10. Carpet with a long nap (Muke)

2K 71 7
                                    

Napisany; 9 marca 2016, wcześniej w  formie osobnej opowieści.

__________________________________________________


-Nie ma mowy! Ruszaj się! Nie będziesz tutaj gnił kolejny piątek z rzędu, Michael!

-Daj mi święty spokój Loueh. Nie mam ochoty się nigdzie ruszać, a szczególnie z tobą i twoją kochaną druga połówka -mruknąłem, przeżuwając kolejną porcję lodów o smaku ciasteczkowym. Nagle ekran telewizora został wyłączony. Kurwa. Spojrzałem na Louisa z wyrzutem.

-Idziemy i nie ma, że nie. Wstawaj pedale -prychnąłem na to pieszczotliwe określenie. Owinięty w koc poczłapałem za chłopakiem. Szczerze, to nie miałem pojęcia po co ja im na imprezie, do tego piątkowej. Mówiąc „im" mam na myśli Lou, Hazze, Liama, Nialla i Zayna. Czasem może jeszcze kogoś na doczepkę. Zanim zdarzyłem przekroczyć próg mojej groty para najbardziej obcisłych, czarnych rurek zderzyła się z moja twarzą, a za nią leciał czarny tank top z logiem 'Green Day'a. Kurwa.

-Leć się przebrać barbie. Za dziesięć minut wychodzimy-rzucił Boo, rozkładając się na moim kochanym łóżku.

-Będę gotowy za pół godziny skrzacie -puściłem mu oczko i już mnie nie było.

-CO ŻEŚ POWEIDZIAŁ, GORDON?!-krzyknął do mnie w tym samym momencie, kiedy trzasnąłem drzwiami od łazienki.

-Nic, Willy!-odkrzyknąłem, a w odpowiedzi dostałem zduszone prychnięcie. Szybko pozbyłem się białego, miękkiego koca i kraciastych spodni od piżamy. To cud, że się nie wywaliłem uciekając z pokoju. Po krótkim namyśle pozbyłem się również za dużej koszulki. Przejechałem palcem po wypukłej bliźnie. Nie lubiłem jej, ba, nienawidziłem. Wszedłem pod prysznic, puszczając przy tym strumień ciepłej wody. Ładnie i pięknie opukałem się z trudu piątkowego dnia w kawiarni, w której pracowałem wraz z Harrym. Wycierając swoje liliowe włosy szukałem odpowiednich perfum. Ta czynność uświadomiła mi jak dawno nie byłem na imprezie. Nawet głupiej domówce! A nie...moment, jakiś miesiąc temu jeden z klientów Strabucksa starał się zaprosić moją cudowną, taaaa, osobę na imprezę do kumpla. Jakiś blondynek z kolczykiem w wardze. Nie powiem, był niczego sobie, ale ja nie chodzę z nieznajomymi. I wcale nie jestem gejem, wcale. No homo. Tutaj to Louis jest jedynym gejem...i Niall....i Zayn....i Harry...ale! Na szczęście mam Liama! Jedyny prosty w moim życiu. Tak, mówi to facet w liliowych włosach. Moje przemyślenia przerywa odgłos upadających ciał. Szybko wybiegłem z łazienki. Tak samo szybko się zatrzymałem, patrząc na scenę przede mną. Louis siedział okrakiem na Harrym i jadł jego twarz, jakby nie widział go z rok, a nie trzy godziny. Ręce loczka były już pod koszulką, kiedy im przerwałem.

-Ej, ludzie, to hol. Jak już chcecie być królikami, to dajcie mi chociaż wyjść, na boga –chwyciłem czarna bluzę z kapturem i jednym zgrabnym ruchem naciągnąłem ja na nagą klatę piersiową. Chwyciłem jeszcze portfel -Jak coś, to chce być chrzestnym!-rzuciłem, zamykając drzwi. Gdzie by tutaj pójść....wyciągnąłem telefon, po czym wykręciłem pierwszy lepszy numer spośród pięciu ulubionych. Jeden sygnał. Wszedłem do parku niedaleko mojego mieszkania. Drugi sygnał. Szedłem spokojnie alejką. Trzeci sygnał. Chuj. Schowałem aparat. Już miałem zawracać, kiedy zobaczyłem coś na kształt ludzkiego ciała w krzakach. O kurwa. Czy to są zwłoki?! Niepewnie podszedłem w kierunku ciała. Oddychaj Mike. To wcale nie tak, że w twoim mieszkaniu jest dwóch pieprzących się gości, to wcale nie tak, że własna matka cię olewa o 21 w nocy i to wcale nie tak, że właśnie zalazłeś kogoś. Stanąłem przed leżącym niczym kłoda ciałem. Nagle zrobiło mi się zimno. To ten blondi z kawiarni. Co on tu robi? I czemu do cholery jest cały w krwi? Myśl Michael. Kucnąłem koło niego. Delikatnie dotknąłem jego chłodnego ramienia. Ja jebie. Jest zimno, a ten ma na sobie tylko T-shirt. Postanowiłem, że będę bohaterem, a później wyżulę od niego porządna kolacje. Chwyciłem go pod kolanami, a następnie pod ramionami. Hej hop! O jest całkiem lekki. Miło. Prędko niczym struś pędziwiatr udałem się do mojej jaskini. Z kopa otworzyłem drzwi, które uderzyły z impetem o zieloną ścianę. O, tynk odpadł. Trzeba będzie użyć kropelki. Wszedłem do salonu i umieściłem blond zakrwawione bożyszcze na kanapie.

one shots Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz