IV

841 90 88
                                    

Kevin zaczął nerwowo gryźć paznokcie u dłoni, kiedy nagle do jego uszu dobiegł dźwięk tak bardzo znanej mu piosenki. Spojrzał ukradkiem na Sebastiana, aby zauważyć jedynie wymalowane na jego twarzy zdezorientowanie, podobnie jak u Sherlocka oraz Johna, którzy posłali sobie pytające spojrzenia. Jedynie jego szef beznamiętnym wzrokiem wpatrywał się wprost na detektywa, jakby bił się z własnymi myślami czy ma odebrać połączenie.

W końcu mężczyzna przymknął oczy i wydał z siebie zirytowane westchnienie, przeklinając w myślach osobę, która śmie zakłócać mu jego pragnienie śmierci z detektywem u boku.  

- Będziesz mieć coś przeciwko, jak odbiorę? - zapytał mężczyznę z widocznym grymasem na twarzy.

- Nie, nie, proszę - rzucił lekceważąco brunet, dalej celując w niego pistoletem. - Masz czas do końca życia. 

Jim po usłyszeniu odpowiedzi z lekkim ociąganiem wyciągnął komórkę ze swojej kieszeni i spojrzał na wyświetlacz. Mężczyźnie ukazał się nieznany numer, który jedynie zapewnił go w tym, że to prawdopodobnie nowy klient rozpaczliwie bijący się o jego uwagę. Czyż naprawdę zwykli ludzie nie są uroczy? 

Przejechał palcem po ekranie, a następnie przyłożył komórkę do ucha.

- Halo? 

- Dobry wieczór, pan James Moriarty? - usłyszał skrzeczący męski głos zza słuchawki.

- Oczywiście, że tak. Czego chcesz? - spytał znudzonym tonem, przy okazji bezgłośnie mówiąc w kierunku Sherlocka ''przepraszam'' za to, że ktokolwiek miał czelność im przeszkodzić. Brunet natomiast sarkastycznie poruszył bezdźwięcznie ustami, mówiąc ''w porządku'', będąc w sumie bardziej zaciekawionym tym z kim właśnie on rozmawia.

- Dzwonię w pewnej delikatnej sprawie... - przyznał zawstydzony mężczyzna, na co Jim przewrócił oczami, niecierpliwie słuchając co ten ktoś ma mu do powiedzenia. Obrócił się mimowolnie tyłem do detektywa, czekając na jakiekolwiek wyjaśnienia. - Pan dwa dni temu kupił w moim sklepie internetowym dwie figurki funko pop, jednak na nieszczęście zabrakło nam w magazynie figurki Sher...

- Powtórz to! - wykrzyknął z furią Jim do słuchawki, automatycznie obracając się przodem do doktora oraz detektywa.

- No... nie mamy panie tej figurki - odpowiedział skołowanym tonem. Właściciel sklepu był w sumie przyzwyczajony do podobnych reakcji ze strony swoich klientów, aczkolwiek jak dotąd nie słyszał jeszcze zbulwersowanego, dorosłego mężczyzny, który by tak bardzo przeżywał brak dziecinnej figurki. 

''Pewnie jakiś kolekcjoner'', pomyślał mimochodem. 

 - Powtórz to... - dodał jeszcze raz Jim - i wiedz, że jeśli mnie okłamujesz, znajdę cię i obedrę ze skóry... - odparł z jadem w głosie, przeciągając literkę 's' przy słowie 'skóra', powodując, że Sherlock przeniósł swój osłupiały wzrok na Johna, nie rozumiejąc o co właściwie chodzi.

- Hę? Głuchy pan jest czy jak? Nie mamy tej figurki - powtórzył ponownie mężczyzna. - Ewentualnie w następnym tygodniu możemy zamówić kolejne sztuki, bo sprzedają się jak świeże bułeczki. Chociaż może... - zastanowił się przez moment - może jednak jest ta figurka, którą pan chce kupić, więc może ja jeszcze raz spraw... 

- Zaczekaj - przerwał mu Moriarty, odrywając komórkę od ucha. Ze wzrokiem wbitym w podłogę powoli skierował się w stronę detektywa, który poprawił szybko swoją dłoń na pistolecie, rzucając okiem na kurtkę z bombą, po czym z powrotem na samego Jima. 

Mężczyzna nagle się zatrzymał, dalej będąc skupionym na swoich myślach, które gruntownie analizowały aktualną sytuację. Musiał to dobrze rozplanować. Nie może pozwolić, aby ktokolwiek zburzył jego obmyślany plan posiadania swojej własnej podobizny w formie figurki oraz tak samo figurki Sherlocka. Pomyśleć, że tak rozpaczliwie czekał, aż kurier mu je przywiezie, a wtedy nareszcie by sobie je postawił na półce w swoim biurze. Chociaż nie, to zły pomysł. Musi stwarzać autorytet. Jego biuro jest publicznie, więc każdy może do niego wchodzić, a zobaczenie figurek przez osobę niepożądaną nie byłoby czymś dla niego użytecznym. Każdy idiota spostrzegłby się o co chodzi, każdy wiedziałby, że tak naprawdę on wewnętrznie pragnie detektywa nie w taki sposób w jaki powinien. Wyłączając swojego przygłupiego stażysty Kevina, o którego nawet nie musi się martwić, jeśliby coś zauważył. Jednakże jeśli chodzi o innych to jego sekret zostałby wystawiony na światło dzienne, a przecież nie może sobie na to pozwolić. Nie on. Najlepiej powinien trzymać figurki w ukryciu, a w chwilach rozpaczy wyciągać je i patrzeć jak bardzo do siebie pasują. Jak bardzo on pasuje do Sherlocka. To jest zbyt kusząca wizja, aby teraz pozwolił na swoją własną śmierć, tym samym zaprzepaszczając szanse na bycie z detektywem. Da Sherlockowi czas na przemyślenie, już brunet zobaczył na własne oczy do czego jego osoba jest zdolna. W sumie powinien już teraz zrozumieć, że są dla siebie stworzeni, a ich wspólne chwile związane byłyby w dużej mierze z licznymi morderstwami oraz dominacją nad światem. Niestety, mężczyzna jeszcze jest zaślepiony czynieniem sprawiedliwości i ratowaniem bezsensownych istnień ludzkich. Ach, gdyby tylko był pod jego skrzydłami z pewnością zmieniłby mu jego błędny tok myślenia.  

The Private Life of Jim Moriarty | PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz