-Kurwa mać! - byłam w tej szkole od... niecałych 5 minut i już się zgubiłam.
Tak nawiasem mówiąc, to na serio super, że mogę sobie tutaj klnąć i nikt mnie nie zrozumie.Rozglądnełam się uważnie wokół siebie. Wszędzie były grupki uczniów. Raczej nikt nie zwracał na mnie uwagi. No może kilkoro chłopaków stojących przy schodach mi się przyglądało. Ale to mało istotne.
Na przeciwko nich był praktycznie pusty korytarz. Praktycznie bo była tam tylko jedna osoba. Uznałam, że to do niej podejdę, bo nie chciałam przerywać nikomu rozmowy. Okej... trzeba było zacząć nawijać po angielsku. Bogu dzięki za te dodatkowe lekcje angola przez ostatnie 6 lat. Dzięki temu umiem praktycznie bez problemu się porozumieć.W końcu podeszłam do chłopaka siedzącego w kącie korytarza, na podłodze. Gryzmolił coś w zeszycie.
-Emmm... cześć - zaczęłam z uśmiechem. Chłopak tylko uniósł głowę, ale zaraz wrócił do rysowania, a ja zdecydowałam, że przykucnę. - Mam na imię Kinga i jestem nowa.
- To radzę Ci sobie iść - przerwał mi.
-Ależ ty miły - odpowiedziałam sarkastycznie.
- To dobra rada. Uwierz mi.
- Ach tak? A to dlaczego? - uniosłam lewą brew.
- Powiem prosto. Nie jestem zbyt lubiany. - spojrzał na mnie. Zauważyłam jakie charakterystyczne ma oczy. Widziałam już niebieskie oczy w zestawie z ciemnymi włosami. Ale te chyba przebiły oczy Winiarskiego. - A ty wydajesz się miła i chyba łatwo nawiazujesz kontakty. - kontynuował - Więc na twoim miejscu raczej nie marnowałbym czasu na gadanie ze mną, bo jak to ktoś zobaczy to będziesz stracona w tej szkole.
- Słuchaj, zależy mi tylko na tym żebyś zaprowadził mnie do gabinetu dyrektora. - powiedziałam.
- Nie możesz poprosić tamtych tam? - wskazał na chłopaków, którzy mi się przygladali. Zauważyłam, że obserwują całą sytuację. - Byliby zachwyceni, że mogą ci pomóc. Rozbierają cię wzrokiem. - zaśmiał się wrednie pod nosem.
- I właśnie dlatego to ciebie proszę o pomoc. - powiedziałam.
Chłopak uniósł brew do góry. Kurde a myślałam, że to u mnie fajnie to wygląda. No ale on mnie przebił.
- Oj no weź... proszę cię tak serio, serio ładnie. - jękłam zrezygnowana -Nie mam ochoty na rozmowę z nimi. Na zbyt inteligentnych to oni nie wyglądają. - uśmiechnęłam się.
- No bo nie są. Ale i tak wszystkie dziewczyny na nich lecą. - powiedział poważnie. - No dobra... oszczędzę ci rozmowy z nimi. - dał za wygraną. Schował notes i długopis do swojej torby i wstał.
Zrobiłam to samo i zaczęłam iść za nim. Zobaczyłam jaki jest wysoki. Miał chyba ze 185 cm wzrostu, jak nie więcej. A raczej jeszcze urośnie. Oprócz tego był cały ubrany na czarno. Włosy też miał w tym samym kolorze.
Szliśmy w takiej niezręcznej ciszy, więc postanowiłam zacząć rozmowę.
- Więc jak masz na imię? - zapytałam.
- Andy.
Chyba nie jest zbyt rozmowny. Będzie ciężko, ale ja nie daje za wygraną.
- A ile masz lat?
- Czy ja jestem o coś podejrzany, że mnie tak przesłuchujesz? - odpowiedział mi pytaniem na pytanie. Wyraźnie nie podobało mu się to, że tyle ich zadaje. Trudno. Musiał to przeżyć.
- Może. - odpowiedziałam. - Więc ile?
- W grudniu miałem 15-ste urodziny. - rzucił na odczepnego. Czyli jest w moim wieku.
CZYTASZ
Break your halo || Andy Biersack
أدب الهواةWolno pisane! Kinga jest normalną nastolatką. Mieszka z rodzicami w małym mieście niedaleko Krakowa, chodzi do szkoły, ma przyjaciół których uwielbia i którzy ją kochają. Nie spodziewa się, jak wiele zmieni się w jej życiu w momencie przeprowadzki.