szósty

270 33 0
                                    

Gdy w końcu Michaelowi zaczynało się jako tako układać w – niedawno rozpieprzonym – życiu oczywiście, że coś musiało pójść nie tak.

Któregoś nudnego dnia w księgarni gdy Mike zajęty był wykładaniem nowych książek na regały, najpierw usłyszał dźwięk dzwoneczka zawieszonego nad drzwiami, który uruchamiał się gdy ktoś zaszczycił swoją obecnością niewielką księgarnię. Zignorował go, ponieważ na razie nikt nie użył drugiego dzwonka znajdującego się na ladzie, by przywołać któregoś z pracowników, który akurat znajduje się na zapleczu lub na terenie księgarni.

Zamiast tego poczuł czyjeś wżerające się w plecy spojrzenie. Początkowo zignorował je, a osoba, która go obserwowała stała i tępo wpatrywała dalej w plecy okryte czarnym t-shirtem. W końcu czerwonowłosy z impetem odwrócił się i dobrze, że za nim stał regał z książkami, bo najpewniej upadłby tyłkiem na ziemię.

Przez pierwsze kilka minut obaj mierzyli się wzrokiem. Michael z bólem w oczach przemierzał ciało Luke'a i doszukiwał się jakichkolwiek zmian w swoim byłym kochanku. Natomiast Luke z doskonale widoczną tęsknotą przypatrywał się jakich zmian w swoim życiu dokonał starszy mężczyzna. Niebieskie włosy zastąpił ognistym, czerwonym kolorem, który teraz lekko zbladł, ale nadal robił piorunujące wrażenie. Patrzył na to jak w brwi lśni czarny kolczyk. Wzrokiem błądził po wytatuowanych rękach i dłoniach. Tylko jedna rzecz pozostawała niezmienna.

Spojrzenie tych zielonych oczu przy których Luke budził się każdego ranka i których blask teraz zdecydowanie przygasł.

— Zmieniłeś się – jego głos brzmiał nienaturalnie. Jakby pochodził z oddali.
— Za to ty zupełnie nic – również głos czerwonowłosego był inny. Głębszy i seksowniejszy.

Kto by pomyślał, że zaledwie niecałe dziesięć miesięcy tak potrafi zmienić człowieka.

W obu mężczyznach grały sprzeczne uczucia. Luke nie wiedział co ma mówić dalej. Zapomniał w ogóle o tym po co tutaj przyszedł. Teraz ten pomysł wydawał mu się najzwyczajniej w świecie głupi.

Natomiast Michael był jedną wielką kupką różnych odczuć. Jednocześnie cieszył się, że po takim czasie znowu widzi te niebieskie oczy, w których pięć lat temu się zakochał, ale również czuł złość i irytację, że po tym co zrobił mu blondyn, on ma czelność pokazywać się w miejscu jego pracy.

Jednocześnie chciał się znowu wtulić w Luke'a, ale również skoczyć na niego i wydrapać oczy. Nie wiedział co ma ze sobą robić. Dlatego też nadal stał w tym samym miejscu i dalej intensywnie utrzymywał spojrzenie blondyna na sobie.

— Możemy porozmawiać?
— Mamy jeszcze o czym? – jego głos ociekał kpiną i zirytowaniem.
— Wydaje mi się, że jednak mamy.
— Poczekaj piętnaście minut, zaraz kończę zmianię i porozmawiamy.

Luke nie sądził, że starszy tak szybko się zgodzi. Co – oczywiście – nie spowodowało, że blondyn poczuł się lepiej czy pewniej. Wręcz przeciwnie.

Poczuł się jeszcze dwa razy mocniej niepewnie i dziwnie.

please, come back | mukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz