☆Rozdział 9☆

566 31 2
                                    

Pacjent poruszał głową na boki, jakby miał koszmar z którego zaraz się obudzi.

Dziewczyna podeszła bliżej i patrzyła mu w twarz.

-Seth, nie...- mruknął znów -Nie!-

Chłopak obudził się nagle, usiadł na łóżku i rozejrzał po sali.

-Josh...- szepnęła dziewczyna z narastającą radością w sercu

Spojrzał na nią a jego serce zabiło mocniej.

-Livi...- mruknął

Złapał ją i przytulił mocno do siebie. Ona też go przytuliła i popłakała się z radości.

-Tak się bałam! Całe szczęście, że nic ci nie jest!- powiedziała

Wypuścił ją z objęć i wziął jej twarz w obie dłonie.

-Cii- mruknął

Nawet już nie próbując hamować swych uczuć, pocałował ją, głęboko i z pasją.

Właśnie w tym momencie, Livi zrozumiała, że Josh ją kocha.

Zamknęła oczy i oddała się tej cudownej chwili.

Po paru sekundach oderwał się od jej ust, zetknął ich czoła patrząc jej w oczy i dał jeszcze małego całusa.

Uśmiechnęli się do siebie a Livi usiadła przy nim na łóżku.

Wziął ją za rękę, splótł ich palce i ułożył się w pozycji pół leżącej.

Ona nie miała pojęcia od czego zacząć rozmowę, a Josh postanowił przerwać tę ciszę.

-Długo jestem w szpitalu?- spytał -Co mi się w ogóle stało?-

-Znaleźli cię w parku, podobno miałeś wysoką gorączkę i majaczyłeś- wyznała Livi
-Będzie jakieś... dwa i pół dnia- policzyła szybko w pamięci

-Kurde- odparł Josh -To było trudniejsze niż myślałem...- mruknął pod nosem

-Niby co?- spytała

Opowiedział jej, jak to dzięki jej życzeniu, znowu stał się śmiertelnikiem.

W jego duszy zapłonął ogień który oczyścił ją ze wszystkich grzechów. By wrócić musiał go przetrwać.

-Pomogła mi twoja obecność- wyznał kończąc i pocałował jej dłoń którą trzymał

Livi miała mieszane uczucia. Cieszyła się, że Josh wrócił, ale przecież nie mogła go zmusić by z nią został.

-Dziękuję, że mnie uratowałeś przed tamtym demonem- powiedziała ze spuszczonym wzrokiem -Jeśli nadal chcesz odejść, nie będę cię zatrzymywać...-

Chciała zabrać swoją dłoń, ale on złapał ją mocno i nie pozwolił.

-Nigdzie się już nie wybieram- odparł spokojnie -Kocham cię i nie chcę znów odchodzić...- musnął palcami jej policzek -Wybaczysz mi, że wtedy odeszłem?-

Nawet nie musiał o to prosić.

-Już dawno ci wybaczyłam- odparła -I tak szczerze, to nigdy nie miałam ci tego za złe- spojrzała na niego

Był zaskoczony jej słowami.

-Kocham cię- szepnęła

-Livi...- mruknął czule Josh

Znów usiadł, zbliżył się do niej i krótko pocałował.

Poczuła się zupełnie tak, jakby się nie rozstali.

Wreszcie mogli być szczęśliwi.

Gdy znów spojrzeli sobie w oczy z uśmiechem, na chwilę znów
zapadła cisza.

Przerwało ją burczenie w brzuchu dziewczyny i zaśmiali się z tego oboje.

-Przepraszam, chyba faktycznie trochę zgłodniałam- odparła gdy już przestali się śmiać

-To idź coś zjedz- powiedział Josh

Ułożył się wygodnie na łóżku i uśmiechnął się do niej.

-Będę tu czekał- dodał

Z jego brzucha też dobiegło burczenie.

-Dobrze- zaśmiała się Livi -Przyniosę ci jakieś picie- wstała i podeszła do drzwi

-Tylko się pośpiesz- mruknął zadziornie Josh, z uśmiechem cassanovy który tak uwielbia

Spojrzała na niego przez ramię i uśmiechnęła się.

-Jasne- odparła

Czuła się naprawdę szczęśliwa.

W szpitalnym barku, Livi spotkała matkę. Powiedziała, że Josh się obudził i czuje się dobrze.

Wracając do sali, zauważyła wychodzącego z niej lekarza.

Przyspieszyła kroku, myśląc, że coś się stało. Josha nie było w łóżku.

Ktoś zamknął drzwi, prawie natychmiast złapał ją od tyłu i pocałował w szyję.

-Gdzie byłaś tak długo?- mruknął Josh do jej ucha

-Ty diable! Wystraszyłeś mnie!-

Napięcie sprzed chwili zniknęło i z uśmiechem obróciła się w jego ramionach.

-Taka już widać moja natura- zaśmiał się zadziornie

Zabrał torbę z jedzeniem z jej ręki i nadal patrząc w oczy, odłożył na krzesło przy którym stali.

-Nie mów, że tego nie lubisz...- mruknął z uśmiechem cassanovy
Zapał Livi za biodra i przyciągnął mocniej do siebie.

-Tego nie mówiłam- odparła równie zadziornie, kładąc mu ręce na szyi

Josh zaśmiał się i pocałował ją po raz kolejny.

Tak jak tamtej nocy: najpierw delikatnie ale czule, potem jego dłonie przesunęły się na jej plecy, by jej tors mocniej przywarł do jego.

Z kolei jej dłonie, powędrowały w burze jego jedwabistych włosów.

Jego usta znów stały się bardziej zachłanne, gorętsze i pełne pasji.

Ona poddała się im bez najmniejszego oporu.

Przerwali pocałunek, słysząc, że ktoś zapukał do drzwi.

Nadal jednak stali w swoich objęciach, gdy do sali weszła matka Livi.

******************************

Miśki kochane moje. Następny kawałek będzie ostatni! Cieszę się, że jesteście ze mną.

♡Kocham was mordki!♡

Btw to już prawie 400 oczek! Dziękuję!

House of demons: Miłość na życzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz