-Kiniu wstawaj - moja siostra zaczęła mnie budzić zadziwiająco delikatnie jak na nią.
W odpowiedzi jęknęłam cicho i rozchyliłam powieki, tylko po to by zaraz znowu je zamknąć z sykiem.
-Zgaś światło - mój głos brzmiał nienaturalnie. Miałam potworną chrype i ból głowy.
-Co ci jest? Brzmisz jak chłopak! - pisnęła Ania.
Przetoczyłam się na brzuch, podparłam na łokciach i ponowiłam próbę otwarcia oczu. Tym razem mi się udało, ale dopiero teraz zorientowałam się, że moje łóżko i ja jesteśmy zlani zimnym potem.
Ania wybiegła z pokoju, a po chwili wkroczyła do niego mama. Bez słowa podeszła do mnie i przyłożyła mi do czoła dłoń, która wydawała mi się strasznie zimna. Po kilku sekundach oderwała ode mnie rękę i cmoknęła z dezaprobatą.-Przyniosę ci termometr.
Jęknęłam cicho opadając na poduszkę. Poczułam dreszcze przechodzące przez całe moje ciało wzdłuż kręgosłupa.
-Ja pierdole - przyklnęłam pod nosem. Choroba to ostatnie na co miałam ochotę.
Nie chętnie i z trudem wstałam. Wszystkie mięśnie boleśnie dawały o sobie znać. Podeszłam do szafy i wyjęłam świeżą bieliznę i top.
-Gdzie ty się wybierasz?! - krzyknęła moja mama.
-Pod prysznic. Jestem cała spocona. - wyjaśniłam, mrucząc niewyraźnie.
-Aaa... no dobrze. Fakt. Myślałam, że wybierasz się do szkoły. - wytłumaczyła się szybko - Skarbie musisz zostać sama. Ja i tata nie możemy zostać w domu. - powiedziała przepraszająco.
-Mamo spokojnie. Połóż mi leki na stoliku nocnym, daj znać jak je zażywać, a z resztą już sobie poradzę. - uśmiechnęłam się blado, wchodząc do łazienki.
Było w niej dość duże okno dachowe, przez które wpadało światło słoneczne. Zwykle mi to nie przeszkadzało. Wręcz się z tego cieszyłam, bo lubiłam skąpane w słońcu pomieszczenia. Były po prostu... weselsze. Ale teraz się z tego nie cieszyłam. Słońce odbijało się od płytek w kolorze ecru i błękitu, co boleśnie raziło mnie w oczy. Szybko zdjęłam piżamę i wrzuciłam ją do kosza na pranie, zamknęłam go i na wierzchu położyłam świeże ubranie.
Próbowałam ustawić prysznic na odpowiednią dla mnie temperaturę, ale przy gorączce i jednoczesnych dreszczach nie było to łatwe. W końcu się poddałam i weszłam pod za ciepłą (jak dla chorej mnie) wodę. Nie myłam włosów. Obmyłam tylko ciało kwiatowym żelem do ciała i szybko wyszłam. Wytarłam się w puchaty, biały ręcznik i założyłam piżamę.Wróciłam do pokoju, gdzie czekała na mnie miła niespodzianka. Łóżko było posłane w świeżą pościel, a na stoliku na którym zwykle leży tylko mój budzik i telefon, czekały leki, szklanka wody, kartka od mamy, termometr, zimny kompres i herbata.
'Jednak mama mnie kocha' - pomyślałam z uśmiechem.
Wpełzłam pod kołdrę i wsadziłam termometr pod pachę. Po jakiś 5 minutach w końcu zaczął piszczeć. 38,9. No ładnie... Chwyciłam w palce kartkę od mamy.
Bierz jedną tabletkę co 8 godzin.
Postaram się wrócić szybko.
Trzymaj się skarbie.
Czyli mam cały dzień dla siebie... I choroby. O 8.00 zięłam jedną tabletkę antybiotyku, jedną osłony i łyknęłam je naraz, popijając wodą. Nie wiem czy ktokolwiek jest na tyle popaprany by bez problemu brać ten jebany Duomox, ale ja prawie puściłam pawia (zresztą jak zwykle).
![](https://img.wattpad.com/cover/82186404-288-k242687.jpg)
CZYTASZ
Break your halo || Andy Biersack
FanfictionWolno pisane! Kinga jest normalną nastolatką. Mieszka z rodzicami w małym mieście niedaleko Krakowa, chodzi do szkoły, ma przyjaciół których uwielbia i którzy ją kochają. Nie spodziewa się, jak wiele zmieni się w jej życiu w momencie przeprowadzki.