Rozdział 4

627 39 1
                                    

~o~
Po ciężkich trudach SHINee stawili się pod drzwiami dormu EXO. Przyjechali samochodem Minho, ale byli oczywiście mocno spóźnieni przez Key, który musiał wyglądać idealnie i dwie godziny blokował innym łazienkę. Wszyscy byli podekscytowani oprócz Taemina. On jeden z całej grupy uważał to za zły pomysł i nie miał ochoty tu być. Trzymał się na uboczu grupy, a kiedy Onew zadzwonił do drzwi, skrył się za Minho. Otworzył im Chanyeol i z uśmiechem zaprosił do środka.
- Zapraszam. Wchodźcie - kiedy zobaczył, że Taemin się wlecze, dodał: - Nie bój się. Nie ugryzę cię - i pociągnął go za rękę do salonu, a za nimi ruszyli pozostali członkowie zespołu.
- Ej! Zaczęli bez nas - powiedział z wyrzutem Key.
- A niby czyja to wina, że przyjechaliśmy tak późno? - dogryzł mu Minho.
Key pozostawił to bez komentarza i zaczął rozglądać się po mieszkaniu Exo. Zaglądał im w każdą szufladę, w każdy kąt. Nawet zajrzał im do szafy (gdzie Xiumin z rana szukał Narni, ale jej nie znalazł). W końcu Suho nie wytrzymał i spytał się, czy coś zgubił. Key wzruszył ramionami.
- Tak się tylko rozglądam, ale nie znalazłem nic ciekawego.
W czasie kiedy Kibum rozglądał się po pomieszczeniu, do Chanyeola podbiegł Baek. Uwiesił się mu na ramieniu i przysunął swoje wargi do jego ucha. Mruczał mu coś po cichu, próbując namówić go na jeden ze swoich pomysłów. Wyższy tylko kręcił głową, nie zgadzając się ale Baekhyun nie ustępował. Nawet wtedy, gdy usłyszał kategoryczne nie i pochylił sie po raz ostatni do ucha Chana. Przejechał swoim językiem po małżowinie, by następnie złapać ją zębami i ugryźć, mrucząc ciche „Channie, noo...". Chanyeol jęknął, a złośnica Baekkie uradowany klasnął w dłonie i w podskokach popędził w stronę Luhana, który siedział na kolanach Sehuna. Pociągnął go za nadgarstek w chwili, gdy miało dojść do aktu pocałunku. Oznajmił mu, że Yeol się zgodził i oboje wylecieli z salonu, mijając gości.
- Przepraszam was, że wszyscy się już rozpędzili, ale tak wyszło... - ostatnie słowo wypowiedział jakby bez życia, bo spostrzegł, że Xiumin włazi na Tao, który siedział przy stole, tasując talię kart. Niektórzy grali w pokera. D.O i Kris siedzący obok w dziwny sposób nachylali się do blatu. Taemin spostrzegł, że on wciągają kreski! Wiedział, że oni są pomyleni, ale że do tego stopnia? Kai, gdzie Kai...

Po dwóch godzinach już każdy miał dobrze. Key z Jonghunem znaleźli dla siebie ustronne miejsce na fotelu, Sehun z Luhanem jedli razem paluszki na podłodze, a wraz z nim Minho. Onew miał słabą głowę, więc członkowie jego grupy pilnowali go jak oka w głowie. Po kilku kieliszkach zaczął majaczyć coś o tym, że nieszczęśliwie się zakochał, ale jak dano mu kurczaki w panierce to się uspokoił. Usiadł sobie obok Krisa, który spokojnie, ale z usmiechem na twarzy wszystko obserwował.
- Wu... - jęknął chłopak, patrząc na niego znad jedzenia. - Chciałbym zjeść z tobą kurczaka~ - i wyciągnął w jego kierunku talerz. Jednak biedny spotkał się z odrzuceniem, bo lider spojrzał na niego wymownie i powiedział:
- Chicken is not my style. - po czym wstał i dosiadł się na kanapę do Kaia, Chanyeola, Taemina i Xiumina.
Fan kurczaków zrobił się smutny, aż mu się żyć odechciało. Jak dobrze, że kurczaki nigdy go nie zostawią. Topił w nich właśnie swoje smutki.
- Kurczaki zawsze są ze mną. Kurczaki mnie zrozumieją, pocieszą, nie krzyczą. Kurczaki nie odrzucają mojej miłości... Kurczaki są moją miłością, one mnie nie zostawią. Wysłuchają...
- Fan service! - krzyknął Chen, wstając i zaczynając gibać się w rytm muzyki. Zbliżył się do Baekhyuna i zaczął nim trzepać. - Jestem przekonany, że Exo radzi sobie z tym lepiej. He! Yehet!
- Bzdury pieprzysz! To my potrafimy to lepiej zrobić. - krzyknął Jonghyun.
- My! - wydarł się Luhan, po czym zaśmiał.
- Ohorat! - dodał Sehun.
Chanyeol spojrzał z wyrzutem na Baeka i Chena. Nie podobało mu się, że ta dwójka próbuje pokazać wspólny fan service. Fuknął ze złością i odwrócił głowę w stronę Taemina, Xiumina, Krisa i Tao, którzy siedzieli obok niego na kanapie. Dyskutowali o czymś z ożywieniem. Tylko Taemin siedział przygaszony i co chwila podnosił wzrok i rozglądał się po pomieszczeniu. Chanyeol próbował wyłapać o czym rozmawiali jego przyjaciele, ale nie potrafił skupić się na ich słowach, gdyż kątem oka ciągle obserwował swojego młodszego braciszka. W pewnej chwili, kiedy uznał, że trzeba wszystko zignorować, poczuł jak ktoś ciągnie go za rękaw bluzki do góry. Podniósł wzrok i zobaczył uśmiechniętą buźkę Baekhyuna.
- Channie, zróbmy razem fan service! - powiedział radośnie jeszcze bardziej się uśmiechając.
- Nie mam ochoty - burknął Chanyeol i odsunął się. Nadal był zły i zazdrosny. Baek powinien najpierw do niego przyjść i z nim pokazać, co potrafi a nie z Chenem. Przecież to ja jestem jego przyjacielem, a nie on! Pomyślał ze złością.
- Proszęęęę... - miałczał mu nad uchem. Kiedy nie doczekał się żadnej reakcji ze strony Yeola, zaczął sugestywnie ocierać się o jego kolana.
- Co ty robisz?!
- Skoro nie chcesz wstać, to możemy pokazać to na siedząco - powiedział niewinnie. - Zobacz. Chłopaki nas obserwują - zrobił gest ręką w stronę grupki siedzącej przy stoliku. Miał rację. Byli oni dokładnie obserwowani. - Nie możemy się teraz wycofać - szepnął mu na ucho, owiewając przy tym ciepłym powietrzem jego płatek.
Chanyeol głośno przełknął ślinę. Robiło mu się coraz bardziej gorąco i duszno. A najgorsze w tym, że zaczął się podniecać. Baekhyun może wyglądał niewinnie ale kiedy pozory niewinności i słodkości opadały, pokazywało się jego prawdziwe oblicze. Był on wtedy napalony, (szczególnie kiedy się upił lub naćpał) na każdego w zasięgu jego wzroku. Tym razem na cel obrał sobie Bogu winnego Chanyeola.
Baekhyun obrócił się tyłem do ofiary i swoimi kształtnymi pośladkami raz po razie ocierał się o nogi Parka. Ostatni raz otarł się jeszcze o niego i odwrócił się tak, by być z nim twarzą w twarz. Uwodzicielsko oblizał usta nachylając się do szyi chłopaka. Złożył na niej pocałunek i zjechał wargami na obojczyk. Zassał się na delikatnej skórze, zostawiając krwistą malinkę. W tej właśnie chwili Chanyeol odzyskał jasność umysłu i odepchnął jego głowę od siebie. Było mu cholernie dobrze, ale to było zbyt intymne by robić to na oczach wszystkich.
- Skończ już Baek - powiedział zdecydowanym acz drżącym z nadmiaru emocji głosem. Wstał z kanapy, zdejmując delikatnie z siebie Baekhyuna, który nie wiadomo kiedy usiadł na nim okrakiem. Zobaczył smutek w oczach Byuna. Przeklinał w myślach alkohol za to, że ma on taki wpływ na ludzi. Gdyby Baekhyun nie był po pijaku nigdy by się nie zdobył na taki gest. Chanyeol odwrócił wzrok by nie patrzeć w te ciemne, hipnotyzujące tęczówki. Chciał jak najszybciej wyjść z tego pomieszczenia cuchnącego alkoholem i narkotykami. Musiał się przewietrzyć. Na odchodne pocałował Baekhuna w czoło. Baek poczuł się odrzucony i zastanawiał się co zrobił źle. Jeszcze przez krótką chwile siedział rozmyślając, ale postanowił utopić smutek w kolejnej kresce. Podchodząc do stołu usłyszał:
- Dostaliście tylko 5 punktów, bo nie było zaangażowania z dwóch stron - powiedział złośliwie Key, pokazując język.
- Mam to w dupie - odpowiedział mu Baek zły na cały świat. Usiadł przy stole i wciągnął kreskę. Teraz liczyło się dla niego by dobrze się zabawić, nieważne z kim.
- To teraz nasza kolej! - zawołał radośnie Kibum. Podciągnął Jonghyuna do góry. - Chodź Jongi! Pokażemy tym nieudacznikom, co to znaczy prawdziwy fan service!
Jong brutalnie wbił się w wargi Key. Jego język wślizgnął się do środka, badając wnętrze i gładząc policzki. Jedną rękę wplótł mu we włosy i gwałtownie odchylił jego głowę do tyłu by mieć lepszy dostęp do szyi. Key na ten gest jęknął z bólu, rękę Jonghyun położył na jego pośladku, ugniatając go. Ustami zjechał na linię szczęki, składając na niej drobne pocałunki. Kiedy dojechał z pocałunkami do jabłka Adama, zassał się na nim.
- Och... - pojedyncze westchnienie wyrwało się z ust Key.
- Tak... jęcz dla mnie kociaku - wyszeptał Jonghyun z wargami przy szyji swojego chłopaka.
Ręka, która gładziła pośladki teraz dociskała mocno ciało Key do jego. Chciał by Kibum poczuł jak potrafi na niego działać. Ręka z włosów przeniosła się na plecy, jeżdżąc po kręgosłupie w górę i w dół. Czuł jak Bummie drży w jego ramionach. Czuł także ich rosnące erekcje. Key zaczynał się coraz bardziej angażować. To już przestał być fan service, kiedy Kibum przesunął swoją rękę na wybrzuszenie w spodniach Jonghyuna. Teraz miarowo pieścił go przez materiał spodni
Posunęli by się dalej, gdyby nie usłyszeli braw i okrzyków radości. Niechętnie odsunęli się od siebie. Napaleńce, czego innego mogłem się spodziewać? Przeszło Taeminowi przez myśl.
- Dostajecie 10 punktów! - powiedział Chen z wypiekami na twarzy.
JongKey usieli z powrotem na ziemię niezaspokojeni.
Potem cała grupka chłopaków zebrana w jednym salonie rozważała nad tym, kto teraz ma dać pokaż. Padło na Kaia i D.O. Tylko Yeola gdzieś wcięło...
Jongin chwycił Kyungsoo za nadgarstek jedną ręką i zaczął go ciągnąć na środek salonu, gdzie chwilę wcześniej rozgrywał się fan service. Po drodze złapał za krzesło, gdzie posadził chłopaka.
- Siedź grzecznie, dopóki nie zacznie się piosenka. Potem rób co chcesz. - Kai uśmiechnął się do niego kusząco, pokazując białe zęby. - Włącz My Lady - poprosił Chena, prostując się i robiąc dwa kroki w tył. Gdy muzyka wypełniła pomieszczenie, Jongin automatycznie stał się tym Kaiem, który wychodzi na scenę i pokaz się zaczyna...
Zaczął poruszać się w rytm muzyki, czuł ją. Wyglądało to, jakby stał się z nią jednością. Wypełniał ją albo raczej to muzyka wypełniała jego. Zbliżał się do Kyunga tanecznym krokiem, poruszając swoim ciałem momentami w sposób, jaki wydawałby się zwykłemu śmiertelnikowi nie do wykonania. Ruch ręki w jedną stronę, tu w drugą. Ten widok był nie do opisania. D.O wpatrywał się w niego jak w obrazek z rozdziawioną buzią, trzymając się kurczowo krańców siedzenia krzesła. Gdy Kai zbliżył się do niego na niebezpieczną odległość, odruchowo się odchylił, ale tamten się nie poddawał i usiadł mu na kolanach, wplątując w kasztanowe włosy palce jednej reki, a drugą przejechał po torsie chłopaka, a jego uśmiech wręcz onieśmielał Kyungsoo, który zaczął piszczeć jak nieogarnięta nastolatka, kiedy tancerz pociągnął go za krawat, przystawiając usta to warg chłopaka, jednak ich nie dotknął.
Taemin siedział przy stole, podpierając się na łokciach, oglądając ze znudzeniem zabawę reszty chłopaków. Zauważył kątem oka, że na stole są resztki tego, co wciągał Kris. Zaciekawiło go, czy mają jeszcze tego więcej, bo chciałby spróbować. W końcu i Kyungsoo... I wtedy zauważył, że chłopak, o którym aktualnie rozmyślał, siedział na krześle, a przy nim tańczył...
- Kai! - Wymsknęło mu się i zerwał się, zbliżając się do zgromadzonych. Patrzył jak jego przyjaciel ociera się o tamtego i siada mu na kolanach. Widać było, że dobrze się przy tym bawił.
- Kai! - Załapał Baekhyun, myśląc, że Taemin ich dopingował. Zaraz wszyscy zaczęli krzyczeć, z tej mieszaniny dwóch imion wyszło samo z siebie wspólne wrzeszczenie 'Kaisoo! Kaisoo!'. Najmłodszego członka SHINee coś zakuło... Z niewiadomej przyczyny.
~o~
Współtworzone z @chiminniee1

Przyjacielska przysługa II Shinee x EXOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz