III

1.1K 84 74
                                    

Dzisiaj rozdział troszeczkę w innym wydaniu, ale prawdopodobnie będzie to obowiązywać tylko w tym.

Miłego czytania ♥

~~~~

- Jeśli nie przestaniesz się wtrącać... Spalę cię... Wypalę serce z ciebie.

- Zostałem wiarygodnie poinformowany, że takowego nie posiadam.

- Jednak oboje wiemy, że to nie jest do końca prawda.

- Tak... - wydusił z siebie rozemocjonowany Kevin, nieprzytomnie stukając palcami o ekran komórki, która od ponad pięciu minut wydawała z siebie dźwięki przychodzących powiadomień. To było piękne. Czuł jak serce bije mu jak oszalałe, gdy ledwo co opublikował coraz to nowsze posty na swojej stronie, aby zrelacjonować innym ludziom co dokładnie się tutaj dzieje. Właściwie, to właśnie ta świadomość, że jeszcze gdzieś tam istnieją ludzie, którzy wraz z nim dzielą tę nutkę szaleństwa była bardzo dopingująca. Dlatego też od samego początku, mając u boku broń, którą szczerze mówiąc nie miał pojęcia po co jest mu potrzebna, trzymał w gotowości swojego smartfona, aby rozpocząć relację ze zdarzenia.

Początek był wręcz cudowny. Sherlock, który dotarł tutaj wyłącznie po to by uratować swojego ukochanego, John czekający na swojego wybawiciela oraz szef.... Jego wspaniałomyślny szef. Ukartował to wszystko tak dokładnie, że zaraz po tym jak go zobaczył to jego euforia wzrosła o wiele, wiele bardziej. Był mu wdzięczny. Cholernie wdzięczny. Co prawda dostał sobie, gdy tylko podbiegł do niego i go z całej siły przytulił, jednak nie przejmował się tym. Wiedział, że w głębi duszy szef jest bardzo wrażliwym człowiekiem i to co zrobił tak naprawdę bardzo go rozczuliło. A swoją agresją, popędami do grożenia ludziom lub w ostateczności uderzeniem kogoś to ukazywał innym swoją wdzięczność oraz troskę. W tym wypadku najczęściej jemu.

- Odłóż ten pieprzony telefon i celuj w Holmesa... - rozkazał mu Sebastian, który badawczo wpatrywał się na to, co się dzieje na basenie. Z wielką przyjemnością trzymał wycelowany w samego Watsona karabin snajperski, a zaraz po tym jak bezczelnie rzucił się na Moriarty'ego, aby Holmes miał szansę na ucieczkę, to tylko czekał aż będzie miał okazję go zastrzelić.

- Już, już... Spokojnie... - wymamrotał mężczyzna, kończąc pisać hasztagi do najnowszego posta.

Z uśmiechem na ustach kliknął ''opublikuj'', po czym schował komórkę do kieszeni i z niebywałym zadowoleniem, wycelował bronią w bruneta

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Z uśmiechem na ustach kliknął ''opublikuj'', po czym schował komórkę do kieszeni i z niebywałym zadowoleniem, wycelował bronią w bruneta. Bardzo dobrze wiedział, że to wszystko jest ustawione i tak naprawdę nikt tutaj nie umrze, więc zrobił to bez wahania.

 Bardzo dobrze wiedział, że to wszystko jest ustawione i tak naprawdę nikt tutaj nie umrze, więc zrobił to bez wahania

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Był jednak tak skoncentrowany na pisaniu postów, że nie zauważył, iż jego szef opuścił basen. Miał już spytać Sebastiana, gdzie zniknął, ale to co właśnie zobaczył, sprawiło, że poczuł gulę w gardle, przez którą nie mógł nic z siebie wydusić. Automatycznie oblały go zimne poty, a jego ciało wstrząsnęły tak bardzo znane mu dreszcze. Miał ochotę krzyczeć, piszczeć, skakać z radości, przytulić każdego, kto by się teraz mu napatoczył i jedynie dziękować, że życie jest takie piękne. Nic nie było już tak ważne. Wszystko zbladło pod wpływem widoku Sherlocka, który ściągnął z Johna kurtkę, po czym uklęknął przed nim i zaczął pozbywać się z niego kamizelki z bombą.

Kevin, znajdował się w tak idealnym miejscu, że mógł doskonale zobaczyć tę chwilę, dzięki której w mgnieniu oka spełniły się wszystkie jego marzenia. To była po prostu definicja prawdziwego piękna.

- Ta rzecz.... którą chciałeś zrobić... - usłyszał jak Sherlock odchrząknął i zaczął nerwowo gestykulować. - To, co oferowałeś... było... - przerwał swoją wypowiedź, szukając w głowie najodpowiedniejszych słów do tej sytuacji - dobre...

- Cieszę się, że nikt tego nie widział... - zaczął John, powoli się uspokajając.

- Hm?

- Ty, ściągający ze mnie ubrania na ciemnym basenie. Ludzie mogliby gadać.

- Ludzie robią o wiele więcej... - odetchnął, a następnie uśmiechnął się jednym ze swoich najszczerszych uśmiechów do Johna, a ten go odwzajemnił, po czym oboje zaczęli się chichotać.

- Gdybym tylko mógł ich zastrzelić... - wymamrotał grobowym tonem Moran, patrząc się na ten moment z obrzydzeniem. Usłyszał jak w tej samej chwili Kevin podciągnął nosem, więc automatycznie spojrzał na niego. Był zażenowany widokiem mężczyzny, który z załzawionymi oczami obserwował Sherlocka oraz Johna, a jego ręce trzęsły się ze szczęścia. W tej chwili miał ochotę sobie strzelić mocnego facepalma. Dlaczego ten idiota dalej z nimi pracuje?

- Wybaczcie chłopcy, jestem taki zmienny... - doszedł do jego uszu znajomy głos, który dzięki Bogu zatrzymał od razu tę karuzelę szaleństwa.  - To moja słabość, ale będąc szczerym, to moja jedyna słabość! - kontynuował wesołym tonem Moriarty. - Nie mogę ci pozwolić kontynuować, po prostu nie mogę. Mógłbym starać się ciebie przekonać...  - spojrzał w górę, po czym sam się rozbawił własnymi słowami. - Jednak wszystko to co mam powiedzieć już przeszło ci przez myśl.

Sherlock, po jego słowach obrócił od razu głowę w stronę Johna, jakby chciał się dowiedzieć, co ma dalej zrobić. Mężczyzna kiwnął mu porozumiewawczo głową, będąc przygotowany na to co ma się wkrótce wydarzyć.

- Prawdopodobnie moja odpowiedź, przeszła przez twoją - zwrócił się w stronę Jima, celując w niego pistoletem, a po chwili zniżył rękę z bronią w kierunku leżącej na podłodze bomby.

Czas zatrzymał się jakby w miejscu. Sherlock, utrzymywał z Moriarty'm kontakt wzrokowy próbując dalej zachowywać stoicki spokój, który tak bardzo emanował od Jima. Z kolei, John, z zapartym tchem miał wzrok wbity w bombę, czując jak, tylko sekundy dzielą jego oraz Sherlocka od niechybnej śmierci. Natomiast, Sebastian, z nieodgadnioną miną patrzył na tą całą sytuację, tym razem biorąc za cel Holmesa. Zdecydował, że w najodpowiedniejszej chwili, kiedy Holmes, będzie miał zamiar pociągnąć za spust, to go zlikwiduje. Nawet, jeśli Moriarty, będzie potem na niego wściekły i kto wie, co będzie zamierzał z nim zrobić. Wyłącznie Kevin, śledził ten moment ze zniecierpliwieniem, bo w końcu to prowadzi do rozpoczęcia związku między Sherlockiem a Johnem. Nie wiedział w jaki sposób, ale czy to ważne? Przecież to plan szefa.

Zaczął nerwowo gryźć paznokcie u ręki, kiedy nagle...

~~~

Ha! Wiem... jestem taka zła, bo skończyłam w takim emocjonującym momencie. Z pewnością nikt nie wie, co się stanie na początku kolejnego rozdziału. Nie próbujcie nawet zgadywać i tak wam się nie uda.

Jednak tak na serio, to mam nadzieję, że się podobało i pozostało mi wam życzyć cierpliwości do kolejnego rozdziału :D


The Private Life of Jim Moriarty | PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz