąłem się do niego , żeby potwierdzić to co powiedziałem .

- Dziękuję Saichi ! - przybliżył swoje różane usta do mojego czoła i pocałował je , odgarniając ręką moje czarne włosy .
Przez chwilę poczułem ucisk w klatce piersiowej i z moich oczu popłynęły małe łzy .

- Ojeju Saichi ! Zrobiłem coś nie tak !? - zapytał , zauważając moje kropelki .

- Nie ... właściwie sam nie wiem dlaczego tak się stało ....

- Może to po prostu przez dzisiejsze wrażenia , ha ha .

- Bardzo możliwe - uśmiechnąłem się .

- Saichi ....

- Tak?

- Mogę cię przytulić ? - ni stąd ni zowąd.

- Mhm - już nie zaprzeczałem . W ramionach Ryu czułem się bezpiecznie i zapominałem o wszystkich złych rzeczach .

Kiedy Ryu mnie objął zniknęło to co niechciane , a ja dałem się ponieść i jeszcze bardziej się w niego wtuliłem .Promienie słoneczne oświetlały nasze ciała .

- Ej misiaczku - polubiłem to stwierdzenie .

- Hmm - coraz bardziej odpływałem .

- Wiem , że chętnie byś tak został na dłużej - racja- ale mi znowu krwotok z nosa leci i chciałbym już wykorzystać ten gazik .

- O cholercia !



Dotyk ChłopcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz