Pacjent poruszał głową na boki, jakby miał koszmar z którego zaraz się obudzi.
Dziewczyna podeszła bliżej i patrzyła mu w twarz.
-Seth, nie...- mruknął znów -Nie!-
Chłopak obudził się nagle, usiadł na łóżku i rozejrzał po sali.
-Josh...- szepnęła dziewczyna z narastającą radością w sercu
Spojrzał na nią a jego serce zabiło mocniej.
-Livi...- mruknął
Złapał ją i przytulił mocno do siebie. Ona też go przytuliła i popłakała się z radości.
-Tak się bałam! Całe szczęście, że nic ci nie jest!- powiedziała
Wypuścił ją z objęć i wziął jej twarz w obie dłonie.
-Cii- mruknął
Nawet już nie próbując hamować swych uczuć, pocałował ją, głęboko i z pasją.
Właśnie w tym momencie, Livi zrozumiała, że Josh ją kocha.
Zamknęła oczy i oddała się tej cudownej chwili.
Po paru sekundach oderwał się od jej ust, zetknął ich czoła patrząc jej w oczy i dał jeszcze małego całusa.
Uśmiechnęli się do siebie a Livi usiadła przy nim na łóżku.
Wziął ją za rękę, splótł ich palce i ułożył się w pozycji pół leżącej.
Ona nie miała pojęcia od czego zacząć rozmowę, a Josh postanowił przerwać tę ciszę.
-Długo jestem w szpitalu?- spytał -Co mi się w ogóle stało?-
-Znaleźli cię w parku, podobno miałeś wysoką gorączkę i majaczyłeś- wyznała Livi
-Będzie jakieś... dwa i pół dnia- policzyła szybko w pamięci-Kurde- odparł Josh -To było trudniejsze niż myślałem...- mruknął pod nosem
-Niby co?- spytała
Opowiedział jej, jak to dzięki jej życzeniu, znowu stał się śmiertelnikiem.
W jego duszy zapłonął ogień który oczyścił ją ze wszystkich grzechów. By wrócić musiał go przetrwać.
-Pomogła mi twoja obecność- wyznał kończąc i pocałował jej dłoń którą trzymał
Livi miała mieszane uczucia. Cieszyła się, że Josh wrócił, ale przecież nie mogła go zmusić by z nią został.
-Dziękuję, że mnie uratowałeś przed tamtym demonem- powiedziała ze spuszczonym wzrokiem -Jeśli nadal chcesz odejść, nie będę cię zatrzymywać...-
Chciała zabrać swoją dłoń, ale on złapał ją mocno i nie pozwolił.
-Nigdzie się już nie wybieram- odparł spokojnie -Kocham cię i nie chcę znów odchodzić...- musnął palcami jej policzek -Wybaczysz mi, że wtedy odeszłem?-
Nawet nie musiał o to prosić.
-Już dawno ci wybaczyłam- odparła -I tak szczerze, to nigdy nie miałam ci tego za złe- spojrzała na niego
Był zaskoczony jej słowami.
-Kocham cię- szepnęła
-Livi...- mruknął czule Josh
Znów usiadł, zbliżył się do niej i krótko pocałował.
Poczuła się zupełnie tak, jakby się nie rozstali.
Wreszcie mogli być szczęśliwi.
Gdy znów spojrzeli sobie w oczy z uśmiechem, na chwilę znów
zapadła cisza.Przerwało ją burczenie w brzuchu dziewczyny i zaśmiali się z tego oboje.
-Przepraszam, chyba faktycznie trochę zgłodniałam- odparła gdy już przestali się śmiać
-To idź coś zjedz- powiedział Josh
Ułożył się wygodnie na łóżku i uśmiechnął się do niej.
-Będę tu czekał- dodał
Z jego brzucha też dobiegło burczenie.
-Dobrze- zaśmiała się Livi -Przyniosę ci jakieś picie- wstała i podeszła do drzwi
-Tylko się pośpiesz- mruknął zadziornie Josh, z uśmiechem cassanovy który tak uwielbia
Spojrzała na niego przez ramię i uśmiechnęła się.
-Jasne- odparła
Czuła się naprawdę szczęśliwa.
W szpitalnym barku, Livi spotkała matkę. Powiedziała, że Josh się obudził i czuje się dobrze.
Wracając do sali, zauważyła wychodzącego z niej lekarza.
Przyspieszyła kroku, myśląc, że coś się stało. Josha nie było w łóżku.
Ktoś zamknął drzwi, prawie natychmiast złapał ją od tyłu i pocałował w szyję.
-Gdzie byłaś tak długo?- mruknął Josh do jej ucha
-Ty diable! Wystraszyłeś mnie!-
Napięcie sprzed chwili zniknęło i z uśmiechem obróciła się w jego ramionach.
-Taka już widać moja natura- zaśmiał się zadziornie
Zabrał torbę z jedzeniem z jej ręki i nadal patrząc w oczy, odłożył na krzesło przy którym stali.
-Nie mów, że tego nie lubisz...- mruknął z uśmiechem cassanovy
Zapał Livi za biodra i przyciągnął mocniej do siebie.-Tego nie mówiłam- odparła równie zadziornie, kładąc mu ręce na szyi
Josh zaśmiał się i pocałował ją po raz kolejny.
Tak jak tamtej nocy: najpierw delikatnie ale czule, potem jego dłonie przesunęły się na jej plecy, by jej tors mocniej przywarł do jego.
Z kolei jej dłonie, powędrowały w burze jego jedwabistych włosów.
Jego usta znów stały się bardziej zachłanne, gorętsze i pełne pasji.
Ona poddała się im bez najmniejszego oporu.
Przerwali pocałunek, słysząc, że ktoś zapukał do drzwi.
Nadal jednak stali w swoich objęciach, gdy do sali weszła matka Livi.
******************************
Miśki kochane moje. Następny kawałek będzie ostatni! Cieszę się, że jesteście ze mną.
♡Kocham was mordki!♡
Btw to już prawie 400 oczek! Dziękuję!
CZYTASZ
House of demons: Miłość na życzenie
RomansaOna - spokojna, 20- letnia zwyczajna dziewczyna, prześladowana przez Śmierć. On- prawdziwy demon z Piekła, który ratuje ją z wypadku, zawierając z nią Pakt. Co wyniknie z tego spotkania? Cóż... Dowiecie się ;-) Pierwsza część trylogi o potędze uczuć...