5. Harry (Larry)

2.2K 183 17
                                    

Niespodzianka! Kolejny os niestety nie prompt gdyż znajoma mi pomogła i sprawdziła, bo moja beta ma małe problemy z zdrowiem ;-;

Jest to raczej krótki i lekki one shot ^^

Mam nadzieję, że się spodoba :] Jest to najkrótszy one shot jaki napisałam i taki miał być
Jak coś to ja nadal czekam na pomysły na os...czy coś <3
___________


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


- Harry, wracaj tu! - Krzyknął niewysoki szatyn. Jego puchaty kotek, o krędziorkach na całym ciele, właśnie uciekł przez okno. Znowu. Piąty raz w ciągu tego tygodnia, odkąd tutaj mieszkał. Dodajmy, że była środa, a on znajdował się tu od niedzieli.


Sapnął cicho, po czym wrócił do małej kuchni. Mieszkanko znajdowało się w starej odremontowanej kamienicy, niedaleko przystanku autobusowego, dzięki czemu Louis nie musiał chodzić po parę kilometrów, żeby złapać jakiś środek transportu, bo niestety, prawa jazdy nie posiadał.

Westchnął, mieszając sałatkę z kurczakiem przygotowaną specjalnie dla Lottie, która miała go dzisiaj odwiedzić, jako pierwsza z jego rodziny. Chłopak schował pojemnik z zieleniną do lodówki, po czym opuścił pomalowane na zielony kolor pomieszczenie. Otóż tak, prawda była taka, iż Louis kochał zielony, kręcone włosy i imię 'Harry'. To wyjaśniało również to, dlaczego jego kochany kot był posiadaczem dwóch z wymienionych wcześniej cech. Doprawdy, Louis był dziwnym człowiekiem.

Rzucił się na szarą kanapę, stojącą w małym salonie. Z kuchni do salonu były raptem cztery kroki, ale Louis to kochał. W końcu miał własny zakątek. Poza tym sypialnia była duża, a w łazience mieścił się całkiem spory prysznic, co wynagradzało mu stosunkowo mały metraż mieszkania.

Wracając do przyrznica, Louis uwielbiał stać przez długi czas pod natryskiem, w strumieniu wody i myśleć o kimś idealnym, znajdującym się tam razem z nim...

- O czym ja myślę! - Zaśmiał się sam do siebie. – Muszę iść poszukać Harry'ego. - Zdecydował, wstając z miękkiego mebla. Podszedł do okna, przez które się wychylił. Po lewej było widać ulicę, a po prawej okno jego sąsiada. Naprzeciwko znajdowały się mieszkania z metalowymi balkonami. Właśnie na takim balkonie Louis dostrzegł swojego ukochanego kocurka, który obecnie wyginał swoje pokryte futerkiem ciałko pod dużą dłonią głaszczącego go mężczyzny o kręconych włosach. Louisowe serce zabiło mocniej. O boże!

Przyglądał się przez nanosekundę wielkim dłoniom nieznajomego, zanim krzyknął:

-Harry! - W tym samym momencie i kot, i - o dziwo - chłopak, odwrócili się i spojrzeli na niego. Louis prawie umarł przez intensywną zieleń oczu, które w tej sekundzie patrzyły na niego z niezrozumieniem.

- Tak? - Zapytał lokowaty z małym uśmiechem na twarzy, a Louis przepadł. Przecież to nie możliwe, żeby istniał facet, który zawierał w sobie wszystko, co kochał Louis. No przecież to NIE-MOŻ-LI-WE.

- Huh? Przepraszam, ale mówiłem do kota. - Zaśmiał się cicho Louis, pokazując palcem na futrzaka, który właśnie lizał jeden z sygnetów znajdujących się na palcach mężczyzny, jakby chciał tym przekazać „nie przyzwyczajaj się do tego kawałka metalu, za niedługo zamiast niego będzie tu obrączka, którą dostaniesz od mojego pana".

Loczek przez chwilę zwyczajnie się na niego gapił, po czym zachichotał. - Doprawdy nazwałeś kota 'Harry'?- Zaśmiał się, nadal głaszcząc małe zwierzątko.

- Co w tym dziwnego? - Prychnął szatyn, ściągając skarpetki i wchodząc na parapet. – Lubię to imię, więc mój ukochany... Ups... -wyrwało mu się, kiedy przechodził z parapetu na metalowy balkon, który oddzielał go od Harry'ego i Harry'ego.

- Eyy...Co robisz? - Mruknął chłopak, uważnie obserwując szatyna, który właśnie w tym momencie chwytał się rury, żeby jakoś przejść na balkon, na którym znajdował się zielonooki wraz z kotem. – Masz ciekawego pana -szepnął do kotka, zaprzestając zabawy z nim.

Po krótkiej chwili Louis był już prawie u celu, kiedy nagle potknął się i poleciał do przodu.

Wprost w ciepłe ramiona.

-Oops?

- Hi! - Oboje zaśmiali się równocześnie.

Louis po chwili stał już prosto, a Harry-kociak przydreptał do niego i zaczął ocierać się o jego dłoń. Chłopak posłał mu mały uśmiech, po czym wziął go na ręce.

Spojrzał na mężczyznę przed nim i jego ciało wypełniło jakieś dziwne ciepło.

- Harry. - Powiedział loczek, wyciągając rękę z masą sygnetów na palcach.

- Louis. - Szatyn posłał mu uśmiech, po czym uścisnął dłoń.

Możliwe, że kot Harry miał dobre przeczucia. Bardzo możliwe, że jakiś czas później, nie tylko Harry zmienił pierścień, ale i Louis zaczął takowy nosić.





one shots Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz