VIII

371 40 29
                                    

- Musisz uświadomić sobie tylko jedno: to nie skończy się w łóżku. Nie będzie między nami relacji BDSM. Sub-dom.

- Kevin... 

- Ciii - kładzie mu palec na ustach, aby go powstrzymać od powiedzenia czegoś jeszcze. - Nie będzie pana i pieska podczas seksu. Nie będzie haseł bezpieczeństwa, bo znam cię za dobrze, by się w to bawić - oblizuje spierzchnięte wargi i odchrząkuje, aby opanować dreszcze wzdłuż kręgosłupa. - Nie pragnę cię wyłącznie w łóżku. Chcę cię posiąś...

Uciął, obrywając niespodziewanie w twarz poduszką, przez co o mało nie upadł z krzesła. Na całe szczęście trzymał mocno komórkę w dłoni, dzięki czemu uniknął wizyty w serwisie, aby wymienić ekran na nowy, jeśli jego telefon doznałby bliskiego spotkania z podłogą. Jak mógłby przeżyć bez niej kilka godzin? W przypadku, gdy oczywiście pan za ladą byłby tak miły, że zrobiłby to od razu i nie musiałby czekać dzień lub dwa. Chyba, że przyszedłby z kolegami z pracy Stevenem oraz Markiem, dwoma zabójcami, którzy porozmawialiby sobie w cztery oczy z mężczyzną. 

Dziwił się tylko, dlaczego ludzie po przyjemnej wymianie zdań w kantorku z jego przyjaciółmi drżeli ze strachu i o mało nie schodzili na zawał, kiedy spełniali ich życzenia. Z tego powodu jedynie w ostateczności skorzystałby ponownie z ich usług, bo on miał jakoś inny wpływ na otoczenie. Wystarczyło z jego strony powiedzieć nazwisko szefa i każda osoba, do której przyszedł do sklepu traktowała go jak jakiegoś hrabię. 

Pamiętał jak raz Sebastian posłał go do Tesco, aby kupił herbatkę na zaparcia dla szefa, bo męczył się z nimi od paru dni. Musiał kasjerce konspiracyjnie przekazać nazwisko Jima, aby ta przepuściła go na początek kolejki bez dłuższego gadania. Ach, mógł z łatwością przywołać sobie odór w łazience po paru godzinach, gdy szef z sukcesem się załatwił. Zdawało się, że powstał tam na pewny okres drugi Czarnobyl. To były dość przyjemne czasy.

- Wyjdź, ciołku! - krzyknął ze świecącym się od gniewu spojrzeniem Moriarty. 

- Ale... ale... ominie pana najlepsza część, kiedy będą się całować - zaznaczył z ożywieniem stażysta, przysuwając się razem z krzesłem do mężczyzny. - I kiedy John będzie na podło...

Jim chwycił go za koszulę i przyciągnął do siebie, że Kevin głośno przełknął ślinę pod wpływem wkurzonej miny mężczyzny. Zauważył, iż jego szef kurczowo powstrzymuje się od nierzucenia nim o ścianę i przed okładaniem go z całej siły pięściami, tylko dlaczego? Co mogło go tak rozzłościć? Podobno brak stałego partnera powoduje u ludzi chęć mordu. W sumie, to nie było nawet głupie. To miało sens. Od początku swojej kariery u boku szefa nie spotkał wybranka jego serca. Zresztą szef mówił cały czas o panu Holmesie, ale wiadome było, że mu kibicuje i pomaga jego związkowi z panem Watsonem. Żadna inna opcja nie chciała mu przejść przez myśl. 

- Przeczytaj choć jedno słowo więcej z tego pieprzonego opowiadania, albo obiecuję ci, że osobiście wydłubie ci widelcem oczy, zrozumiałeś? - w jego głosie zabrzmiała groźba, która sprawiła, że Kevinowi zmiękły nogi. Serce podeszło mu do gardło a po ciele przeszło przyjemne mrowienie. Jego szef był taki pociągający, kiedy był w takim stanie. Wystarczyło tylko zlekceważyć uczucie obaw o własne życie, gdy mężczyzna wyglądał jakby chciał mu rozerwać tętnice szyjną.

Kiwnął jedynie głową w geście zrozumienia a Jim zwolnił ucisk, odpychając go od siebie z wyrazem zmęczenia jego osobą. 

Powrócił ociężale do pozycji leżącej na łóżku, poprawiając na sobie kołdrę, która mu zanadto zjechała, podczas ataku na swojego stażystę. Był wyczerpany ostatnimi wydarzeniami. Adler nie dała rady uwieść jego prawiczka, co równało się z jego przegraną, bo nie odsunęło to od siebie Sherlocka oraz Johna. Co więcej, gdy wracał wspomnieniami do rozmowy z opętaną siostrą Holmesów to robiło mu się tak niesamowicie źle, że nie miał siły wychodzić ze swojego pokoju. Nawet masowe zabójstwa Sebastiana nie powodowały u niego takiej frajdy, kiedy jego pracownik z dumą przynosił mu w podarunku serca ofiar. A fantazjowanie o detektywie spowiła jedynie przykra rzeczywistość i wiedza, że ta passa dłużej nie będzie mogła trwać. 

The Private Life of Jim Moriarty | PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz