Nie zapomnij zostawić gwiazdki i komentarzy! ;)
Już jutro.
Ostatni dzień, kiedy rodzice będą w oficjalnym związku.Teraz to wydaje mi się takie jasne i zrozumiałe.
Dzisiejszy dzień postanowiłam spędzić z moimi przyjaciółmi. W domu wszystko było strasznie sztuczne.
Chciałabym uciec i już nigdy tu nie wracać.
Trochę zazdroszczę ojcu, że się wyprowadzi i nie będzie musiał wysłuchiwać tych ciągłych narzekań matki.
Ubrana w szare szorty i koszulkę koloru zgniłej zieleni, wyszłam z domu.
Byłam umówiona z Aną i Aliyah'ą. Miałyśmy spędzić czas we trzy.
Wsadziłam w uszy słuchawki, przez które słuchałam moje ulubione piosenki.
Szybkim krokiem przemierzyłam odległość między moim domem, a domem Aliy.
Zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam, aż ktoś mi otworzy.
Nie musiałam stać długo przed drzwiami, bo już po chwili w nich stanęła czarnowłosa dziewczyna.
-Jesteśmy same, bo rodzice są u dziadków. Jakby co, ja jestem chora i nie mogę ruszać się z domu. - Prychnęła, przedrzeźniając swoich rodziców.
-Ty zawsze jesteś chora. Na tą twoją śliczną główkę. - Zaśmiałam się i pogłaskałam jej czoło.
- No, no. Dobrze, że chociaż śliczną. - Podniosła palec wskazujący i zatrzasnęła za mną drzwi.
W korytarzu było dość czysto, pomijając rozrzucone buty dziewczyn.
Anne siedziała na kuchennym blacie i kroiła ser.
(Znaczy, próbowała kroić...)Ogólnie w całej kuchni było wszędzie, wszystko.
Na stole leżało wszystko, co jest potrzebne do przygotowania zapiekanek.
- Pomożesz, czy będziesz tak patrzyła? - Zwróciła się do mnie blondynka.
Zaraz we trzy wzięłyśmy się za przygotowywanie jedzenia.
~~~*~*~~~
Czas szybko nam minął. Po zjedzeniu zapiekanek zrobiłyśmy sobie maraton filmowy i było w miarę normalnie i spokojnie, pomijając wygłupy, skakanie po łóżkach, bitwę na poduszki i poparzenie przez piekarnik ręki Aliyah'i.
O 18:00, Anne stwierdziła, że źle się czuje i wyszła. Niedługo potem ja również byłam w drodze do domu.
Przez złą pogodę, zaczęło się ściemniać, więc przyspieszyłam kroku.
Wokół było szaro i ciemno, dlatego widziałam tylko kontury wszystkiego, co mnie otaczało.
W uszach miałam słuchawki, a ręce w kieszeniach szarej bluzy, którą dała mi czarnowłosa przyjaciółka. Za sobą czułam czyjąś obecność, ale nie odważyłam się tego sprawdzić.
Serce waliło mi jak oszalałe, a nogi miałam jak z waty. Po ciele przechodziły mnie nieprzyjemne dreszcze.
Mój ''spacer'' już go nie przypominał. Teraz prawie biegłam. Wyjęłam słuchawki i przysłuchiwałam się najcichszym odgłosom. Wyraźnie było słychać za mną kroki i sapanie. Nieświadomie odkręciłam głowę i od razu tego pożałowałam.
Za sobą ujrzałam sylwetkę jakiejś zakapturzonej postaci. Mogłam stwierdzić, że był to mężczyzna.
Bez chwili namysłu, zaczęłam biec ile sił w nogach. Niestety odgłosy za mną, nadal były słyszalne.
CZYTASZ
Stara przyjaźń
Teen FictionWybaczcie błędy! Opowiadanie miało zostać usunięte! Jako mała dziewczynka, była wesoła, szczęśliwa, radosna, grzeczna, z przyjacielem, którego znała od kołyski. Ale to było tylko w przeszłości... Julie to szesnastolatka, która kiedyś straciła coś...