Rozdział 18☞ Nowe przyjaźnie.

57 6 2
                                    

Myślałam, że przeżyje szok kiedy spotkam członków GOT7, a jednak w chwili kiedy się z nimi witałam było to dla mnie naturalne, jak bym poznawała nowych kolegów ze szkoły, a nie idoli, chociaż nie powiem to było niezłe łał, kiedy przytulił mnie mój bias, ale ćsiii.

-Miło was poznać.- Powiedzieli chórem członkowie GOT7.

-Was również.- Odpowiedziałyśmy z Biszu.

-Macie może ochote gdzieś z nami dzisiaj wyskoczyć? Troche się poznamy, wiecie sekreciki itp.

-No pewnie!! Z miłą chęcią was poznamy!! W internecie wyglądacie super, jak i w teledyskach, ale na żywo...poprostu łał!- Dopiero po wypowiedzeniu tych słów zdałam sobie sprawe, że powiedziałam je na głos i momentalnie szczeliłam buraka, jednocześnie chowając się za YugYeomem stojącym obok mnie.

-Hahah! Jak przestaniesz się chować, to będziesz nawet mogła dotkąć, żeby sprawdzić, czy aby napewno jesteśmy prawdziwi!- Mimowolnie troche się uśmiechnełam na żart Marka.

-Sorry, ona może dodtykać tylko mnie...no ewetualnie Biszu.- Odezwał się Kookie, po czym poczułam jak ktoś mnie przytula od tyłu.

-Ej!! A mnie ktoś spyta o zdanie? Też mam prawo coś powiedzieć , apropo tego kto mnie może dodtykać, a kto nie.- Biszu skrzyżowała ręce na piersi i zrobiła naburmuszoną mine.

- A ja moge cie dodtknąć? Jesteś taka malutka i słodziutka, że aż chce się poprzytulać...-chłopak śmiesznie poruszył brwiami.

-Sorry Jackson tylko ja moge ją dotykać....no i ewenyualnie Mizu.- W tym momęcie zauważyłam jak V staje za Biszu i wymienia chytre spojrzenia z chłopakiem, który aktualnie mnie ściska.

- A wy sorry bardzo, co? Naniki nasze, czy jak? Pozwólcie, że ja z Biszu będziemy decydować o tym kto nas będzie dotykał, a teraz napewno tymi osobami nie będziecie wy.- w tym momęcie wyrwałam się z uścisku ciastka, oraz wyrwałam Biszu z uścisku V.

-Eejjjj!!-krzyknął jak dziecko Alien.

-Nie ej, tylko wy teraz stąd grzecznie idziecie, a my idziemy z chłopakami.-widząc ich zdziwienie i wahania postanowiłam ich ulewnić, że mają już sobie iść.- No już, sio sio.-pomachałam rękami, a chłopcy z niezadowoleniem i ociąganiem wrócili do reszty zespołu.

-To co, gdzie idziemy?- zapytała wesoła Biszu.

-A co powiecie na karaoke?- zapytał BamBam.

-No pewnie!!- pisnełam razem z Biszu.

***

"Postanowiliśmy razem z członkami zespołu, że się przejdziemy do karaoke, bo nie było to daleko, droga miała nam zająć jakieś 10 minut.

-Ej czy wy i oni jesteście razem?-To pytanie Marka mnie troche zdziwiło.

-Nie, Kookie to mój przyjaciel, skąd ten pomysł?-spojrzałam na niego ze zdziwieniem.

-Poprostu tak to troche wyglądało, wyglądali na lekko zazdrosnych więc.. Tak mi się jakoś skojarzyło.

-Aha rozumiem, w każdym razie Kookie to mój przyjaciel.-Powiedziałam, że rozumiem, ale tak naprawde średnio rozumiałam jego spostrzeżenia.

-A ty Biszu, jesteś z Tae?- Tu Mark zwrócił się do mojej przyjaciółki.

-Nie, znaczy nie wiem...znaczy..-Tu Biszu spóściła głowe, a ja nie mogłam uwierzyć.

-Czy ja o czymś nie wiem?- zapytałam ze zdziwieniem, zażenowaną przyjaciółke.

-No bo...jak byliśmy na tej łączce, a ty z Ciastkie poszliście do lasu, to Alien mnie polizał....-Biszu zdawała się zapadać pod ziemie z każdym wypowiedzianym słowem.

-I co w tym niezwykłeho, że cie polizał?-Zapytał za mnie ciekawy Mark.

-No bo..potem mnie pocałował, i powiedział, że mnie kocha!- Biszu wypowiedziała te słowa z szybkością karabinu, po czym ucichła.

-No nie gadaj!! Serio? On potrafi być poważny? I dopiero mi o tym mówisz?!- Nie mogłam w to wszystko uwierzyć.

-To ja was może na chwile zostawie.-Mark dyskretnie wycofał się do reszty.

-Tak jakoś wyszło?-zapytała z nadzieją dominika.

-Wiesz co? Pogadamy sobie w domu..A teraz na karaoke!!- Ostatnie zdanie wykrzyczałam i podbiegłam do reszty.

Po kilku minutach drogi staneliśmy przed wejściem do lokalu. Po kolei weszliśmy do środka, a gdy już tam byliśmy, bardzo zachwyciłam się panującym tu wystrojem i klimatem, nie było tu jakiś przesłodzonych, ozdób czy różowych ścian, za to ściany były czarno-fioletowe, a gdzie niegdzie czerwone, stały tu różne skrzórzane fotele i kanpy, a przy jich grafitowe stoły, bar z jedzeniem i napojami stał po lewej stronie, a na samym środku widniała scena na podwyższeniu, na którą skierowane kolorowe światła, oraz nad którą wisiały 4 ekrany z tekstami piosenek, jednym słowem było tu tak idealnie.

-To co, kto oierwszy śpiewa?-zapytał BamBam patrząc pokolei na każdego.

-Może nasze nowe koleżanki spróbują pierwsze?- Myślałam, że zabije Marka za tą propozycje.

-Chyba sobie śnisz.-Biszu zgromiła Marka wzrokiem.

-No dalej dziewczyny, my pójdziemy kupić coś do jedzenia i picia, a wy wybierzcie piosenke, raz raz.

-Ale..-Nie dano mi było coś powiedzieć, gdyż YugYeom pomachał nam i razem z resztą ruszył do Barku.

-Ehhh...to co śpiewamy?-zapytałam równie nie zadowolonej Biszu.

-Wiesz..nie koniecznie musimy zaśpiewać korańską piosenke, a może by tak im zaśpiewać coś po polsku?- Moja przyjaciółka wpadła na dobry pomysł.

-Chymmm a co powiesz na Sylwie Grzeszczak-Tamta dziewczyna?

-Idealnie!! To włączajmy i śpiewajmy zanim wrócą, ich wina jak nie zdąrzą.

-Ok, no to szybko.-Po tych słowach szybko wyszukałyśmy minioną piosenke i zaczełyśmy ją śpiewać, niestety chłopcy wrócili w połowie, więc nasz plan się nie powiódł, ale nie było tak źle.

-Fajna piosenka, zakładam, że polska, tak?-Zapytał się nas Jackson jak tylko dołączyliśmy do reszty przy stoliku.

-A no polska.-Poinformowała go Biszu.

-O czym jest?-atu wtrącił się YugYeom.

-O dziewczynie, która ma rozdwojenie jaźni, rozumiesz, bardzo ciekawe.

-Aha.-Na poważną mine YugYeoma wszyscy wybuchliśmy śmiechem.

Troche pogadaliśmy, potem chłopcy zaczeli śpiewać różne piosenki, chociaż po pewnym czasie i po paru piosenkach, jak i drinkach, było to nardziej śmianie się, a nie śpiewanie, ale ćsiiiii nie oceniaaamy, niewolno.

-Zaraz wracam.- wstałam z zamiarem pójścia do toaletu, ale ręka która złapała mnie w talii, skutecznie mi to uniemożliwiła.

-Mizuuu..nie zostawiaj mnie samego z nimi, zostań ze mną.-Gdy usłyczałam prośbe, już wiedziałam, kto mnie aktualnie trzyma.

-YugYeom wiem, że jesteś biedny, samotny, zastraszany, a przede wszyatkim pijany, ale ja musze iść do toalety.-Próbowałam zdjąć z siebie jego ręke, ale średnio mi to wychodziło.

-Nie musisz! Musisz ze mną zostać!-Stwierdził YugYeom poczym pociągnął mnie sobie na kolana.

-Ehhh....haloo weźmie go ktoś?-Popatrzyłam z nadzieją na reszte.

-Niestety, ty się z nim męcz.

-Cudownie.-Burknełam pod nosem.

Siedziałam na kolanach YugYeoma, gdy spostrzegłam znaną mi postać w drzwiach wyjściowych. Nie mogłam uwierzyć, przyjechali w samą pore.

Koniec rozdziału, przepraszam, żevtaki krótki :/ mam nadzieje, że się podobało, plus dziękuje, że ktoś to czyta ^^

Save Me||BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz