Rozdział 8

373 33 7
                                    

-No a ta? - dziewczyna uśmiechnęła się promiennie wychodząc z przymierzalni. Miałem rację. Zakupy poprawiły jej humor.

-Ładna. Tak samo jak 8 poprzednich. - powiedziałem przecierając oczy. Tylko w TYM sklepie siedzieliśmy już od godziny. Nie mówię już o sklepach, które już zwiedziliśmy i o tych do których Kinga jeszcze chciała wejść -Wiesz, że za 5 godzin, o 11.00p.m. zamykają galerie, prawda?

-Nie przesadzaj... wiem że długo tu siedzimy no ale pomóż mi wybrać sukienkę i możemy już dziś nie wchodzić do żadnego sklepu. - zrobiła wielkie oczy typu "kot ze Shreka" - Obiecuję.

-No, ale co ja Ci mam powiedzieć jak wszystkie są ładne?

-Ale każda inna! Oj no Andy! Chodzi mi o to, żebyś autentycznie, szczerze powiedział mi w której najbardziej będę się podobała...

-Max'owi? - dokończyłem za nią.

-Ogólnie... nie tylko jemu. Okej, inaczej... w której TOBIE się najbardziej podobam?  Tak chyba będzie prościej... - chyba nie tylko ja byłem zmęczony bo miała potwornie zrezygnowany głos.

Wstałem i podszedłem do wieszaków.

-Dobrze pamiętam, że rozmiar S? - rzuciłem w stronę przymierzalni.

-Tak - dziewczyna wychyliła się i spojrzała na mnie.

-Tą przymierz - podałem jej wieszak.

Spojrzała na sukienkę, a potem na mnie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Spojrzała na sukienkę, a potem na mnie.

-No okej... ale nie wydaje mi się, żeby wyglądała NA MNIE dobrze - podkreśliła dwa przedostatnie słowa.

-A mi się wydaje. Idź już do tej przymierzalni bo mnie wkurwiasz.

Zasuneła zasłonę i wyszła jakieś 3 minuty później.

Kinga's POV

Gdy wyszłam z przymierzalni Andy wybałuszył oczy, a potem uśmiechnął się triumfalnie.

-Kto miał rację? - zapytał z wyższością w głosie.

-No dobra, dobra... myliłam się. - przyznałam - jest GENIALNA. Biorę ją! - podeszłam do chłopaka i mocno go przytuliłam - Dziękuję - weszłam do przymierzalni ostatni raz i przebrałam się się moje ciuchy. Potem już tylko kasa i wyszliśmy ze sklepu.

-Gdzie teraz? - zapytał czarnowłosy.

-Do domu.

Chłopak spojrzał na mnie jak na kosmitke.

-No co? Obiecałam. A poza tym ta sukienka kosztowała 150$. Za pozostałe 50 kupiłam kawę i kilka rzeczy. Nie mam już hajsu na dalsze zakupy. - wyjaśniłam

-Wszystko jasne. - zaśmiał się. - No to kierunek dom.

Było już ciemno gdy wyszliśmy z centrum handlowego. I tego nienawidziłam w zimie! Przecież nie było nawet 18.00, a niebo było czarne. Wyjęłam z kieszeni telefon, którego od zrobienia snapa z Andy'm nie wyciągałam z kieszeni. Co najlepsze okazało się, że go wyciszyłam (nie mam pojęcia kiedy!) No i miałam ponad 20 połączeń nieodebranych tylko od mamy... oj będzie wpierdol. Z moich ust wydobył się cichy jęk.

-Coś się stało? - zapytał czarnowłosy z niepokojem w głosie.

W odpowiedzi pokazałam mu tylko wyświetlacz mojego telefonu.

-Oł... na twoim miejscu bym oddzwonił. Wkurzona matka to nic fajnego.

-No co ty nie powiesz mądralo? - zapytałam z sarkazmem wybierając numer mamy. Przytknęłam telefon do ucha.

Andy's POV

-Mamo spokojnie. Przepraszam... wyciszyłam telefon i nie słyszałam. - ach te spowiedzi przez telefon. Współczuję jej - Już wracam. Zaraz będę - znowu pauza. Pewnie jej mama o coś pyta - Nie, nie sama. - miałem rację - Z kolegą. Nic mi nie będzie. Okej... pa. - rozłaczyła się i westchnęła głośno.

-Bardzo źle? - zapytałem.

-Bywało gorzej... chyba... albo nie. Jednak nie. - powiedziała teatralnie, ale zaśmiała się - Wybaczą mi. W końcu jestem ich córunią, no nie?

-Mnie nie pytaj... nie wiem jak to jest być "córeczką tatusia".

-Czasem dobrze, czasem mniej. Przynajmniej trzyma twoją stronę w rozmowach z mamą... ale jakby ktoś miałby mnie puścić na imprezę to prędzej mama.

-Masz... czekaj... kiedy masz urodziny? - zapytałem nagle (wcale nie tak "z dupy" jakby się mogło wydawać).

-W marcu. A co?

-No bo... masz prawie 16 lat... I nie możesz wracać po zachodzie słońca? Coś tu jest nie halo, no nie? - uniosłem brwi. Nie wiem... dla mnie to normalne, że wraca się po zmierzchu.

-To nie byłby problem. Gdybym wcześniej odbierała telefon - wyjaśniła dosadnym tonem - I gdyby nie fakt, że mieszkamy tu dopiero kilka tygodni.

-No tak. To w sumie ma sens. - przyznałem.

Znowu wyciągnęła telefon, tym razem żeby puścić muzykę.

-Przepraszam, ale lubię iść i słuchać muzyki - powiedziała włączając "We've had enough" Alkaline Trio. Mimowolnie się uśmiechnąłem.

-Zespół przypadł do gustu z tego co słyszę - stwierdziłem z łobuzerskim uśmiechem. Odpowiedziała mi perlistym śmiechem.

-Nawet bardzo, ale jest kolejność losowa, więc nie wystrasz się jak zacznie się jakiś pop albo w ogóle coś polskiego. Wtedy zacznę śpiewać... czyli masz się bać - stwierdziła, ze śmiertelnie poważną miną, ale już sekundę potem się uśmiechnęła. Odpowiedziałem jej tym samym. Szliśmy nic nie mówiąc. W ciszy którą przerywały tylko słowa piosenki.

Nie było źle. Następnym utworem, jaki dotarł do moich uszu wcale nie był pop, tylko Evanescence i "Bring me to life".

Kinga miała rację - zaczęła śpiewać. Nie no... tragedii nie było. Ale wokalistką to ona nie zostanie. Przynajmniej było w miarę czysto. Zazwyczaj. Dołączyłem do niej, robiąc za chórki.

Nawet potem, gdy usłyszałem piosenki Abby śpiewałem razem z nią (no bo halo! Kto nie zna Abby?) "Dancing Queen" w wykonaniu z filmu Mamma Mia.

Ludzie w centrum pewnie myśleli, że zwialismy od czubków (nie śpiewaliśmy głośno, tylko mruczęlismy tak, że nie mogli nas rozumieć).

Koło 6.15 dotarliśmy pod jej dom.

-Dzięki Andy. Za miło spędzony dzień, za to, że nie musiałam sprzątać i za znoszenie moich humorków na zakupach - powiedziała przytulając mnie już drugi raz dziś. To było dla mnie dziwne (za pierwszym razem też), ale odwzajemniłem uścisk.

-Daj spokój. Twoje humorki nie były takie złe. No i wyszły na dobre. Masz zajebistą kiecke. - zaśmiałem się.

-Nie tylko kiecke. - spojrzała z zachwytem na torby z różnych sklepów, pełne ciuchów - Dobra ja lecę. Dobranoc Andy i jeszcze raz dziękuję - mówiąc to ruszyła w stronę swojego domu.

Rzuciłem jej jeszcze "dobranoc", zaczekałem, aż weszła do środka i sam ruszyłem w swoją stronę, dokładnie dwa domy dalej.

____________________________________

Halo, halo oszalałam! 2 rozdziały w chyba 8/9 godzin. Co prawda ten jest bardzo krótki ale no... mniejsza. 

Mam nadzieje, że się podoba.

P.S. Co sądzicie o tym, że dodałam perspektywę Andrzeja? 😂

Break your halo || Andy BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz