☆Rozdział 5☆

611 38 1
                                    

Byli w Paryżu już od dwóch tygodni. Dużo zwiedzali lub po prostu spacerowali.

Livi czuła się jak w bajce, choć wiedziała, że Josh najpewniej udaje, że jest szczęśliwy.

Zmienili też raz hotel i znów muszą to zrobić.

Dziewczyna zaczęła więc rozważać, czy nie dałoby się innych demonów oszukać życzeniem.

Z tą myślą, spisała nawet na kartce, jak musiałoby brzmieć to życzenie. 

Siedząc wciąż przy biurku, spojrzała na trójkę na Znaku i imię tuż pod nią.

Niesiona chwilą, napisała na dole tej kartki jeszcze jedno życzenie.

Potem ostrożnie oddarła ten kawałek, zgniotła go w pięści, dłoń przyłożyła do serca i zamknęła oczy, biorąc wdech.

Podeszła do kominka i wyrzuciła papierek z życzeniem do ognia.

Jej demon, z pewnością nie mógłby go spełnić.

W tym czasie Josh także podjął pewną decyzję i wracał teraz pewnym krokiem do pokoju.

Gdy wszedł, Livi wstawała właśnie sprzed kominka.

-Zamknij oczy- poprosił demon

Podszedł z uśmiechem, a ona to zrobiła.

Wziął jej dłoń i coś w nią włożył.

-Otwórz- powiedział

Lovi powoli otworzyła oczy, a gdy spojrzała co jej dał...

-Ty tak na poważnie?- spytała, patrząc na niego

Trzymała podwójne zaproszenie na eleganckie przyjęcie w ich hotelu, dziś wieczorem.

-Oczywiście- odparł spokojnie i uśmiechnął się zwyczajnie

Powoli, ona też uśmiechnęła się szeroko i z radości rzuciła mu się na szyję.

Przytulił ją trochę mocniej niż było trzeba i z przyjemnością wdychał zapach jej szamponu, perfum i skóry.

Poczuł, że traci wolę żeby zaczekać do przyjęcia.

Wiedział, że trzyma ją już za długo, jak na zwykły uścisk, ale miał ochotę trzymać ją tak już zawsze.

-Josh...- powiedziała cicho,

Powoli ją puścił, opamiętując się.

-Przepraszam- mruknął

-Nie szkodzi- odparła z lekkim uśmiechem

W głębi duszy, chciała by nigdy jej nie puścił.

Spojrzała na datę i godzinę na zaproszeniu a potem na zegarek.

-Lepiej pójdę się szykować- powiedziała

Powoli poszła do swojej sypialni, a niecałą godzinę później, była już prawie gotowa.

Miała na sobie piękną, długą czerwoną suknię balową bez ramiączek, zrobiła loki na długich czekoladowych włosach i naturalny makijaż.

Jej czerwone szpilki czekały przy łóżku by je włożyć i ruszyć na bal. Wstała by to zrobić.

Nagle poczuła jakby jej serce jednocześnie stanęło i waliło jak młotem.

Ból prawie ją sparaliżował i odebrał dech.

Nie, nie teraz, błagam... pomyślała

Trzymając się za serce, ledwo łapiąc oddech i mając mroczki przed oczami, złapała się oparcia krzesła, ale nogi ugięły się pod nią i upadła.

House of demons: Miłość na życzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz