11. New school isn't cool - part one (Muke)

2.2K 73 14
                                    


Napisane; 14 kwietnia 2016, wcześniej osobna opowieść.
p.s najdłuższy one shot jaki napisałam, 13k słów, 24 strony w wordzie <3
___________________________________________________

Nie ma mowy. Nie wejdę tam. Nie ma takiej pizzy we wszechświecie, za którą bym tam wszedł. Nie i już. Właśnie stoję przed wielkim budynkiem „Unnormal High School". Po raz trzy tysiące pięćsetny pytałem się siebie, jakim cudem się tutaj znalazłem. Przecież już nie raz, nie dwa, zdarzało mi się teleportować i nikt nie robił z tego wielkich problemów. Podrapałem się po karku. Może to dlatego, że zawsze przenosiłem się z pokoju do łazienki? Nie...to na pewno nie dlatego. Jednak! To nie czyni ze mnie jakiegoś tam mutanta, potwora czy też demona. W sumie pierwsze dwa są jeszcze spoko, ale demony już nie. Przerażają mnie. Znaczy, ekhem, jestem mega punk rockowy więc żaden demon mi nie straszny! Są jak te urocze i śliczne kociaki, które od wczoraj mieszkają w moim pokoju. Uśmiechnąłem się rozmarzony przypominając sobie ich mięciutkie futerko. Wziąłem głęboki oddech, poprawiłem bejsbolówkę po czym zrobiłem pierwszy krok, bo więcej nie było mi dane.

-Mikeeeeeeey! Słoneczko ty moje najjaśniejsze! Sensie mojego nędznego życia! – krzyczał wesoły kobiecy głos.

-Kurwa jego mać-zakląłem pod nosem, zanim zimne usta nie przywarły do moich warg. Wpatrywałem się zirytowany we wręcz białe oczy mojej najlepszej przyjaciółki Anastazji. Po chwili dziewczyna oderwała się ode mnie. Z wielkim uśmiechem głaskała mój kark, a mi się chciało trochę rzygać? Halo halo I'm gay! Dobra, An o tym dobrze wie. Całuje mnie tylko po to, żeby....o kuźwa! Dotknąłem moich zimnych jak dupa eskimosa warg.

-Michael mój ty koteczku. Jesteś taki słodki w tej czapce...ohoho widzę, że już się denerwujemy- stwierdziła, patrząc na to jak moje białe włosy przechodzą płynnie w kolor wściekłej czerwieni. Znowu to zrobiła! Jebana szmata!- Pamiętaj! Złość piękności szkodzi!-po tych słowach rzuciła się w głąb placu. Mike oddychaj. Nie daj się jej...a z resztą pieprzyć to! Ruszyłem biegiem za nią. Jak ją dorwę to nogi z dupy powyrywam! Kompletnie zapomniałem o tym, że do tej szkoły uczęszcza jeszcze mój kochany Kapturek, księżniczka Louise i jej chłopak. Jakoś w tym momencie wyleciało mi to z głowy. Nagle poczułem jak ktoś wpada na mnie z impetem. Patrzę w dół. Anastazja? W jej oczach widzę to samo zdziwienie co w moich. Moje kochane włosy pewnie przyjęły teraz kolor dojrzałej pomarańczy, ale mam to gdzieś. Nasz spektakularny upadek zwraca uwagę wszystkich osób, potworów, chuj wie czego, na dziedzińcu. Jakim cudem ja się przed nią....aaaaaa no tak teleportacja. Fajnie, że nie umiem nad nią panować. Tył głowy pulsuje tępym bólem. Najlepsze rozpoczęcie szkoły ever, nie ma co. Czy mogę już stąd iść?

-Michael?! An?!-gdzieś z oddali słyszę głosy Calum'a i Louis'a. Moja przyjaciółka podnosi się ze mnie z cichym jękiem, pocierając lewą skroń, która zderzyła się z moim czołem. Mówiłem już, że ta szmata była wyższa? Nie? To właśnie mówię.

-Ja pierdole. Ty stary pedale, od kiedy to umiesz?

-Jakoś tak od tygodnia? Może krócej? A teraz proszę zejdź ze mnie, bo mnie gnieciesz swoim wiekiem kolanem-mamroczę do jej ucha. Serio może już ze mnie zejść. Jest ciężka jak na bryłę lodu.
-Wybacz, że gniotę twoje klejnoty rodowe. Upss, ty nie pochodzisz z rodu-pstryka mnie w nos, po czym się podnosi. Wydaję z siebie cichy jęk ulgi, robię dokładnie to co ona, jednak nie dane mi jest nacieszyć się pozycją pionową, kiedy ktoś wskakuje na mnie i przytula na tak zwaną koale.

-Promyczku szczęścia i tęczowych włosów! –krzyczy Louis wprost do mojego ucha, mocno tuląc mój chudy tors. Czuje na sobie zabójcze spojrzenie, które mówi 'zajebie cię jak go chociaż po koszulce tkniesz'. Najwyraźniej sam Lou nie odczuwa tej groźby, bo najnormalniej w świecie ściska mnie jak jakiegoś gniotka z mąką ziemniaczaną wewnątrz.

one shots Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz