Rozdział 11

57 7 0
                                    

Przez kolejny tydzień mojej choroby raz odwiedziła mnie Jess, kilka razy Max, który za każdym razem coś miał. Tu miś, tu czekoladki, kwiaty, film, lody. Był na prawdę kochany. Ale jednak coś mi nie pasowało w jego zachowaniu. Ale w końcu zapytał czy będę jego dziewczyną i wyznał, że zbierał się na to od naszej randki. Uznałam, że to przez to.

Codzienne przychodził Biersack. Codziennie, niezmiennie mi gotował, a w weekend (kiedy już byłam w stanie funkcjonować, ale Andy uznał, że i tak przyjdzie) to ja coś zrobiłam.

Było z nim mnóstwo śmiechu. Siedzieliśmy, bez słów - słuchając muzyki. Oglądaliśmy teledyski. Raz nawet się przełamałam i pokazałam mu jak tańczę  (sam wybrał piosenkę tym samym utrudniając mi zadanie - skubaniec wybrał 'It's my life' Bon Jovi, ale szczena mu opadła).

Przez ten tydzień ja poznałam trochę jego,  on trochę mnie. No dobra - bardzo. Ja tak mam, że szybko daje się poznać, ale nie sądziłam, że w tak krótkim czasie, on pozwoli poznać siebie.

Dzięki niemu nie miałam też zaległości w szkole. No i nie siedziałam sama w domu.

Rodzice wpadli w wir pracy, mama dostała awans, a tata jakieś ważne projekty. Z rzadka byli w domu. A Ania wracała dopiero koło 15 i od razu szła na balet który zajmował jej dobre 3 godziny. Na szczęście córka sąsiadów też chodziła na te zajęcia, więc młoda jeździła z nimi.

Tak więc, gdyby nie Andrew to siedziałabym sama w 4 ścianach i gadała do siebie. Ale przychodził i ratował mnie od totalnego szaleństwa.

W końcu w poniedziałek mogłam wrócić do szkoły. Odzwyczaiłam się od wczesnego wstawania, więc było ciężko, ale dałam radę. Wyszłam z domu jakby nigdy nic i ruszyłam w kierunku przystanku.

-Te, Panna Schorowana! - odwóciłam się i ujrzałam za sobą nikogo innego jak Andy'ego - Cześć - powiedział podchodząc i przytulając mnie czym mnie zaskoczył.

-Cześć - odpowiedziałam, odwzajemniając uścisk - też czekasz na autobus?

-Nie czekam. Bo on właśnie jedzie - mój wzrok powędrował za jego palcem. Rzeczywiście żółty autobus szkolny jechał w naszym kierunku.

-Masz wyczucie -przyznałam.

-Wyćwiczone przez lata. Zawsze przyjeżdża dokładnie 4 minuty później niż planowo. ZAWSZE. - ostatnie słowo powiedział aż komicznie dobitnie. I z dramatyczną miną.

-Warto zapamiętać - zaśmiałam się -dziękuję za informację.

W czasie tej krótkiej wymiany zdań zdążyliśmy wsiąść do autobusu i zająć miejsca.

-Jaki plan na dziś śliczna? - zaczepia mnie.

Rumienie się, sama nie wiem dlaczego. Chowam twarz we włosach i uśmiecham się. Cały czas bacznie mnie obserwuje.
W końcu wychylam się zza zasłony moich włosów i mu odpowiadam.

-Biologia i chemia z ciekawych rzeczy. No i jeszcze trening. - wiem, że nie o to mnie pytał, ale droczę się z nim troszkę.

Patrzy na mnie spode łba i wbija palec wskazujący w moje żebra przez co podskakuje i ledwo udaje mi się nie pisnąć.

-Po pierwsze: biologia i chemia to dno. A po drugie: wiesz o co pytałem.

-Nie mam planów - tym razem mówię poważnie. -A co?

-Przejdziesz się gdzieś ze mną? - pyta z nadzieją.

-Jasne! - rzucam chętnie. - Zaraz po szkole?

W odpowiedzi tylko kiwa głową. Zmierzamy w kierunku wyjścia, bo jesteśmy już pod szkołą.
Na dziedzińcu natykamy się na Max'a. Andy'emu od razu rzednie mina. Mój chłopak też wyraźnie nie był zachwycony widokiem Czarnowłosego. Przykro mi trochę że mój chłopak i mój przyjaciel się nie lubią. Trzeba coś z tym zrobić.

-Cześć księżniczko - Max podchodzi do mnie i całuje mnie bez uprzedzenia. Bardzo namiętnie. Po chwili nawet natarczywie. Denerwuje mnie to więc szybko się od niego odrywam.

-Hej misiu. -mówię słodko, ale gotuje się we mnie - możemy pogadać?

Ciagnę Max'a za sobą, a Andy'emu rzucam szybkie 'do potem'.

Idę szybko w kierunku jednej z wnęk między szafkami. Nie ma tu ludzi, bo wszyscy już są w klasach. To dobrze bo jakoś nie chcę, żeby nas widzięli.

-Co to było? - rzucam oburzona.

-No co? Chciałem się z Tobą ładnie przywitać -mówiąc to kładzie ręce na moich biodrach i przyciąga mnie do siebie.
-Kocham Cię, więc to chyba normalne, że chce Cię całować, prawda? -mówi to spokojnie, cudownym głosem i zakłada mi kosmyk włosów za ucho.

Robi mi się trochę głupio, że tak na niego naskoczyłam, ale dalej ciągnę.

-Rozumiem, ja Ciebie też, ale tak przy ludziach? Przy wszystkich? - pytam, już lżejszym tonem.

-Jesteś moja. I chcę żeby wszyscy o tym wiedzieli. - w tym momencie chwyta mnie za pośladki, a ja na sekundę nieruchomieje, ale szybko odzyskuje panowanie nad ciałem.

-Przestań! -odpycham go. Może to dziecinne, ale to mój pierwszy chłopak i te całe pocałunki i przytulania są dla mnie nowe. A co dopiero macanki! Poza tym jesteśmy razem kilka dni. -Nie za szybko? - pytam z pretensją w głosie.

-Przepraszam kochanie, nie gniewaj się. Nie chciałem Cię urazić. - tłumaczy się, ale ja wciąż jestem wzburzona.

-Zobaczymy się potem. Może jutro. - rzucam i odchodzę szybkim krokiem do mojej sali lekcyjnej. Jeszcze coś krzyczy w moim kierunku, ale nie chce go słuchać.

________________________________________

Krótki, ale jest! Słaby... Ale jest! XD

Break your halo || Andy BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz