— Na razie jest bez zmian... Cierpliwie czekam, czując ten wszechogarniający mnie dreszczyk emocji oraz adrenalinę... Jestem więźniem, niemogącym się uwolnić od ciemności, która mnie otacza... Jednak w pewnym momencie... las niebezpiecznie zbliżył się do okien...
— Zamknij mordę, Kevin... — wymamrotał Sebastian, czujnie obserwując ulicę.
Aktualnie siedział razem z Kevinem w taksówce i oboje czekali na moment, w którym John wyjdzie z mieszkania. Było nadzwyczaj spokojnie, co równało się z idealnymi warunkami do bezproblemowego porwania. To nie mogło się nie udać.
— Przepraszam, za bardzo się wczułem... — zachichotał młodszy mężczyzna. — Sądzisz, że miałbym szansę na zostanie pisarzem? Od dziecka chciałem pisać, jednak tata był temu przeciwny... W sumie był podobny do ciebie... To znaczy podobnie mówił, jak zacząłem mu czytać swoje opowiadania, ale w takich momentach używał ostrzejszych słów...
— Naprawdę? To ci niespodzianka... Nie spodziewałbym się tego... — odpowiedział z sarkazmem Moran.
— Dlatego piszę na swoim fanpage'u, co prawda anonimowo, ale jeszcze świat zobaczy, kto się za tym kryje — odparł dumnie. — W końcu się ujawnię i wszyscy będą mnie znać jako mistrza pisania Joh...
— Wyszedł — przerwał mu Moran, widząc jak Watson zamyka za sobą drzwi do mieszkania. — Dobra... — spojrzał na Kevina.— Wiesz, co masz robić, prawda? Więc nie sknoć tego.
— Tak jest! — odparł z szerokim uśmiechem mężczyzna, wychodząc z samochodu.
Plan był stosunkowo prosty. Kevin, miał śledzić Johna, do pewnego odcinka drogi, a później go zatrzymać. Tymczasem on miał dojechać taksówką w to samo miejsce i zabrać obu do środka. Wtedy byłaby już bułka z masłem. Stażysta miał unieszkodliwić Watsona, ewentualnie z jego pomocą, gdyby sobie nie poradził i ostatecznie mogliby pojechać na basen, na którym czekał już na nich szef.
To naprawdę byłby prosty plan. Byłby. Gdyby nie ten kompletny idiota, który w chwili, kiedy już mieli założyć na mężczyznę kamizelkę z materiałami wybuchowymi, zaczął się temu sprzeciwiać.
— Zostaw go! On jest taki biedny! Nie możemy mu tego zrobić! No, spójrz na niego! — wskazywał rozpaczliwie na Johna, który został przez nich uśpiony. — Pan Holmes się załamie! Przecież to jego John! On powinien być z nim! Ja... ja się na to nie zgadzam...
— Nie obchodzi mnie, czy się zgadzasz... Rób, to co do ciebie należy. Za niedługo Holmes tu będzie, a plan szefa dotyczy w znacznej mierze obecności Watsona — powtórzył mu po raz kolejny, zastanawiając się, dlaczego akurat on musi przez to przechodzić. — Chyba nie chcesz wywołać, po raz kolejny wybuchu złości u szefa, jak dzisiaj rano?
— Nie, ale... — spojrzał smutno w stronę Johna.
— W takim razie się ruszaj — podał mu zniecierpliwiony kamizelkę.
Kevin, ze spuszczoną głową podszedł do mężczyzny i założył mu materiały wybuchowe. Nie chciał, aby jego idol przez to przechodził. Jednak możliwość wpatrywania się z tak bliskiej odległości w Watsona sprawiała mu niesamowitą przyjemność, więc z drugiej strony się z tego nawet cieszył.
Zastanowił się przelotnie, jak Sherlock zareaguje, kiedy zobaczy swoją panienkę w opresji i z tego powodu uśmiechnął się do siebie nieznacznie. Widział oczami wyobraźni, jak mężczyzna ściąga z Johna kamizelkę, a potem pyta się go z troską, czy wszystko z nim w porządku. Następnie, po usłyszeniu odpowiedzi, pocałowałby go i kto wie... Może by wyszła z tego dość ciekawa sytuacja.
— Kevin...
A on... on by to widział... na żywo... napisałby takie opowiadanie, jakie świat dotąd nie widział. Ludzie by go uwielbiali. Stałby się naprawdę mistrzem pisania. Dostawałby wiele pochwał, może nawet i nagród.
— Kevin, kretynie! — krzyknął w jego stronę Sebastian, przez co został wyrwany od swoich myśli. Zauważył, że nieświadomie głaskał po głowie Watsona, na co szybko wziął rękę. Momentalnie, jednak zdał sobie z czegoś sprawę, przez co jego twarz zmieniła się nie do poznania. Poczuł jak automatycznie wszystko staje się dla niego jasne.
—To jest... naprawdę dobry pomysł — odparł nagle z ognikami w oczach, przenosząc wzrok na zaskoczonego Morana. — Szef, jednak jest wspaniały, za to co robi. W końcu go zrozumiałem... — odsunął się od Johna i zbliżył się do Sebastiana. — On też uwielbia Johnlocka.
— Co...?
— On ich zamierza połączyć, rozumiesz?! — krzyknął rozradowany, chwytając go za ramiona i potrząsając nimi. — Na tym to wszystko polega! Mój Boże... — odsunął się od niego i zaczął chodzić po pomieszczeniu podekscytowany. — To wiele wyjaśnia... Ja... ja mu w tym pomogę. Zrobię wszystko, aby mu pomóc... Nie zawiedzie się na mnie...
Sebastian, wpatrywał się w niego z lekko rozchylonymi wargami, jakby chciał coś powiedzieć. Szybko je jednak zamknął, zdając sobie teraz ostatecznie sprawę, że żyje wśród wariatów i nie ma sensu strzępić języka, aby ich w jakimś stopniu zrozumieć.
~~~
Trututu! Witam w nowym rozdzialiku! Wiem, że jest krótki, aczkolwiek w tym ff będą pojawiać się właśnie w takiej długości (chociaż może się zdarzyć wyjątek, who knows).
Poza tym nie wiem jak wy, ale ja po tym rozdziale polubiłam jeszcze bardziej Kevina :D Jest taki... no... jak my! Jak ten szalony fandom Sherlocka, który mając nawet niewielką informację o nowym sezonie zaczyna szaleć! A ludzie, co shipują Johnlocka, to uhh... z pewnością znajdą w tej postaci wiele z siebie (ja znalazłam XD).
![](https://img.wattpad.com/cover/64120073-288-k465424.jpg)
CZYTASZ
The Private Life of Jim Moriarty | PL
FanfictionZastanawialiście się kiedyś, co się działo w życiu jedynego przestępcy-konsultanta, od momentu jego pierwszego spotkania z Sherlockiem ? Co go skłoniło do jego następnych ruchów i decyzji? O co tak naprawdę chodzi w jego ''The Final Problem''? I co...