Rozdział 12

234 15 0
                                    

Ja i Ji siedzieliśmy chyba ponad godzinę w tej windzie. Na dodatek było nam bardzo gorąco, bo była klimatyzacja. Całe szczęście że Papa Yang ogłosił przez głośniki, że uwolni nas. Ale niestety to potrwa kilka minut.
-Kurwa! Ile można czekać?! - wrzasnęłam.
-Cicho. Zaraz będziemy uratowani, zobaczysz. - uśmiechnął się blado.
-Jasne kurwa. Hulk zrobiłby to w jedną sekundę.
-Za dużo filmów oglądasz Marvel'a. - zaśmiał się.
-Zamknij się. - wstałam i, zaczęłam zdejmować moją pod koszulkę. Jiyong nie spuszczał ze mnie wzroku. Patrzył na mój każdy krok.
-Co się tak gapisz? Nigdy mnie nie widziałeś w bieliźnie? - zapytałam kpiąco.
-Widziałem. Ten widok nigdy mi się nie znudzi. - mrugnął oczkiem.
-Super. Bo tak się składa... Że zdejmę wszystko z siebie i...
-Wszystko?! Nago?! - popatrzył na mnie zaskoczony.
-Nie, debilu. Bieliznę zostawię na sobie. Tu jest tak gorąco, że nie da się tu oddychać. - westchnęłam.
-Posłuchaj... Chcę z tobą porozmawiać na poważnie. - wstał i, ruszył w moim kierunku.
-No słucham. - popatrzyłam na jego poważny wyraz twarzy.
-Ktoś chce mi życie zrujnować. Ja nie jestem i nie byłem z Taeyeon. Nie pierdoliłem innych lasek z klubów, bo tak naprawdę pragnąłem Ciebie. Wiem, że 24 na dobę słychać wszędzie nasze kłótnie, ale coraz dalej od siebie się oddalamy. Nie zauważyłaś? - złapał mnie za rękę, na co ja wyszarpałam ją z uścisku.
-Jiyong. Może kłamiesz, a może nie. Ale, nie będziemy znów razem. Nie mogę ci zaufać. Przykro mi, ale straciłeś u mnie szansę raz na zawsze. - szepnęłam.
Staliśmy tak wpatrzeni w siebie beznamiętnie. Na moje słowa, zrobił wielkie oczy z zaskoczenia.
-Czyli... To koniec? - zapytał smutno.
-Niestety tak. - popatrzyłam na niego smutno. On przysunął się bliżej mnie i mocno przytulił. Odwzajemniłam uścisk. Po chwili, Jiyong spojrzał mi w oczy i, namiętnie pocałował w usta. Objęłam go za kark, a on przyciągnął mnie do siebie bliżej.
-Ji, przestań... - mówiłam między pocałunkiem.
-Nie możemy tego zakończyć. Jest jeszcze jedna szansa dla mnie. Na pewno. - szepnął. Pociągnęłam go za kosmyk włosa, by się ogarnął... Ale to na nic. Teraz jest jak dzikie zwierzę, które chce zdobyć swoją zdobycz. Wiem, że nic już na niego nie zadziała, by przestał.
-Nie możemy...
-Ale ja cię pragnę... Nie pamiętasz jak byliśmy zakochani? Pieprzyliśmy się w moim aucie, na łące, w moim apartamencie. Był nam razem tak wspaniale... A ty chcesz to wszystko stracić? By nasze dziecko ciągle chodziło smutne? Bo ja nie. - objął dłońmi moje policzki.
-Ale...
-Żadne ale. Powiedz mi tylko, że mnie pragniesz!
-No dobra. Pragnę cię!
-Wiedziałem. - parsknął. Rzucił mnie na podłogę i zawisł nade mną.
-Ja ciebie również, skarbie. Nie umiemy, i nie chcemy się rozstać. I ty o tym dobrze wiesz. - przybliżył się znowu by mnie pocałować w usta. Zrobił tak. Poczułam lekką miętę z truskawką na jego ustach. Był taki napalony jak kiedyś.
Nagle usłyszeliśmy jak otwierają się drzwi od windy.
-Ji... Przestań.. - odepchnęłam go od siebie.
-Cicho. Nikogo tu nie ma. - uśmiechnął się i zaczął odpinać mi biustonosz.
-No, no. Nie sądziłem, że moja winda na was tak zadziała. - zaśmiał się Papa Yang. Ja i Ji oderwaliśmy się od siebie, wstając na nogi.
-Ja już sobie pójdę. - szepnęłam. Wzięłam swoje ubrania zakrywając się nimi, i szybko spierdalałam z tego miejsca.
Co ja zrobiłam?!

🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻

Jak myślicie? Czy bohaterka ulegnie i, wróci do dawnego związku? Czy też może nie i, znajdzie sobie kogoś innego?
Zobaczycie sami 😉
Do następnego ✋ 💋

Pożądliwa Miłość 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz