Do domu wróciłam koło 15.30 zmęczona jak nigdy. Ledwo przekroczyłam próg domu i usłyszałam wołanie Ani.
- Kiniu! Pójdziesz ze mną na plac zabaw? Proszę... - moja siostra otoczyła swoimi małymi ramionkami moje biodra i patrzyła na mnie tymi sarnimi oczami.
- A dasz mi żyć? - zrzuciłam z siebie jej ręce - Dopiero wróciłam ze szkoły, a ty już mnie męczysz. Jesteś już duża. Nie możesz iść sama? - spytałam.
- Mama powiedziała, że nie - odpowiedziała smutna.
- Kinguś idź z nią proszę - zawołała z salonu moja rodzicielka.
Ania do swoich błagalnych oczu dodała wydętą wargę.
Wywróciłam oczami, wiedziałam, że nie mam szans.- Przynieś mi dwa jabłka i ubieraj buty.
- Dziękuję! - krzyknęła radośnie.
No to dziś zadanie domowe odrabiamy w plenerze.
Siostra po chwili wręczyła mi owoce o które prosiłam i w mgnieniu oka miała już na sobie adidasy.- Gotowa - zasalutowała
- No to naprzód marsz. - otworzyłam drzwi i puściłam dziecko przodem.
Wzięłam mój plecak i ruszyłam za nią.Do placu zabaw doszłyśmy w jakieś 3 minuty. Jak się okazało w tej "polskiej szkole" młoda poznała inne, z pochodzenia polskie dzieci i tutaj się z nimi umówiła.
Ja usiadłam na huśtawce i wyjęłam książkę do matematyki. Zajęłam się nauką i tylko czasami zerkałam w kierunku bawiącej się Ani.
Nie wiem jak długo tam siedziałam, ale skończyłam już wszystkie lekcje, które miałam zadane. Młoda bawiła się w najlepsze, więc wciągnęłam telefon i ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam wiadomość od Jessicy
Jess: No witam :) słuchaj mam pytanie. Opowiadałaś mi o tych całych mażoretkach i pomyślałam sb że pewnie bd ci tego tutaj brakować :/ No i wpadłysmy z dziewczynami na pomysł żebyś dołączyła do naszej szkolnej drużyny cheerleaderek :D Co ty na to? <3
Wow... tego się nie spodziewałam. No ale co mi szkodzi spróbować?
Ja: Haha xD kochane jesteście że pomyślałyście :* chętnie spróbuję czegoś nowego. Kiedy mam się zgłosić na trening?
Odpowiedź dostałam w przeciągu minuty.
Jess: Jutro. Po lekcjach. Boisko szkolne. Cieszę się że się zgodziłaś :*** do jutra <3
Ja: Papa :***
W tym momencie podeszła do mnie jakaś kobieta koło 30-stki. Pewnie matka któregoś z dzieci.
- Dzień dobry. Mogłabyś mi powiedzieć, która jest godzina?
- Oczywiście - spojrzałam na telefon - jest 18.30 - powiedziałam lekko się uśmiechając.
- Proszę? Która? - patrzyła na mnie jakbym spadła z księżyca, a ja nie wiedziałam o co chodzi. Postanowiłam po prostu pokazać jej wyświetlacz mojego telefonu. Gdy na niego spojrzała jej mina przybrała dziwny grymas.
- Przepraszam, ale nie rozumiem... - przyznała.
No tak! Godziny!
- Już wiem. Przepraszam, nie przestawiłam zegarka. Jest 6.30 p.m. - powiedziałam.
- Och, okej. Dziękuję - rzuciła i odeszła.
Zaśmiałam się pod nosem. Wszystko jest inne... na prawdę wszystko.
- Kiniu idziemy? - przede mną pojawiła się Ania.
- No jasne. Chodź. - wzięłam swoje rzeczy i wróciłyśmy do domu.
Tam już czekała na nas kolacja. Mama zrobiła spaghetti.
- No to od Ani już wszystko wiem. - zaczęła mama - Teraz ty opowiadaj. Jak tam pierwszy dzień szkoły? - zapytała z prawdziwą ciekawością.
- Super. - zaczęłam opowiadanie - Poznałam 4 dziewczyny, jedna jest w moim wieku i mam z nią kilka lekcji. Wszystkie są na prawdę miłe. Zaprosiły mnie na trening cheerleaderek jutro. Uznały, że pewnie będzie mi brakowało tańca.
- No to świetnie! - moja mama bardzo się ożywiła. Źrenice jej się rozrzerzyły, jakby coś brała. Ale to dla niej typowe. Zawsze tak ma, gdy się cieszy. - Mówiłam, źe znajdziesz nowych znajomych!
- No... a chłopaków jakiś poznałaś? - zapytał tata z głupim uśmieszkiem.
Przypomniał mi się czarnowłosy... I jego słowa.
- Tylko jednego. Ale zapytałam go tylko o drogę, więc nie da się tego nazwać poznaniem - przy ostatnim słowie zrobiłam cudzysłów w powietrzu. - Przykro mi tato, ale na zięcia musisz jeszcze trochę poczekać. - zaśmiałam się.
- Pośpiesz się. Ja wiecznie żył nie będę.
- A co do moich związków masz ty tato? - zapytałam zadziornie. Zawsze się tak droczyliśmy.
- No bo jak sobie znajdziesz idiotę to ktoś będzie musiał ci go z głowy wybić no nie? - no tak... cały mój tata.
Niby pyta się jak tam z chłopakami i w ogóle, ale jakbym jakiegoś do domu przyprowadziła to byłoby przesłuchanie godne CIA, kazanie jakby był księdzem i wieczne kontrole jak w służbie celnej.- Spokojnie tato. Mój chłopak będzie typowym motocyklistą, z tatuażami - powiedziałam sarkastycznie - za to ze świadectwem szkolnym z wyróżnieniem - pokazałam tacie język.
- Oj dziecko... w kogoś ty się wdała co? - zapytał z lekkim uśmiechem.
- Nie wiem. Raz mówisz, że w ciebie, innym że w mamę, potem jeszcze w babcie... a no i czasem stwierdzasz, że chyba w listonosza. - wyliczyłam.
Wszyscy zaczęli się śmiać.
- No dobrze, dobrze. - powiedziała mama - jedzcie bo zaraz będzie zimne.
------------------------------------------
Wyszłam z łazienki, umyta i przebrana w ulubioną piżame. Położyłam się do łóżka i w końcu, po całym dniu mogłam zająć się sobą... albo raczej moim facebook'iem. Oprócz kilku nieistotnych powiadomień i tuzina wiadomości o treści "Jak tam pierwszy dzień? Poznałaś kogoś? Są jakieś ciacha w tej twojej nowej sql? Jak tak to chce fotki!" zobaczyłam ponad 40 zaproszeń do znajomych! Wszyscy chodzili do mojej nowej szkoły. No tak... oni musieli zapamiętać jedno nazwisko, więc mieli w sumie dość łatwo. Części z nich nie kojarzyłam nawet z wyglądu no, ale pewnie zmieni się to w najbliższym czasie.
Wszystkie zaproszenia przejrzałam i ostatecznie przyjęłam.Wtedy znowu przypomniał mi się Andy... jego stwierdzenie, że nie powinnam z nim nawet rozmawiać bo "będę stracona w tej szkole". Nie mam pojęcia dlaczego, ale ten chłopak cholernie mnie zaintrygował.
Muszę się czegoś o nim dowiedzieć... jutro w szkole podpytam trochę Jess i dziewczyny.------------------------------------------------
No i jest ciąg dalszy. Jak na razie mało jest ogółem Andy'iego bo chcę pokazać relacje w rodzinie i opisać realia w jakich główna bohaterka się znalazła :)
Ogółem akcja będzie się rozwijała bardzo wolno i doceniam każdego kto wytrwa do końca xD
Co do rozdziału to sama mam wrażenie, że dość średni xD ale zapraszam do komentowania i wyrażania swojego zdania :*
CZYTASZ
Break your halo || Andy Biersack
FanfictionWolno pisane! Kinga jest normalną nastolatką. Mieszka z rodzicami w małym mieście niedaleko Krakowa, chodzi do szkoły, ma przyjaciół których uwielbia i którzy ją kochają. Nie spodziewa się, jak wiele zmieni się w jej życiu w momencie przeprowadzki.